To będzie mecz wielkiej walki — wywiad z Hubertem Krawczunem, byłym piłkarzem Olimpii, obecnym zawodnikiem Stomilu

2022-08-10 16:00:00(ost. akt: 2022-08-10 16:35:34)
Hubert Krawczun (biało-niebieski strój) w oczekiwaniu na piłkę w meczu z Garbarnią Kraków

Hubert Krawczun (biało-niebieski strój) w oczekiwaniu na piłkę w meczu z Garbarnią Kraków

Autor zdjęcia: Emil Marecki

PIŁKA NOŻNA \\\ Jeszcze w poprzednim sezonie Hubert Krawczun (podobnie zresztą jak Piotr Kurbiel) grał w barwach Olimpii, teraz to już jednak zawodnik Stomilu. Porozmawialiśmy z nim przed dzisiejszymi derbami, do których o 19.00 dojdzie w Elblągu.
Jak nastroje przed derbowym spotkaniem z Olimpią Elbląg?
— Atmosfera jest gorąca, nie da się ukryć. Widzę mobilizację wśród kibiców, ale my zawodnicy tak naprawdę musimy zachować spokój, pokazać jakość na boisku. Nie możemy podpalać się tym, co dzieje się wokół tego meczu.

Ciebie chyba specjalnie nie będzie trzeba motywować, bo ostatni sezon grałeś w Olimpii.
— Nie da się ukryć, grałem i nie mam indywidualnie nic do udowodnienia. Bardziej znam swoją wartość, wiem jaką wartością byłem w Olimpii, ale bardzo się cieszę, że będę mógł wystąpić w tym derbowym spotkaniu, wyczekiwanym przez kibiców obu stron.

Spodziewasz się wyzwisk z trybun? Jesteś na to mentalnie gotowy?
— Myślę, że tak. Spodziewam się, choć tak jak mówię, jestem świadomy jaką wnosiłem jakość do zespołu Olimpii. Oczywiście, rozumiem kibiców klubu z Elbląga, ale wydaje mi się, że będzie to mnie bardziej motywowało niż deprymowało.

Jak wspominasz poprzedni sezon w II lidze w Elblągu?
— Generalnie był to udany sezon. Nie da się ukryć, że byliśmy nowym zespołem i przyszedłem do Olimpii za trenerem Grzegorczykiem, którego doskonale znam. Stworzyliśmy na szybko ekipę i graliśmy dosyć dobrze, tak mi się wydaje, ale może niech lepiej kibice to ocenią... Liczyliśmy się do końca w walce o baraże, więc wydaje mi się, że był to sezon na plus. Koniec końców nie udało się być na tym miejscu, ale myślę, że sprawiliśmy dużo radości kibicom.

Będziecie dobrze przygotowani fizycznie do tego meczu? Pytam, bo było mało czasu na regenerację po ostatnim spotkaniu ligowym z Garbarnią Kraków.
— Było go mało, ale trzeba wspomnieć, że przeciwnicy również mieli mecz w sobotę. Oni tym bardziej mogą być zmęczeni, bo wracali z Siedlec, więc mieli jeszcze podróż. Raczej te szanse będą porównywalne, jeśli chodzi o regenerację, a my, poza treningami, jesteśmy naprawdę skupieni na tym, by jak najlepiej przygotować się do tego meczu.

Dlaczego tak słabo weszliście w mecz z Garbarnią Kraków?
— Będziemy to jeszcze analizować, ale daliśmy się zdominować przeciwnikowi i trzeba docenić, że Garbarnia dobrze prowadziła grę, dobrze rozgrywała akcje. My popełnialiśmy dużo indywidualnych błędów i tym też napędzaliśmy przeciwnika. Z przebiegu meczu, wydaje mi się, że powinniśmy być zadowoleni z remisu, bo graliśmy drugą połowę w dziesięciu. Nie da się też tego ukryć, że piłkarsko przeciwnik wyglądał lepiej.

Czyli potwierdza się to, co mówił trener Grabowski, że jak dotychczas to była najlepsza piłkarsko ekipa, z którą się mierzyliście?
— Z tych czterech meczów, które rozegraliśmy, wydaję mi się, że na pewno. Od tyłu super grali, mieli luz w środku, więc trzeba naprawdę docenić przeciwnika. Wydaje mi się, że w najbliższych kolejkach nie będziemy grali z drużynami, które tak dobrze prowadzą grę.

Za nami cztery spotkania w II lidze. Jak podsumujesz zdobycie 6 punktów przez Stomil?
— Czuję niedosyt. Przede wszystkim po meczu z Polonią Warszawa, gdzie w pierwszej połowie mogliśmy strzelić dwie, trzy bramki. W spotkaniu z Garbarnią graliśmy jedną połowę w dziesiątkę, całą połówkę broniliśmy się. Paradoksem jest to, że mogliśmy jeszcze wygrać ten mecz. W pojedynku z Zagłębiem II Lubin w trakcie drugiej połowy zdominowaliśmy przeciwnika i chciałbym, aby tak to wyglądało w każdym meczu. Co do Kotwicy, to był to wyrównany pojedynek. Oni też mieli swoje sytuacje na początku drugiej połowy. Generalnie jest niedosyt, przede wszystkim z tego względu, że wiem na co nas stać. Widzę duży potencjał w tym zespole i wiem, że mamy duże rezerwy. Wierzę w to głęboko, że w następnych meczach będziemy coraz lepiej wyglądali. Też nie da się ukryć, że my tak naprawdę się poznajemy. Rozmawialiśmy o tym po meczu w Kołobrzegu. To jest proces, ale też nie można się tym tłumaczyć. Wierzę, że będzie jeszcze lepiej.

Jakich błędów musicie się wystrzegać z poprzednich spotkań, żeby w Elblągu wygrać?
— Przede wszystkim musimy unikać błędów indywidualnych i musimy się utrzymywać dłużej przy piłce, to tak pokrótce. Jestem tego świadomy, że to będzie jeden wielki mecz walki, ale, jak już też wspominałem, musimy zachować spokój i znać swoją wartość. Jestem o tym przekonany, że jedziemy tam po trzy punkty i je zdobędziemy.

Jak się odnalazłeś w Olsztynie? Znałeś kogoś wcześniej z szatni Stomilu oprócz oczywiście Piotra Kurbiela?
— Z ekipy, która jest w tym momencie, nie znałem tak bezpośrednio żadnego z zawodników. Kilkukrotnie rywalizowałem z Karolem Żwirem, naszym kapitanem, więc wiedziałem, że jest bardzo wartościowym zawodnikiem, jak i człowiekiem. Przede wszystkim znałem trenera Piotra Jacka. To właśnie ten szkoleniowiec był osobą, która mnie namawiała, żebym przyszedł do Stomilu.

Miałeś już czas na poznanie miasta?
— Poznaję, poznaję okolice, poznaję Olsztyn. Podoba mi się tu od pierwszego dnia, kiedy podpisałem umowę ze Stomilem. Nie żałuję tego. Byłem już m.in. parokrotnie na Starym Mieście. To duże, fajne miasto, okolice Olsztyna też są bardzo fajne, te wszystkie jeziora, Pluski itd. Naprawdę jestem zafascynowany tym, co się tutaj dzieje w tym sezonie letnim.

Budowami też?
— To jest ten mankament, ale też w drugą stronę — wierzę, że będziemy, jako drużyna, dobrze się prezentowali, że osiądę tutaj na dłużej, ustabilizuję troszkę swoje życie, a te budowy się w końcu skończą. Patrzę na to w ten sposób, że budowy trwają, ale zaraz się skończą i miasto będzie wyglądało jeszcze piękniej.

Emil Marecki