Na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie można oglądać prace wybitnego polskiego plakacisty

2024-05-09 12:00:00(ost. akt: 2024-05-09 13:10:27)

Autor zdjęcia: UWM / Ścibor Ciepielewski

W Centrum Ekspozycyjnym „Stara Kotłownia” jeszcze przez kilka dni można oglądać duży wybór prac prof. Tomasza Bogusławskiego, jednego z najciekawszych polskich plakacistów, docenianego i nagradzanego na całym świecie.
W reprezentatywnym zbiorze prac umieszczonych w „Starej Kotłowni” można zobaczyć zarówno plakaty teatralne i operowe tworzone do przedstawień, jak i dla własnej przyjemności artysty, pod szyldem Teatru Rekwizytornia i Teatru Ulicy.

Na zlecenie Muzeum Narodowego w Gdańsku przygotowano kalendarz „Wariacje Memlingowskie” z pracami nawiązującymi do „Sądu Ostatecznego” Memlinga i wzruszające plakaty wystaw dyplomowych studentów, w których czuć dumę wykładowcy.

Co je łączy?

Fascynująca technika, którą zdradza już tytuł wystawy: „Obrazy rzeczy-wistości”. Główną rolę w tym teatrze grają bowiem rzeczy. Wyszperane na pchlich targach i znalezione na ulicy, powyciągane ze złomowisk i śmietników, stają się czymś więcej niż rekwizytami: są nośnikami znaczenia, składowymi metafory. Nie mogę pozbyć się skojarzenia z asamblażem, do dalekich inspiracji którym przyznaje się sam artysta. Oczywiście, plakaty nie są formą trójwymiarową, jednak perfekcyjne, pozbawione gry światła zdjęcia kompozycji ułożonych z przedmiotów stwarzają wrażenie ich materialnej obecności, złudzenie, że można ich wręcz dotknąć, poczuć pod palcami fakturę.

W pracach Bogusławskiego przedmiot staje się podmiotem. Rzeczy okazują się obdarzone własnym tajemnym życiem, mają swój język, historię i przekaz. W nich samych zawiera się już potencjał retoryczny, sugestia treści. Zniszczenia, pęknięcia, rdza – to nie są błędy do naprawy, to komunikat sam w sobie. Takie podejście kojarzy się ze zwrotem ku rzeczom we współczesnej humanistyce i sztuce, ale można je odnaleźć już w futurystycznym teatrze Marinettiego, w którym przedmioty stawały się głównymi aktorami.

Fot. UWM / Ścibor Ciepielewski

Prace profesora są erudycyjne. Nie znając dzieła, wiele tracimy z odczytania plakatu, omija nas błyskotliwość skojarzenia, celność użytego skrótu. Przykład: „Tytus Andronikus” Shakespeare'a, głowa wodza zrobiona z surowego antrykotu przyozdobionego wieńcem laurowym.

Można zatem dzięki tej wystawie poczuć się zachęconym do tego, by czytać, być aktywnym uczestnikiem kultury rozumiejącym jej kody, ale przede wszystkim do tego, by nauczyć się uważnie patrzeć na rzeczy-wistość. To życiowa i twórcza postawa Tomasza Bogusławskiego. Jego sposób pracy sprawia, że cały czas jest w trybie czujności, poszukiwania.

Tomasz Budzyński powiedział kiedyś, że artysta nie tyle tworzy, co odkrywa to, co już jest. Życzę nam wszystkim takiego odkrywczego spojrzenia na świat i własne życie, dostrzegania sensu w tym, co niepozorne lub pęknięte.

źródło: UWM/ Justyna Artym