Narastający konflikt wokół likwidacji prac domowych

2024-05-10 13:02:16(ost. akt: 2024-05-10 13:23:44)

Autor zdjęcia: PAP

Przedstawiciele ponad 60 organizacji i stowarzyszeń, reprezentujących rodziców, nauczycieli, opiekunów oraz wychowawców, zwołali dzisiaj konferencję przed Kancelarią Prezydenta, mającą na celu utworzenie Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły.
Powstanie Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły

Przedstawiciele ponad 60 organizacji i stowarzyszeń, reprezentujących rodziców, nauczycieli, opiekunów oraz wychowawców, zwołali dzisiaj konferencję przed Kancelarią Prezydenta, mającą na celu utworzenie Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. Pod koniec kwietnia Koalicja wysłała petycję do głowy państwa, wyrażającą sprzeciw wobec rozporządzenia MEN, które zabrania zadawania uczniom prac domowych.

Głosy z konferencji prasowej

Na konferencji prasowej swoje głosy zabrały między innymi osoby takie jak prezes Fundacji Mamy i Taty, dr Marek Grabowski, Agnieszka Pawlik-Regulska ze Stowarzyszenia Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”, oraz Hanna Dobrowolska z Ruchu Ochrony Szkoły.

Marek Grabowski podkreślał, że 55 proc. rodziców dzieci w wieku szkolnym sprzeciwia się likwidacji prac domowych, podczas gdy 30 proc. popiera tę decyzję. Likwidacja prac domowych spowoduje to, że "dzieci nie będą uczyć się dobrych nawyków: pracowitości, odpowiedzialności. A ten czas, prawdopodobnie, jak pokazują badania, będą spędzać przy smartfonach i komputerach, co na pewno nie wyjdzie im na zdrowie".

Jan Pospieszalski, publicysta, relacjonując wydarzenie, napisał: „Jestem pod kancelarią prezydenta. Rodzice apelują do głowy państwa o zablokowanie zakazu prac domowych, czy obcięcia podstawy programowej (z ważnymi wydarzeniami z historii Polski włącznie). Petycję w tej sprawie przygotowała Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły".

Agnieszka Pawlik-Regulska zwróciła z kolei uwagę, że rozporządzeniu zakazującemu nauczycielom zadawania dzieciom prac domowych sprzeciwiają się nie tylko rodzice. "Również nauczyciele przyjęli z niesmakiem wprowadzenie w ciągu roku szkolnego zakazu zadawania obowiązkowych prac domowych. Postrzegamy to jak o brak zaufania i podważanie naszego autorytetu, wbrew temu, co oficjalnie mówi MEN" - oceniła przedstawicielka Stowarzyszenia Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”.

"Zamiast wspierać nas i wzmacniać naszą pozycję, Ministerstwo stawia nas pod murem, grożąc nam palcem, mówiąc: „nie wolno” - dodała.

Obawy i argumenty

"To żenujące, że osobom odpowiedzialnym za polską oświatę należy tłumaczyć w różnych pismach wysyłanych do fundacji, że prace domowe są potrzebne polskim dzieciom" - powiedziała Pawlik-Regulska.

Nauczycielka powoływała się także na badania publikowane m.in. w „Dzienniku Gazety Prawnej”. Jak zauważyła, zaledwie ok. 8 proc. nauczycieli opowiada się za całkowitą likwidacją zadań domowych. "Ponad połowa nauczycieli uważa również, że ograniczenie prac domowych wpłynie negatywnie na efektywność nauczania dzieci" - zwróciła uwagę.

"Mimo tak wielu opinii krytycznych, MEN wprowadziło rozporządzenie, które zaczęło obowiązywać w trakcie roku szkolnego. Nie wiem, czy osoby pracujące w MEN mają świadomość, że my jako nauczyciele jesteśmy zobowiązani do tego, żeby na początku roku szkolnego poinformować uczniów oraz ich rodziców, w jaki sposób dzieci będą oceniane" - powiedziała Agnieszka Pawlik-Regulska.

"My to robimy na podstawie Prawa Oświatowego. Już Rzecznik Praw Obywatelskich wysłał pismo do MEN, w którym wskazał na złą delegację ustawową rozporządzenia i jego sprzeczność z kartą nauczyciela, prawem oświatowym i konstytucją" - wskazała.

Apel do prezydenta

Pawlik-Regulska, reprezentująca Stowarzyszenie Nauczycieli i Pracowników Oświaty „Nauczyciele dla Wolności”, zaznaczyła, że istnieje jedna możliwość, aby zatrzymać rozporządzenie MEN: złożenie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania jego zgodności z konstytucją i obowiązującymi ustawami.

Według niej, taka inicjatywa jest oczekiwana przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły od prezydenta Andrzeja Dudy. Oczekiwania te zostały również wyrażone przez rodziców i nauczycieli w petycji złożonej pod koniec kwietnia.

"Od kilku miesięcy z uwagą i niepokojem obserwujemy działania Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zauważamy, że destabilizują one polski system edukacji oraz szeroko otwierają szkoły na niebezpieczne ideologie, pozbawiając je zarazem komponentu narodowego. Jako obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, rodzice, nauczyciele, działacze społeczni, przedstawiciele organizacji pozarządowych podejmujemy szereg działań, aby zahamować niebezpieczne dla polskiej edukacji reformy. Analizujemy i opiniujemy projekty rozporządzeń przygotowywanych przez MEN, bierzemy udział w prekonsultacjach i konsultacjach oraz posiedzeniach sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, piszemy pisma i petycje do Ministerstwa Edukacji Narodowej, informujemy opinię publiczną o szkodliwości i negatywnych skutkach wprowadzanych reform" - napisano w petycji do prezydenta Andrzeja Dudy.

"Wielu prawników i ekspertów zwraca uwagę w przestrzeni publicznej, że nie ma ono prawidłowej delegacji ustawowej, jest sprzeczne z Konstytucją, Kartą Nauczyciela i ustawą Prawo oświatowe. Jako pierwszy pisał o tym już w lutym Rzecznik Praw Obywatelskich, który wydał opinię krytyczną o wspomnianym projekcie rozporządzenia. Podobnie projekt ten skrytykowała m.in. Sekcja Oświatowa NSZZ „Solidarność” - wyliczają.

Twórcy petycji zaznaczają, że rozporządzenie budzi również niepokój rodziców. To oni przecież najlepiej znają swoje dzieci i zdają sobie sprawę, że istnieją umiejętności, które wymagają dodatkowego ćwiczenia w domu, a właśnie do tego służą prace domowe.

"Ich brak powoduje, że rodzice są wyłączeni z procesu edukacyjnego, nie wiedzą, co ich pociechy omawiają na lekcjach, co potrafią, a z czym mają problem. Nie mogą pomóc, zareagować. Warto wspomnieć, że do tej pory bardzo duże zaangażowanie polskich rodziców w proces edukacyjny było ewenementem na skalę światową" - czytamy.

Walka o zachowanie wartości edukacyjnych

"Apelujemy o zwrócenie się do Trybunału Konstytucyjnego na podstawie art. 191 ust. 1 pkt 1 w zw. z art. 188 pkt 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, o zbadanie zgodności § 1 pkt 1 rozporządzenia Ministra Edukacji z dnia 22 marca 2024 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych (Dz. U. z 2024 r., poz. 438): z ustawą z dnia września 1991 r. o systemie oświaty ( z z r poz z pó n. zm.; zwłaszcza z jej art. 44zb), z ustawą z dnia 26 stycznia 1982 r. – Karta Nauczyciela (przede wszystkim art. 12 ust. 2) oraz z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej (w tym z jej art. 70 ust. 1 oraz 92 ust. 1)." - wskazują autorzy petycji.

Koalicja swoje wezwanie do prezydenta kończy stwierdzeniem, że w przypadku niepowodzenia w zatrzymaniu "wątpliwego prawnie, szeroko krytykowanego, niekonstytucyjnego" rozporządzenia, może ono stać się "zielonym światłem" dla przyszłych negatywnych i niekoniecznie zgodnych z prawem zmian w systemie edukacji.


źródło: wPolityce.pl


bm