Krzysztof Ibisz: Świat nie jest czarno-biały [WYWIAD]

2017-11-10 08:57:46(ost. akt: 2017-11-11 09:29:37)
Krzysztof Ibisz świetnie się prezentuje: w telewizji, w sieci, na żywo. 16 listopada w Olsztynie poprowadzi Warmińsko-Mazurski Kongres Przyszłości. To wydarzenie łączy nowe technologie z różnymi wyzwaniami. Pytamy go o zaskakującą pasję...

— Urodził się pan 25 lutego, czyli jest pan rybą... Lepsza mielizna czy głęboka woda?
— Nie jestem typową zodiakalną rybą. Na ogół nie miewam dylematów i łatwo podejmuję decyzję. Ryby są też bardziej wyważone, co u mnie się nie sprawdza. Ale wrażliwość na pewno w sobie mam i myślę, że jest ona większa niż średnia krajowa.

— Gdybym nie zajrzała panu w metrykę, to myślałabym, że jest pan scenicznym lwem.
— Na pewno nie jestem drapieżny. Ale i tej drapieżności nie widzę u swoich kolegów. Na pewnym etapie każdy robi swoje, żeby być jak najlepszym. W ogóle konkurencja to świetny wynalazek, która pozytywnie nas napędza. Gdyby jej nie było, nie moglibyśmy tak dobrze wykonywać swojej pracy. Mamy cały czas świadomość, że robimy najlepszy jakościowo produkt. I dzięki temu, że się obserwujemy, cały czas podnosimy poprzeczkę.

— I wszystko z luzem, z humorem.
— Ja mam już tak genetycznie, zapewne po mojej mamie. Dla niej szklanka jest zawsze do połowy pełna, bo jest życiową optymistką. Wydaje mi się, że właśnie po niej odziedziczyłem taką cechę. Ale czyż nie żyje się fajniej w pozytywnym nastawieniu do świata? Ja w ogóle jestem człowiekiem towarzyskim. Czerpię radość z kontaktów z ludźmi. Na szczęście w mojej pracy cały czas poznaję mnóstwo osób i dowiaduję się o nich różnych rzeczy, zgłębiam ich zainteresowania. To też jest ciekawość świata i zawsze ją w sobie miałem. Myślę, że starość mentalna zaczyna się wtedy, gdy tę ciekawość świata się zatraca. Jeśli się ją ma, jest się wiecznie młodym. Bo młodość jest w nas, a nie wokół nas.

— Pewnie ma pan tak też po babci Helenie…
— Babcia bardzo mnie kochała, a ja ją. Babcia Helena zajmowała się mną, kiedy byłem mały. Brała mnie do kościoła i wprowadziła mnie w jego życie. Babcia Helena zapisała mnie do ministrantów i przez ponad dwadzieścia lat byłem na tej drodze. Babcia nauczyła mnie też wrażliwości, bo pisała wiersze,opowiadania,śpiewała. Ja grałem na skrzypcach, na mandolinie i na innych instrumentach. W ogóle zajmowałem się w dzieciństwie sztuką-dzięki Babci właśnie.

— Taka babcia to skarb.
— Pamiętam, że kiedyś moim marzeniem były jeansy. Mojej rodziny nie było na nie stać, bo były bardzo drogie. Byłem ostatni w klasie, który ich nie miał. Nosiłem materiałowe spodnie. Babcia Helena przeznaczyła więc całą swoją emeryturę i kupiła mi upragnione jeansy. To niewiarygodna dziś historia, zwłaszcza dla młodych ludzi. Dzisiaj przecież każdy ma jeansy, to teraz takie oczywiste..

— I pewnie dlatego kiedyś bardziej doceniało się rzeczy.
— Przyznam, że moje pokolenie cały czas tak ma. Inaczej traktuje rzeczy i inaczej o nie dba. One nie są jednorazowe.

— Dzisiaj młodzi żyją chyba bardziej chaotycznie. I więcej ich w wirtualnym świecie niż w rzeczywistości.
— Nie wszyscy tak mają. Mój starszy syn na przykład bardzo dużo czyta, często kilka książek na raz. Interesuje się sportem, literaturą i chce być komentatorem sportowym. Komputer nie towarzyszy mu aż tak jak innym młodym ludziom. Dlatego nie oceniajmy, bo to nie jest reguła. Tak naprawdę każde pokolenie żyje troszkę inaczej i dajmy dzieciakom do tego prawo.

— Ale wirtualne życie prowadzi pana pies!
— Nicpoń to jak najbardziej realny pies! Wychodzę z nim na spacery ostatni, w środku nocy-jeżeli jest taka potrzeba i rano. To są moje obowiązkowe rundy z psem. Zawsze marzyłem o tym, żeby mieć czworonoga i zawsze chciałem bulteriera. Uważałem, że to są psy nie z tej ziemi. Tej razy nie da się pomylić z żadną inną. Ma też wspaniały charakter, ale wymaga konsekwencji i pewnej ręki właściciela. Pies nie dlatego ma się nas słuchać, że się boi, ale dlatego, że ma do nas zaufanie. I właśnie w taki sposób wychowujemy Nicponia. Gdy się zdecydowaliśmy na czworonoga, mojej Partnerce marzył się biały bulterier z czarną łatką na oku-miał być takim 100% Nicponiem. Z kolei mnie marzył się w karnacji biało-rudej. Ponieważ w miocie, na który czekaliśmy nie urodził się pies z czarnym monoklem, przekonałem moją drugą połowę do naszego Szczeniaka. I tak oto staliśmy się odpowiedzialni za Nicponia, z tym że biało-rudego:),bez którego dziś już nie wyobrażamy sobie naszego stada. To cudowny przyjaciel, który zmienia naszą codzienność na lepszą i jeszcze lepszą. Mam nawet wrażenie, że Nicpoń daje mi więcej niż ja jemu. W ogóle obserwowanie zwierzęcia, jego zwyczajów, jego reakcji, daje mi wiele radości. Na przykład, gdy idę z nim na spacer, nie biorę ze sobą telefonu. Będąc z Nicponiem i koncentruję się tylko na nim. No i tak idziemy sobie przez warszawski Mokotów, najczęściej o dziwnych porach… Raz wychodzę z nim o szóstej rano, bywało że nawet o trzeciej. To naprawdę cudowny czas, oczyszczający, relaksujący. Taki spacer kompletnie mnie odstresowuje.To, tak samo, jak w trakcie biegania. Do głowy przychodzą wtedy nowe pomysły na telewizyjne, programowe i życiowe rozwiązania.

— Nicpoń ma swój profil na Instagramie "Nicpoń super pies".
— I dzieli się na nim przygodami swojego dnia. Prawie codziennie coś zamieszcza, bo to przecież jest super pies. Obserwuje go naprawdę sporo osób ze świata, a on sam obserwuje tylko dwie osoby, mnie i moją partnerkę. (śmiech) Myślę, że ten profil daje ludziom radość i pozytywne emocje.

— Na swoim Instagramie zamieścił pan zdjęcie z Thomasem Andersem z podpisem: życie zaczyna się po pięćdziesiątce. Dopiero?
— Z czasem nasze życie staje się ciekawsze. Parę rzeczy zaczynamy rozumieć np. to, że nie warto przejmować się drobiazgami. Że warto cieszyć się z coraz drobniejszych rzeczy — że jest nowy dzień, że świeci słońce, że podczas spaceru widzimy zieleń trawy. Rozumiemy też coraz bardziej, że nie powinniśmy nikogo oceniać. Pozwólmy ludziom żyć tak, jak chcą. Z wiekiem mamy też coraz mniej sądów. Bo czy mamy prawo oceniać innych nie znając sytuacji? Świat nie jest czarno-biały. Przede wszystkim mamy poczucie, że sporo za nami, a przed nami chyba mniej. Warto żyć mądrze i lepiej wykorzystywać czas. Dlatego trzeba czytać tylko dobre książki, oglądać tylko wartościowe filmy, mieć przyjaciół, którzy nas rozwijają, inspirują i powodują, że nasze życie jest ciekawsze i mądrzejsze. Z wiekiem po prostu dokonujemy lepszych wyborów. Decydujemy się na lepsze projekty. Coraz mniej przejmujemy się opinią innych, ale do tego dochodzimy chyba najpóźniej. Bo niekoniecznie inni mają rację, ale to my ją możemy mieć — ale taką mądrą rację, z argumentami.

— Na emeryturze pan odpocznie?
— Ja nigdy nie przejdę na emeryturę! To, co robię, to moja pasja. Jestem scenarzystą programów telewizyjnych, prowadzę programy i różnego rodzaju wydarzenia , gram obecnie w czterech spektaklach z fantastycznymi aktorami, którym emerytura nawet do głowy nie przyszła. Występuję w teatrze choćby z Tadeuszem Rossem, z Maciejem Damięckim, a mój spektakl reżyseruje sam Stefan Friedmann. Dla mnie praca, a to wyniosłem z domu, jest wartością samą w sobie. Nie wyobrażam sobie, że będę siedział w kapciach, chodził po mieszkaniu i szukał dla siebie miejsca. Nigdy w życiu! Będę uprawiał czynnie sport, dopóki mi zdrowie pozwoli, będę robił programy, będę pisał teksty, scenariusze, występował na scenie… Mógłbym tak wymieniać bez końca. Nie myślę sobie jako o typowym emerycie. Kompletnie to do mnie nie pasuje. Zresztą często pracuję z ludźmi, którzy są starsi ode mnie o dziesięć, dwadzieścia, a nawet trzydzieści lat. I są świetni w tym, co robią!

— Dzisiaj rynek pracy otwiera się na pracowników 50+.
— Kiedyś w mediach był trend, że pokazywało się tylko młodych. Ale szybko się zorientowano, że młodość nie niesie wartości innych niż sama młodość. Nie ma doświadczenia, wiedzy i treningu życiowego. Każdy z nas przecież niesie plecak, do którego wrzuca życiowe historie i przemyślenia. Jeśli człowiek nie ma tego bagażu, to i nie ma z czego wyjmować. Wreszcie i w Polsce są doceniani ludzie po pięćdziesiątce.Bo mają właśnie pełny plecak. Prowadzę program „Joker” i gdy patrzę na graczy, wiem doskonale, że młody człowiek nie ma takich samych szans jak ten starszy. Bo nie rozwiązał tylu krzyżówek, nie przeczytał tylu książek, nie był w tylu miejscach… Dlatego starszym jest dużo łatwiej wygrać. Gdy na przykład pada pytanie, jakich filmów nie lubi inżynier Mamoń z „Rejsu”, starszy od razu wie, że polskich. Według Mamonia polskie filmy są nudne. Młodszy gracz na przykład mógł nie oglądać tego kultowego filmu i nie będzie wiedział. Albo gdy pytam o gest Kozakiewicza, młody człowiek nie wie, kiedy i dlaczego on to zrobił… Starszy pamięta czas i sytuację. Wiedza to doświadczenie. Dlatego na emeryturę nie pójdę, nawet jak osiągnę ten rzekomy wiek emerytalny.

— Ale do Olsztyna na urlop pan przyjedzie…
— Ja lubię Olsztyn i okolice! Gdy miałem siedem lat jeździłem nad jezioro niedaleko Szczytna. Miałem namiot jedynkę i nocowałem w nim sam. Tata miał większy namiot. Było wspaniale… Dlatego mam sentyment do Warmii i Mazur. To dla mieszkańców Warszawy wymarzona kraina, żeby uciec z miasta i wyjechać chociażby na chwilę.. Dlatego już się cieszę na przyjazd… A najbardziej na spotkanie z olsztynianami. I na kongres też się cieszę...

ar

Już 16 listopada w Olsztynie odbędzie się Warmińsko-Mazurski Kongres Przyszłości. To ostatni moment, by zainteresować się wydarzeniem, podczas którego będzie można posłuchać wielu znanych specjalistów z różnych dziedzin życia i biznesu.
Szczegóły: www.kongresprzyszlosci.pl