Lech: winda szybko poszła w górę
2020-10-22 15:29:19(ost. akt: 2020-10-22 15:30:53)
- Zespół chcemy budować w oparciu o kilku doświadczonych zawodników, którzy wiele przeżyli, lubią walczyć o najwyższe cele i wpasują się w naszą filozofię grania - wyjaśnia Grzegorz Lech, od niedawna prezes Stomilu Olsztyn.
- Drogę z boiska na trenerską ławkę zalicza wielu piłkarzy, ale jakoś nie przypominam sobie, by ktoś zawieszał buty na kołku, by od razu zasiąść w fotelu prezesa klubu. Nie bał się pan nowych obowiązków?
- Doświadczenie mam, bo całe życie spędziłem „w piłce”, ale jednak po tej drugiej stronie, dlatego nie ukrywam, że obawy, i to spore, miałem. Ale z drugiej strony chcę się uczyć, a wiedziałem, że są w klubie i poza nim osoby, na których mogę polegać i które w każdej chwili mogą mi pomóc.
- Na początku roku miał pan problemy zdrowotne, no i w wywiadzie dla „Gazety Olsztyńskiej” wspomniał pan wtedy, że jeśli ze zdrowiem się nie poprawi, wtedy trzeba będzie się zająć czymś innym. Ale zapewne nawet przez myśl panu nie przeszło, że tym czymś innym może być fotel prezesa Stomilu...
- Rzeczywiście brałem wówczas pod uwagę różne opcje, ale o tym, że mogę zostać prezesem największego klubu piłkarskiego na Warmii i Mazurach, nie pomyślałem. Zresztą nie myślałem też o kierowaniu jakimkolwiek innym klubem. Jednak niespodziewanie dostałem taką propozycję, na dodatek popartą jasnymi argumentami właściciela Stomilu, który od razu zastrzegł, że mogę liczyć na jego i zarządu wsparcie. Nie ukrywam, że to mi ułatwiło podjęcie decyzji. Zawsze w życiu wyznawałem zasadę małych kroków, tymczasem nagle winda poszła mocno w górę. Mogłem do niej nie wsiąść, ale z drugiej strony takiej propozycji mógłbym już nigdy nie dostać.
Cały wywiad przeczytasz w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
- Doświadczenie mam, bo całe życie spędziłem „w piłce”, ale jednak po tej drugiej stronie, dlatego nie ukrywam, że obawy, i to spore, miałem. Ale z drugiej strony chcę się uczyć, a wiedziałem, że są w klubie i poza nim osoby, na których mogę polegać i które w każdej chwili mogą mi pomóc.
- Na początku roku miał pan problemy zdrowotne, no i w wywiadzie dla „Gazety Olsztyńskiej” wspomniał pan wtedy, że jeśli ze zdrowiem się nie poprawi, wtedy trzeba będzie się zająć czymś innym. Ale zapewne nawet przez myśl panu nie przeszło, że tym czymś innym może być fotel prezesa Stomilu...
- Rzeczywiście brałem wówczas pod uwagę różne opcje, ale o tym, że mogę zostać prezesem największego klubu piłkarskiego na Warmii i Mazurach, nie pomyślałem. Zresztą nie myślałem też o kierowaniu jakimkolwiek innym klubem. Jednak niespodziewanie dostałem taką propozycję, na dodatek popartą jasnymi argumentami właściciela Stomilu, który od razu zastrzegł, że mogę liczyć na jego i zarządu wsparcie. Nie ukrywam, że to mi ułatwiło podjęcie decyzji. Zawsze w życiu wyznawałem zasadę małych kroków, tymczasem nagle winda poszła mocno w górę. Mogłem do niej nie wsiąść, ale z drugiej strony takiej propozycji mógłbym już nigdy nie dostać.
Cały wywiad przeczytasz w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez