Wszyscy się na nas rzucą
2015-10-09 13:47:15(ost. akt: 2015-10-09 13:49:29)
Zawodnicy mają prawo być już zmęczeni, ale wiedzą, że jest jeszcze jedna praca do zrobienia — mówi przed zaczynającymi się dziś ME siatkarzy Mariusz Szyszko, kierownik reprezentacji.
— Czuć już w Warnie atmosferę mistrzostw Europy?
— Na zewnątrz słabo z tym jest: nic nie wskazuje, że za chwilę startuje tu taki turniej. Trochę inaczej wygląda to w hotelu. W tym ładnie położonym nad morzem obiekcie — prawie pustym, bo jest już po sezonie — zatrzymały się wszystkie cztery drużyny z naszej grupy, więc tu tę atmosferę już daje się wyczuć. Tak jak i wewnątrz naszej reprezentacji, bo przecież zbliża się ostatnia impreza kończąca aż pięć miesięcy wspólnych przygotowań i wypadałoby ten długi sezon jakoś dobrze zakończyć.
— Na zewnątrz słabo z tym jest: nic nie wskazuje, że za chwilę startuje tu taki turniej. Trochę inaczej wygląda to w hotelu. W tym ładnie położonym nad morzem obiekcie — prawie pustym, bo jest już po sezonie — zatrzymały się wszystkie cztery drużyny z naszej grupy, więc tu tę atmosferę już daje się wyczuć. Tak jak i wewnątrz naszej reprezentacji, bo przecież zbliża się ostatnia impreza kończąca aż pięć miesięcy wspólnych przygotowań i wypadałoby ten długi sezon jakoś dobrze zakończyć.
— Kibiców nurtuje pytanie, czy biało-czerwoni wyleczyli już moralnego kaca po Pucharze Świata w Japonii (po 10 zwycięstwach z rzędu przegrana 1:3 z Włochami i na razie brak awansu na igrzyska Rio 2016 — red.).
— Na pewno oficjalnie każdy z zawodników powie, że tak, ale ja jako były sportowiec mogę powiedzieć, że takie rzeczy długo siedzą w człowieku. Kiedyś, na dużo niższym poziomie, bo po eliminacjach mistrzostw świata we Wrocławiu, jak struty chodziłem przez pół roku. Z tygodnia na tydzień coraz mniej, bo jednak czas leczy rany, ale na początku nawet spać nie za bardzo mogłem. Dlatego do chwili awansu do Rio może siedzieć jakaś zadra w chłopakach. A tak zwyczajnie, po ludzku to jest strasznie przykra sprawa. Jedziesz na prawie miesiąc na drugi koniec świata, grasz w całym turnieju co najmniej dobrze, wygrywasz z Amerykanami, Rosją i po mordęgach z Iranem, wygrywasz z wszystkimi, którzy rzucają się Polakom do gardeł. Bo taka jest prawda, że ci słabsi, jak jeden mąż, sprężają się na mistrzów świata i właśnie przeciwko Polsce grają jedne ze swoich najlepszych meczów w turnieju. Ale chłopaki grają i wygrywają pod wielką presją i co? I zdarza się taki mecz z Włochami, gdzie wcale nie grają źle, tyle że rywalom wychodzi wszystko... Przegrać jeden mecz i nie dostać się na igrzyska — to jest bolesne. Ale było, minęło, czas na kolejne wyzwania.
— Na pewno oficjalnie każdy z zawodników powie, że tak, ale ja jako były sportowiec mogę powiedzieć, że takie rzeczy długo siedzą w człowieku. Kiedyś, na dużo niższym poziomie, bo po eliminacjach mistrzostw świata we Wrocławiu, jak struty chodziłem przez pół roku. Z tygodnia na tydzień coraz mniej, bo jednak czas leczy rany, ale na początku nawet spać nie za bardzo mogłem. Dlatego do chwili awansu do Rio może siedzieć jakaś zadra w chłopakach. A tak zwyczajnie, po ludzku to jest strasznie przykra sprawa. Jedziesz na prawie miesiąc na drugi koniec świata, grasz w całym turnieju co najmniej dobrze, wygrywasz z Amerykanami, Rosją i po mordęgach z Iranem, wygrywasz z wszystkimi, którzy rzucają się Polakom do gardeł. Bo taka jest prawda, że ci słabsi, jak jeden mąż, sprężają się na mistrzów świata i właśnie przeciwko Polsce grają jedne ze swoich najlepszych meczów w turnieju. Ale chłopaki grają i wygrywają pod wielką presją i co? I zdarza się taki mecz z Włochami, gdzie wcale nie grają źle, tyle że rywalom wychodzi wszystko... Przegrać jeden mecz i nie dostać się na igrzyska — to jest bolesne. Ale było, minęło, czas na kolejne wyzwania.
— A tych nie zabraknie, bo już w styczniu siatkarzy czekają w Berlinie kolejne "mistrzostwa Europy", czyli turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Jak by nie można było załatwić tego już w ramach bułgarsko-włoskiego czempionatu...
— To wszystko jest rozdęte do nieprzyzwoitości. Jeszcze raz powtórzę: reprezentanci spędzą ze sobą pół roku, a później od razu wskakują w sezon ligowy, który trzeba będzie przerwać, bo światowa federacja wymyśliła taki, a nie inny system kwalifikacji na igrzyska. Rozumiem intencje: ci panowie chcą zarobić na tym dodatkowe pieniądze. Tylko że niespecjalnie patrzy się na zdrowie zawodników... Jestem niedaleko tej drużyny i widzę, ile sił fizycznych i psychicznych kosztuje to wszystko, ten turniej za turniejem. Kolejne imprezy dochodzą do kalendarza, bo jak nie Liga Europejska, to Igrzyska Europejskie, i tak można grać w nieskończoność, choć dzieje się to kosztem zdrowia zawodników. A przecież mistrzostw Europy też nikt nie odpuści, chociaż niektórzy podkreślają, że z punktu widzenia walki o igrzyska te mistrzostwa nic nie dają.
— To wszystko jest rozdęte do nieprzyzwoitości. Jeszcze raz powtórzę: reprezentanci spędzą ze sobą pół roku, a później od razu wskakują w sezon ligowy, który trzeba będzie przerwać, bo światowa federacja wymyśliła taki, a nie inny system kwalifikacji na igrzyska. Rozumiem intencje: ci panowie chcą zarobić na tym dodatkowe pieniądze. Tylko że niespecjalnie patrzy się na zdrowie zawodników... Jestem niedaleko tej drużyny i widzę, ile sił fizycznych i psychicznych kosztuje to wszystko, ten turniej za turniejem. Kolejne imprezy dochodzą do kalendarza, bo jak nie Liga Europejska, to Igrzyska Europejskie, i tak można grać w nieskończoność, choć dzieje się to kosztem zdrowia zawodników. A przecież mistrzostw Europy też nikt nie odpuści, chociaż niektórzy podkreślają, że z punktu widzenia walki o igrzyska te mistrzostwa nic nie dają.
— Słowacja to nie jest rywal z najwyższej półki, ale te ostatnie sparingi przed ME wyglądały pokrzepiająco (4:1 i 5:0). Forma z Pucharu Świata chyba nie wywietrzała...
— Na zakończenie krótkiego pobytu w Bratysławie padło takie pytanie wewnątrz sztabu szkoleniowego. A właściwie Stefan Antiga je zadał: "Czy my jesteśmy tacy mocni, czy oni byli tacy słabi?" (uśmiech). Tylko że z takich sparingów nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Wszyscy sobie pograli, każdy się przepocił i to tyle.
— Na zakończenie krótkiego pobytu w Bratysławie padło takie pytanie wewnątrz sztabu szkoleniowego. A właściwie Stefan Antiga je zadał: "Czy my jesteśmy tacy mocni, czy oni byli tacy słabi?" (uśmiech). Tylko że z takich sparingów nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Wszyscy sobie pograli, każdy się przepocił i to tyle.
pes
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
mvp #1832455 | 178.36.*.* 9 paź 2015 20:45
"...jutro ze Słowenią (19.30), a w sobotę z Białorusią (g. 17)..." oj niezle zaginacie czasoprzestrzen...
odpowiedz na ten komentarz