Kilkaset pstrągów z ośrodka Czarci Jar powróciło do natury

2024-05-24 07:00:00(ost. akt: 2024-05-23 14:33:22)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do artykułu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do artykułu

Autor zdjęcia: PAP

Do rzek Drwęcy i Drwęcy Warmińskiej wypuszczono kilkaset pstrągów potokowych, które od pokoleń żyły w Ośrodku Zarybieniowym Czarci Jar. Wypuszczanie ryb, które żyły w ośrodkach hodowlanych, jest niezwykle rzadką praktyką wśród ichtiologów.
Kilkaset pstrągów potokowych, które w środę wypuszczono do rzek Drwęca i Drwęca Warmińska żyło w ośrodku Czarci Jar od 2 do 6 lat. Ryby te były cyklicznie odławiane do rozrodu, a potem ponownie wpuszczane do stawu.

Wyhodowany z nich narybek był wpuszczany do rzek.

Każdego dnia pstrągi z hodowli były karmione przez opiekunów, więc nie bały się ludzi, miały stale monitorowany poziom wody w stawie, były też chronione przed drapieżnikami. Wypuszczenie takich osobników na wolność wymagało przygotowania ich do życia na wolności. Czas tego przygotowania wynosił 40 dni.

— Podawaliśmy rybom specjalny pokarm, który wzmocnił ich odporność zarówno immunologiczną, jak też odporność na stres. Chodziło o to, by, gdy wrócą do natury, nie zaczęły od razu chorować. Potem zaczęliśmy je przyuczać do naturalnych pokarmów, ale też lekko je stresować, jeżeli chodzi o obecność człowieka. Efekt tych zabiegów jest taki, że ryby, które w kwietniu przypływały do człowieka, który oferował im jedzenie, teraz na widok człowieka chowają się przy dnie — powiedział pełnomocnik Wojewody Warmińsko-Mazurskiego ds. Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej prof. dr hab. inż. Dariusz Kucharczyk.

Pstrągi, które wypuszczono do rzek, od soboty nie były karmione. Opiekunowie celowo nie dawali im pokarmu, by ten nie zaszkodził im w trakcie odławiania i transportu.

Pstrągi najpierw zostały odłowione i wpuszczone do dużych beczek, następnie z beczek wpuszczone do rury, której koniec umieszczono w rzece. Wiele ryb już kilka chwil po wpłynięciu do rzeki wyskakiwało ponad jej taflę, by złowić muchy żerujące przy wodzie.

Zdaniem prof. Kucharczyka takie zachowanie pstrągów świadczy o tym, że są przygotowane do życia na wolności. Jak wskazał, wiele wypuszczonych właśnie osobników jesienią może przystąpić do tarła, dzięki czemu Drwęca i Drwęca Warmińska wzbogacą się o kolejne pokolenie ryb.

Eksperci oceniają, że wypuszczone na wolność ryby przez dwa-trzy tygodnie będą żyły w okolicach miejsca, w którym je wpuszczono do rzeki. Straż rybacka będzie w tym czasie mocniej patrolować te miejsca.

— Kłusownictwo jest dla tych ryb teraz największym zagrożeniem — ocenił prof. Kucharczyk.

O wypuszczeniu ryb żyjących od pokoleń w ośrodku hodowlanym Czarci Jar na Mazurach zdecydowali bliscy ichtiologów Kazimierza Krasowskiego i Rafała Chwalczuka, którzy od lat prowadzili to miejsce.

— Obaj zmarli w kwietniu tego samego dnia - jeden rano, drugi wieczorem. Obaj leżą ramię w ramię na cmentarzu w Olsztynku. Dlatego nasze rodziny zgodnie uznały, że trzeba ich upamiętnić, a najlepszym sposobem na to upamiętnienie będzie zrobienie czegoś dla natury, dla ryb, z którymi całe życie pracowali — powiedział syn Kazimierza Krasowskiego, Cezary.

Wdowa po Krasowskim, Genowefa Krasowska przyznała, że już w dniu pogrzebu wiedziała, że chce wypuścić ryby hodowane w ośrodku.

— Zamiast kwiatów na pogrzeb, poprosiliśmy o datki, by przystosować ryby do wypuszczenia na wolność. Niech nasi bliscy dalej robią coś dobrego dla natury — powiedziała.

Od śmierci obu ichtiologów prof. Kucharczyk opiekował się rybami w Czarcim Jarze, ale - jak podkreślił - praca w takim miejscu wymaga stałej obecności. Wobec braku ludzi, którzy chcą dalej prowadzić Czarci Jar, hodowla zostaje na razie zlikwidowana.

Bliscy zmarłych ichtiologów i prof. Kucharczyk wskazują, że dotąd nigdzie na świecie nie doszło do wypuszczenia na wolność, do natury ryb, które były używane do rozrodu swoich gatunków.

— Przekopaliśmy cały internet, ale podobnego zjawiska nikt nie odnotował — poinformował prof. Kucharczyk.

Wojewoda warmińsko-mazurski Radosław Król, który także jest ichtiologiem, powiedział, że decyzja bliskich o wypuszczeniu ryb na wolność jest godna uznania i szacunku.

— Zależy nam na odbudowie środowiska naturalnego, a takie zachowanie właśnie temu służy — stwierdził.

(PAP)