„Miała dużo szczęścia, że przeżyła”. Emerytowany żołnierz z Giżycka skazany
2025-10-15 11:00:52(ost. akt: 2025-10-15 10:44:53)
Białostocki sąd apelacyjny utrzymał we wtorek wyrok 15 lat więzienia dla mieszkańca Giżycka za usiłowanie zabójstwa żony. Skazany to emerytowany wojskowy. W ocenie sądu, działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa, a kobieta miała dużo szczęścia, że przeżyła.
Skazany ma też zapłacić pokrzywdzonej 100 tys. zł zadośćuczynienia; sad orzekł też zakaz kontaktowania się w jakikolwiek sposób z pokrzywdzoną kobietą oraz zbliżania się do niej przez okres 15 lat. Wyrok jest prawomocny.
Do zbrodni doszło w kwietniu ub. roku na jednym z giżyckich osiedli. Oskarżony zadał żonie (obecnie małżonkowie są już po rozwodzie) kilka ciosów nożem w szyję, twarz i w nogę. Gdy próbowała uciec przez balkon mieszkania na trzecim piętrze, uderzył ją w głowę donicą.
Kobieta spadła w wysokości 10 metrów na chodnik. Przechodnie, którzy widzieli zdarzenie, wezwali pomoc. Kobietę zabrano do szpitala.
Proces w pierwszej instancji, którą był Sąd Okręgowy w Olsztynie, odbywał się z wyłączeniem jawności. Również wtorkowa rozprawa odwoławcza przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku była utajniona, zgodny wniosek w tej sprawie złożyły wszystkie strony, w tym prokurator i pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej - poszkodowanej kobiety. Sąd powołał się na ważny interes prywatny pokrzywdzonej.
Sąd zajmował się apelacjami obrońcy i pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej. Oskarżony został na rozprawę doprowadzony z aresztu.
Sąd uznał apelacje za bezzasadne i wyrok utrzymał w mocy. Uzasadnienie wyroku było jawne.
— Pokrzywdzona miała niewiarygodnie dużo szczęścia (...), szczęście w nieszczęściu dopisywało pokrzywdzonej w sposób znamienity — mówił przewodniczący składu orzekającego sędzia Grzegorz Skrodzki.
Sąd nie miał wątpliwości, że sprawca działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa, a po dokonaniu tej zbrodni chciał popełnić samobójstwo skacząc z balkonu.
— Więc chciał zakończyć żywot swój i zakończyć żywot żony (...) — dodał sędzia.
Jak mówił, w małżeństwie były poważne problemy, które — jak to ujął sąd — w normalnych warunkach zazwyczaj doprowadzają do rozwodu.
— Tutaj też tak miało być, tylko że zakończenie tego małżeństwa miało zostać przeprowadzone nie przed sądem okręgowym, tylko przez oskarżonego. On sam zdecydował, że tak zakończy się jego małżeństwo — uzasadniał sędzia Skrodzki.
— Tutaj też tak miało być, tylko że zakończenie tego małżeństwa miało zostać przeprowadzone nie przed sądem okręgowym, tylko przez oskarżonego. On sam zdecydował, że tak zakończy się jego małżeństwo — uzasadniał sędzia Skrodzki.
Przypomniał, że oskarżony zadał żonie ciosy w szyję i twarz, potem próbował uruchomić kuchenkę gazową, a następnie doszło do wydarzeń na balkonie, gdzie mężczyzna uderzył żonę - zwisającą nogami w dół i trzymającą się balustrady - doniczką w głowę, co spowodowało jej upadek na chodnik.
— Naprawdę trudno wywieść inny wniosek niż ten, na którym oparł się sąd okręgowy, że był tu bezpośredni zamiar pozbawienia życia — mówił sędzia.
Dodał, że oskarżony postanowił rozwiązać problemy małżeństwie „w sposób, który znał”.
— Szybko i skutecznie, po żołniersku, tak to można powiedzieć — dodał.
Ocenił też, że sprawca swój cel realizował w sposób „systematyczny i zamierzony”.
Karę 15 lat więzienia sąd odwoławczy uznał za wyrok sprawiedliwy.
(PAP) / red.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez