Polacy lubią pomagać. Nie tylko w chorobie, ale też... dając na alkohol

2017-08-24 20:00:48(ost. akt: 2017-08-25 12:59:12)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: Przemek Getka

Polak generalnie ma dobre serce. Co trzeci z nas lubi pomagać. Wspiera nie tylko w chorobie, ale też... daje na alkohol. Tylko czy łatwo jest zaufać proszącemu o datki, gdy wokół coraz częściej mówi się o oszustach?
Złotówka? Proszę bardzo! Aby wrzucić pieniądze do puszki, wystarczy chwila. Dlatego co drugi Polak (53 proc.) zapewnia, że chętnie wspomaga finansowo innych. I robi to najczęściej spontanicznie. A to da na ulicy, a to wyśle sms, a to przekaże 1 proc. podatku. W badaniu przeprowadzonym dla serwisu ciekaweliczby.pl na panelu Ariadna czytamy, że na cele dobroczynne przeznaczamy do 50 zł rocznie.

— Jak ktoś ma lepiej, to dlaczego ma nie pomóc temu, co ma gorzej? — pyta Zofia Rędzia, emerytka. — Ludzie ludziom pomagają z potrzeby serca. Na dzieci, na biednych, na poszkodowanych, na starszych. Nawet pijakowi trzeba dać czasem na wino. Gdy podchodzi do mnie i mówi, że brakuje mu złotówki do biletu, daję nawet dwa i mówię: a idź i kup, co ci potrzeba. Żebrze tak, że aż litość bierze. Przecież te dwa złote mnie nie zbawią.

Przyznam, że przy człowieku wyciągającemu rękę wstyd mi przejść obojętnie. Lepiej się wtedy czuję. Ktoś bez nogi, wykręcony… aż się serce kraja! Jasne, niektórzy to wykorzystują, ale pal licho, ja nie zbiednieję. Na pewno rozkosz nie wygnała ich na ulicę, tylko bieda. Sms-y też wysyłam. Muszę teraz nawet dopłacić 40 zł do abonamentu, bo zaszalałam! I na poszkodowanych przez wichurę wysyłałam, i wcześniej też.

Nie wszyscy jednak wierzą w dobre intencje zbierających. Pani Teresa z olsztyńskiego Zatorza najchętniej pomaga swoim dzieciom. Chętnie opiekuje się wnukami.

— Przecież człowiek nie żyje dla siebie, ale dla drugiego człowieka — opowiada. — Pieniędzy raczej nie daję, bo często idą na alkohol. Kiedyś pomagałam i to chętnie, ale straciłam zaufanie do osób, które wyciągają rękę. Nie wszyscy to robią, ale większość nie ma dobrych intencji. Dziś jest dużo osób, które naciągają. Zbiórka na leczenie to dziś najlepsza wymówka.

Aż 6 milionów Polaków zarzeka się, że wesprze kogoś w trudnej sytuacji życiowej. Nie wszyscy dotrzymują słowa. Ale większość, gdy już wspiera, to robi to głównie dla własnej satysfakcji.

— Polacy mają empatię i lubią pomagać. I robią to częściej, niż nam się wydaje — przyznaje Łukasz Burakowski, student. — Tyle razy w przeszłości dostaliśmy w tyłek, że teraz dobre uczynki same z siebie z nas wychodzą. I nieważne, ile mamy pieniędzy w kieszeni. Pomaganie zależy od mentalności, ale i ona psuje się w pewnym momencie. Gdy jesteśmy bardzo biedni, pomagamy chętnie. Ale jeśli za dużo już zarabiamy, nie pomagamy bezinteresownie. Prędzej dla reklamy… Mimo wszystko pomagamy.

Coraz bardziej lubimy pomagać, ale nie jesteśmy w światowej czołówce. W porównaniu z najbardziej dobroczynnymi na świecie Australijczykami wypadamy słabo. Dwie trzecie z nich co miesiąc regularnie wpłaca pieniądze na cele charytatywne, a aż jedna trzecia angażuje się w różne formy wolontariatu. Jednak i u nas statystyki można poprawić.

Jak pokazuje analiza TNS Polska, aż 28 proc. Polaków byłoby skłonnych przekazywać miesięcznie stałą kwotę wybranej organizacji charytatywnej. Łatwo więc policzyć, że gdyby deklarujący gotowość regularnego wsparcia finansowego przeznaczyli na pomoc złotówkę miesięcznie, to uzbierana kwota wynosiłaby blisko 9 mln zł. W skali roku byłoby to ponad 100 mln zł. Dlaczego tego nie robimy?

— Skala oczekiwań jest zbyt duża. Wystarczy przejść się chociażby na zakupy do supermarketu, żeby spotkać osoby zbierające. Jeden prosi o wsparcie chorej Kasi, inny zbiera na studnię w Sudanie, a jeszcze inny na ochronę orłów na Mazurach. Gubimy się w tym! — zauważa Marek Sokołowski, socjolog z UWM. — Tego jest za dużo, a to zniechęca. Łatwiej nam wspierać akcje, które są nagłaśniane przez media, jak na przykład Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Inne przechodzą obok nas bez echa, bo jest ich po prostu za dużo. Nie wszystkie zbiórki są też prawdziwe… Dlatego ostrożnie do nich podchodzimy.

Nie znaczy to, że nie pomagamy w ogóle. Dzielimy się i to chętnie, ale spontanicznie. Dlaczego? Pamiętamy to, co sami przeszliśmy albo oczekujemy takiego wsparcia, gdy coś się stanie nam w przyszłości. Polacy zaznali dużo krzywdy i upokorzeń przez wiele lat. Nie jesteśmy bogatym społeczeństwem, cały czas na dorobku, ale łatwo przychodzi się nam dzielić.

Wśród osób, które deklarują pomoc finansową, więcej jest kobiet (52 proc.) niż mężczyzn (48 proc.). Najwięcej pomagających jest wśród osób powyżej 55. roku życia (32 proc.), mieszkańców wsi (35 proc.) oraz osób z wykształceniem średnim (33 proc.). Najczęściej deklarowaną formą pomocy jest przekazanie 1 proc. podatku (63 proc.). Następne są datki na WOŚP (47 proc.), a na trzecim miejscu ex aequo: przekazanie pieniędzy na zbiórkę charytatywną w kościele oraz przekazanie gotówki na inną fundację (po 22 proc.).
ar

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Zaimek #2315240 | 78.11.*.* 27 sie 2017 18:47

    "Polak generalnie ma dobre serce". A cóż to za zwrot? Jeśli się nie rozumie jakiegoś słowa, to mnie należy go używać. Generalny znaczy "powszechny, ogólny, naczelny". Np. dyrektor generalny (w ministerstwach są dyrektorzy departamentów, a jeden jest generalnym, czyli główny).

    odpowiedz na ten komentarz

  2. cuh #2314408 | 83.6.*.* 26 sie 2017 00:34

    Nie na alkohol a na przelew! Nienawidzę zaczepiania na ulicy, to jakiś sowiecko-wschodnio nie wiadomo jaki zwyczaj. W Rajchu poza przyjezdnymi, jakimiś sprzedawcami noży i wycieraczek nikt na ulicy nie zaczepi. Żeby uprzedzić wszelką żulerkę sam pierwszy zagaduję czy nie mają dwójki albo piątaka. Ta konsternacja! :-D

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. Zygfryd #2314207 | 185.34.*.* 25 sie 2017 17:03

    Idę rano ulica ,podchodzi do mnie mocno zmęczony facet i prosi daj pan na piwo wczoraj pochlałem a dziś ledwo żyję i stoję na nogach.Mam go przed oczami brudny w mocno zniszczonym ubraniu ,wyciągam trójkę i mu daję .Szczęśliwy leci do sklepu dziękując z daleka. Kolejna scenka, raniutko idę na bazar.Zatorzepodchodzi do mnie młoda kobieta ok 30

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Jan #2314064 | 94.254.*.* 25 sie 2017 13:09

    Kiedyś byłem świadkiem, jak żebrało dwoje cygańskich dzieci na dworcu PKS, chodziły między ludźmi i prosiły o pieniądze. Pewne starsze małżeństwo widząc to dało owym dzieciom pączki, które mieli w reklamówce. Chłopiec cygan wziął te dwa pączki. Ja stojąc przy tych starszych ludziach powiedziałem, ,,a teraz państwo niech patrzą i zobaczycie co ten chłopiec zrobi". Chłopiec z tymi pączkami odszedł w kierunku hali dworca i przechodząc koło śmietnika wyrzucił owe pączki. Jakież było zdziwienie i oburzenie starszych ludzi. Ja tylko się zaśmiałem i powiedziałem, że im tylko chodzi o kasę, którą oddają swoim ,,opiekunom". Smutne , ale prawdziwe.

    Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Hardy Portier #2314039 | 94.254.*.* 25 sie 2017 12:32

      Wysyłam sms-y z przeznaczeniem na leczenie dziec chorych na raka oczu zwanego siatków3czakiem,, w specjalistycznej klinice dra Abramsona w Nowym Jorku. Koszt leczenia jednego maluszka do okołoo9 1,2 - 3,0 mln USD ale warto. Liczy się każde uratowane dziecko. Poczytajcie na portalu rycerzeiksiezniczki.pl. Oczywiście nie odmawiam też drobnych tym, którzy bez "wisiinki" umarliby z powodu delirium lub dziabnęłaby ich padaczka alkoholowa z braku voltów. Może taki jeden czy drugi dobry uczynek sprawi, że mnie od razu piekło nie pochłonie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (12)