Żodzik: ten medal to podziękowanie dla Polski
2025-09-21 17:14:20(ost. akt: 2025-09-21 17:16:55)
LEKKA ATLETYKA\\\ Maria Żodzik zdobyła srebrny medal w skoku wzwyż w mistrzostwach świata w Tokio. Reprezentantka Polski poprawiła rekord życiowy na 2,00. – Ten medal to podziękowanie dla Polski, że przyjęła mnie z Białorusi i pozwoliła realizować marzenia – powiedziała wzruszona wicemistrzyni świata.
Wygrała Australijka Nicola Olyslagers. Brązowe medale zdobyły Serbka Angelina Topic i rekordzistka świata Jarosława Mahuczich z Ukrainy.
Konkurs skoku wzwyż kobiet kilka razy był przerywany ze względu na intensywne opady deszczu. Był ostatnią „deską ratunku” dla Polaków, którzy wcześniej nie zdobyli medalu w tegorocznych MŚ.
Olyslagers i Żodzik zaliczyły wysokość 2,00. Reprezentantka Polski miała jednak jedną zrzutkę na 1,88 i to przesądziło o tym, że zajęła drugie miejsce. Topic i Mahuczich uzyskały wynik 1,97.
– Wierzyłam do samego końca. Wiedziałam, że nie zadecyduje zrzutka na 1,88. Spadłam na materac i długo upewniałam się, że ta poprzeczka została przy skoku na 2,00 – mówiła pełna jeszcze emocji Żodzik.
Podkreśliła, że ten medal jest „podziękowaniem dla Polski”. – Za to, że mnie przyjęła, że pozwoliła realizować marzenia. Jestem już swoja – dodała, z trudem powstrzymując łzy.
Przyznała, że zostawiła na Białorusi rodzinę i wiele razy zastanawiała się, czy dobrze zrobiła. – Ten krążek mówi mi: tak, miałaś rację. Warto było marzyć – powiedziała Żodzik, której dziadkowie byli Polakami.
Żodzik przyznała, że gdyby nie deszcz, to by poczuła skok na 2,00, ale nie było u niej uczucia lotu. – Po prostu zrobiłam to z całych sił, z całej mocy, przeciwko tej pogodzie – stwierdziła.
Poprzeczka po jej skoku długo się trzęsła, ale nie spadła. Polka była jedyną zawodniczką w stawce, która pokonała poprzeczkę na jakiejkolwiek wysokości po wznowieniu konkursu po ulewie. Swój skok na 2,00 zresztą także oddawała przy znów padającym deszczu.
– Okropnie skacze się w deszczu, ciężko o dobry skok – mówiła Żodzik. Paradoksem jest, że pierwszą wygraną w Diamentowej Lidze w tym roku także odniosła w konkursie w deszczu.
Polka miała duże problemy ze zdrowiem przed przyjazdem do Tokio i przed finałem, ale w polskiej ekipie nie robiono z tego tematu, bo do ostatniego dnia kadra czekała na jeden medal mistrzostw świata. Tak, aby nie powtórzyła się sytuacja z 1987 roku, gdy jeden jedyny raz nie udało się biało-czerwonym zdobyć chociażby jednego krążka na globalnym czempionacie.
– Czuję, że biodro mnie bardzo boli. Będę się leczyć teraz cały miesiąc, a potem wracamy do pracy – powiedziała.
Jej skok na 2,00 w mix-zonie z polskimi dziennikarzami oglądały startujące w finale sztafety 4 × 400 m Polki. Wybuch radości był tak ogromny, że wszyscy patrzyli w kierunku Polek. – Brawo Maria! Wow – krzyknęła Natalia Bukowiecka. – Jest, w końcu jest. Było sporo dobrych miejsc tutaj, ale jest medal! – dodała bardzo doświadczona Justyna Święty-Ersetic.
Żodzik powiedziała, że bardzo się cieszy z faktu dania radości Polsce i Polakom.
– Ten medal pokazuje właściwy kierunek, pokazuje, że ta droga, którą przeszłam, była po coś. Jestem w Polsce trzy lata i czuję się tutaj jak u siebie – powiedziała Żodzik. Prezentowała z dumą srebrny medal, bo w Tokio wszyscy dostają je po samym konkursie, a dopiero potem jest dekoracja i przyznawanie oficjalnych krążków.
Reprezentantka Polski przyznała, że dawno była przygotowana na 2,00, ale nie miała wcześniej okazji tego pokazać.
– Teraz wszystko się złożyło i się udało. Mam nadzieję, że to nie jest najważniejszy moment w moim życiu, a jeszcze będą kolejne, najważniejsze. Ten moment jest jednak super. Ten medal to takie słońce nad Tokio, którego dziś nie było – podsumowała skoczkini wzwyż.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez