Czy można zbłądzić w sześć sekund? [FELIETON]

2021-03-30 07:01:00(ost. akt: 2022-02-23 10:21:40)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Bardzo szanuję język polski i tych, którzy go szanują. Tych, którzy popełniają błędy językowe, też szanuję. Ale mnie denerwują. Niemniej jednak — błądzić jest rzeczą ludzką.
W sieci niedawno pojawił się raport stu najczęstszych błędów językowych w internecie. Sorry, taki mamy klimat… Dlatego nietrudno takie błędy znaleźć. Błądzimy w piśmie, w mowie, pewnie też w myśli i uczynku. I pewnie dlatego ktoś stworzył cały zestaw takich byków. Ten ktoś — nazwy marki nie wymienię, choć podpowiem, że produkuje koszulki i skarpetki — wyliczył, że my Polacy, w 2020 roku zrobiliśmy aż 5 192 736 błędów językowych. W sieci, bo to namacalne i policzalne. A robiliśmy to... co 6 sekund. Najczęściej na forach internetowych i w mediach społecznościowych. Tu błędy królują, a prym wiodą „napewno", "wogule", "na prawdę”, „muj”, „wziąść, "narazie" i „jusz”.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Kobiety na banknoty! [FELIETON]

Kobiety na banknoty! [FELIETON]

I jak to wszystko ogarnąć? Jak nie być Januszem języka polskiego? A no tak, że ta skomplikowana polszczyzna zastawia na nas pułapki. Że ona robi to specjalnie, aby zwykły Kowalski miał pod górkę. Żeby pisał jak słyszy, a mówił, jak mu się wydaje. Pech, że to wchodzi w krew, a z błędem jak z plotką — sto razy powtarzana, staje się prawdą. A za kilka lat pewnie i zwyczajem… Bo jak kropla drąży skałę, tak język może się dostosować. I taki wyraz „wziąść” będzie brany za poprawny. W niektórych kręgach zresztą już tak jest. Pewnie nie bez powodu jakiś czas temu Krystyna Pawłowicz, poseł i prawnik, napisała "wziąść” w jednym z postów. W internecie zawrzało, bo zrobiła byka, dość zresztą pospolitego. A że jest osobą publiczną, a ponadto mającą stopień naukowy, więc tym większe było poruszenie. Bo takie osoby powinny dawać przykład. No i dają poniekąd, bo pani Pawłowicz szła w zaparte, że taka pisownia jest prawidłowa. Tłumaczyła, że „szkoła pruszkowska mówi wziąć, a szkoła polska mówi i pisze wziąść”. No i masz, babo, placek.

Błędów nie ma końca, a nawet początku. Jeszcze wcześniej inny poseł, Piotr Bors, dziękował w mediach społecznościowych „koleżanką i kolegą” za udzielenie wotum zaufania. Jak cię widzą — tak cię piszą? A może piszom? W tym przypadku o szkołę też się otarło. Słowom pana posła przyjrzał się nawet językoznawca i stwierdził, że „chłop mógł się pomylić, bo być może pochodzi z obszaru, gdzie mówi się gwarą, a może po prostu poprawność językowa nie należy do jego mocnych stron”. Po chwili jednak językoznawca uznał, że to błąd „egzotyczny”, bo żadnego wytłumaczenia nie ma. Bo poseł z Łodzi pochodzi i „po ichniemu poprawnie” byłoby pójść na przykład na lampkę wina z „koleżankom i kolegom”. W drugą stronę mylić się nie powinien. Zatem może po prostu słownik w telefonie stwierdził, że tak będzie lepiej podziękować bliskim?

O końcówkach w ogóle można długo dyskutować. Chociażby w drodze, chociażby w podróży. Kilka lat temu w Olsztynie, przy ul. Obiegowej, pojawił się znak, który „kierował kierowców” na Grudziąc. Na szczęście oficjalnie Grudziądz nazwy nie zmienił. I jak szybko znak z bykiem zawisł, tak jeszcze szybciej pojawił się właściwy, bezbłędny. Ale w przyrodzie nic nie ginie... Tak i w sieci trudno utonąć. Byki długo utrzymują się tu na powierzchni. Sorry, taką mamy technologię. Ale co by nie napisać, błądzić jest rzeczą ludzką. Sorry, taką mamy tradycję. I nic co ludzkie, nie powinno być nam obce. Ale weźmy się w garść. Koniecznie trzeba się w nią... wziąć.

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl