Dziadek, ale ręce wciąż szybkie
2024-02-23 12:00:00(ost. akt: 2024-02-22 12:50:48)
SPORTY WALKI\\\ W sobotę w Arenie Gliwice odbędzie się gala KSW Epic, podczas której walką wieczoru będzie starcie Tomasz Adamek - Mamed Chalidow. Z Adamkiem rozmawiamy m.in. o przygotowaniach i sposobach na... odciągnięcie dzieci od ekranów.
- Walka z Mamedem Chalidowem coraz bliżej. Jak obóz przygotowawczy, czy różnił się czymś od poprzednich?
- Rzeczywiście czas szybko biegnie, a co do obozu to jest zawsze taki sam, niezależnie od tego, na ile jest zakontraktowana walka. Trenujemy podobnie, bardzo ciężko. Mam nadzieję, że zdrowie dopisze, wejdę do ringu i pokażę kibicom, że cały czas jestem sobą. Stary Adamek jeszcze potrafi walczyć i wygrywać!
- Przyleciałeś do Polski z New Jersey, jak się tu czujesz?
- Wiadomo, że jestem w ojczyźnie. Urodziłem się tutaj, przeżyłem wiele lat, ale gdybym nie wyjechał do USA, nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem. W boksie mamy ograniczone możliwości, decyzja o wyjeździe z rodziną była słuszna. Ale do Polski zawsze wracam z radością, odwiedzam rodzinę, ludzie miło mnie witają. Chociaż odzwyczaiłem się od „panowania”, bo w Stanach wszyscy są na „ty”, a tutaj osoby w moim wieku mówią „dzień dobry, panie Tomku”. Przecież ja nie jestem żaden „pan”! Odzwyczaiłem się od tego.
- W twoich czasach polskie pięściarstwo stało na wyższym poziomie, ciągle mieliśmy walki mistrzowskie w różnych kategoriach. Teraz tego brakuje, z czego to wynika?
- Boks to jest ciężka praca. Nawet jak masz talent, to samym talentem nie wygrasz. Nikt za ciebie nie będzie biegał, nikt nie uderzy w worek, nikt na koniec nie powalczy z przeciwnikiem. Dzisiaj młodzież potrenuje kilka miesięcy i mówi, że jest za ciężko i idzie do normalnej pracy. Tylko nielicznym się chce, przeważnie są to osoby z biednych domów, jak Mike Tyson. Ja też wychowywałem się bez ojca, ciężko pracowałem całe życie i osiągnąłem sukces. A gdybym już wcześniej miał pieniądze, to kto wie, czy chciało by mi się tak biegać po zimnie, w deszczu i chorobie? Nieraz warunki zmuszają do ciężkiej pracy i to na koniec pozwala wejść na szczyt.
- Wedle bukmacherów jesteś delikatnym faworytem starcia z Mamedem Chalidowem. Wpływa to na ciebie w jakiś sposób? Lepiej być faworytem czy underdogiem?
- Co do kursów, to na pewno warto sprawdzić te w Superbecie, bo są najlepsi, zresztą pomagają mi w przygotowaniach! A czy jestem faworytem? Gdzieś tam się to słyszy, ale nigdy nie przywiązywałem do tego wagi. Mam wejść do ringu i wykonać swoją robotę najlepiej jak potrafię. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
- Jak przebiega współpraca z Gusem Currenem, inaczej się z nim trenuje niż z dawniejszymi szkoleniowcami?
- Pracujemy przed walką sześciorundową, więc na pewno od samego początku muszę być szybki i rozgrzany, muszę wejść w ring w pełnej gotowości, dlatego mocna rozgrzewka przed walką będzie kluczowa. No i do tego szybkie ręce - jak będą szybkie ręce, to wygram, nikt mnie nie pokona. To są moje atuty. Na razie jest bardzo dobrze, nie chcę zapeszać, ale oby tak było do końca.
- Po raz kolejny wracasz do ringu, chcesz w ten sposób udowodnić coś sobie lub komuś? A może po prostu nudzi ci się w domu?
- Zadzwonił do mnie Mati Borek i mówi: „Tomi, chodź, zrób coś jeszcze dla tego polskiego sportu. Niech ci młodzi zobaczą w telewizji, jak walczysz, niech idą na salę. Co będziesz siedział i się nudził, wstajesz rano i masz fajrant.” Pogadaliśmy kilka razy i ustaliliśmy, że faktycznie możemy coś podziałać. Teraz mamy walkę na KSW, potem dwie na FAME MMA. Jest mobilizacja do roboty, a ja się czuję świetnie, jakbym miał 20 lat. Nie muszę robić wagi, dobrze się odżywiam, dobrze śpię. Bogu dziękować, że 47-latek ma tak dobre wyniki i takie zdrowie! Oby tak dalej, a 24 lutego będzie weryfikacja.
- Jesteś wzorem dla młodszych ludzi. Jak można ich wygonić sprzed komputera i zachęcić do sportu?
- Wszystko zależy od rodziców. Jak pozwolisz, żeby dziecko siedziało pięć godzin przy komputerze, to będzie siedzieć. Myśmy robili tak, że był czas na urządzenia elektroniczne, ale jak trwało to za długo: zabierałem! Płakała jedna, płakała druga, ale od tego jest rodzic. Dziecko nie wychowuje się samo. Dzisiaj widzimy małe dzieci z komórkami, za pięć lat wszystkie będą nosić okulary. To jest choroba, siedzenie w tych telefonach całymi dniami!
- Czy patrzysz na walkę z Chalidowem trochę jako na freak fight? W tym sensie, że walczą dwaj zawodnicy z różnych dyscyplin?
- Walka będzie bokserska, a jedyna różnica to klatka zamiast ringu. Normalnie wchodzę jako pięściarz, nigdy bym się nie pisał na inną formułę. Tak samo przy tej walce, jak i kolejnych. Na razie mam podpisaną walkę w KSW i dwie w FAME MMA, a co będzie dalej, zobaczymy. Chcę wygrać w dobrym stylu i potem wracać, póki mi się chce i zdrowie dopisuje. Mam 47 lat, jestem dziadkiem, więc nie mogę też za długo w tym ringu czy klatce siedzieć. Zresztą chyba jestem pierwszym dziadkiem w historii FAME MMA. Młody dziadek, bo młody, ale jednak dziadek!
- Czego mógłbyś nauczyć się od Mameda, a czego on od ciebie?
- Ja od niego jedynie parteru, bo tego nigdy nie trenowałem. Oczywiście poza bitkami na ulicy w młodości, ale to nie był sport. A on ode mnie? Całe życie byłem w boksie, więc nie chcę tutaj mówić o konkretach, bo pokażę je w sobotę w Gliwicach. Zapraszam do hali i przed telewizory, bo będzie wojna!
- Rzeczywiście czas szybko biegnie, a co do obozu to jest zawsze taki sam, niezależnie od tego, na ile jest zakontraktowana walka. Trenujemy podobnie, bardzo ciężko. Mam nadzieję, że zdrowie dopisze, wejdę do ringu i pokażę kibicom, że cały czas jestem sobą. Stary Adamek jeszcze potrafi walczyć i wygrywać!
- Przyleciałeś do Polski z New Jersey, jak się tu czujesz?
- Wiadomo, że jestem w ojczyźnie. Urodziłem się tutaj, przeżyłem wiele lat, ale gdybym nie wyjechał do USA, nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem. W boksie mamy ograniczone możliwości, decyzja o wyjeździe z rodziną była słuszna. Ale do Polski zawsze wracam z radością, odwiedzam rodzinę, ludzie miło mnie witają. Chociaż odzwyczaiłem się od „panowania”, bo w Stanach wszyscy są na „ty”, a tutaj osoby w moim wieku mówią „dzień dobry, panie Tomku”. Przecież ja nie jestem żaden „pan”! Odzwyczaiłem się od tego.
- W twoich czasach polskie pięściarstwo stało na wyższym poziomie, ciągle mieliśmy walki mistrzowskie w różnych kategoriach. Teraz tego brakuje, z czego to wynika?
- Boks to jest ciężka praca. Nawet jak masz talent, to samym talentem nie wygrasz. Nikt za ciebie nie będzie biegał, nikt nie uderzy w worek, nikt na koniec nie powalczy z przeciwnikiem. Dzisiaj młodzież potrenuje kilka miesięcy i mówi, że jest za ciężko i idzie do normalnej pracy. Tylko nielicznym się chce, przeważnie są to osoby z biednych domów, jak Mike Tyson. Ja też wychowywałem się bez ojca, ciężko pracowałem całe życie i osiągnąłem sukces. A gdybym już wcześniej miał pieniądze, to kto wie, czy chciało by mi się tak biegać po zimnie, w deszczu i chorobie? Nieraz warunki zmuszają do ciężkiej pracy i to na koniec pozwala wejść na szczyt.
- Wedle bukmacherów jesteś delikatnym faworytem starcia z Mamedem Chalidowem. Wpływa to na ciebie w jakiś sposób? Lepiej być faworytem czy underdogiem?
- Co do kursów, to na pewno warto sprawdzić te w Superbecie, bo są najlepsi, zresztą pomagają mi w przygotowaniach! A czy jestem faworytem? Gdzieś tam się to słyszy, ale nigdy nie przywiązywałem do tego wagi. Mam wejść do ringu i wykonać swoją robotę najlepiej jak potrafię. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie.
- Jak przebiega współpraca z Gusem Currenem, inaczej się z nim trenuje niż z dawniejszymi szkoleniowcami?
- Pracujemy przed walką sześciorundową, więc na pewno od samego początku muszę być szybki i rozgrzany, muszę wejść w ring w pełnej gotowości, dlatego mocna rozgrzewka przed walką będzie kluczowa. No i do tego szybkie ręce - jak będą szybkie ręce, to wygram, nikt mnie nie pokona. To są moje atuty. Na razie jest bardzo dobrze, nie chcę zapeszać, ale oby tak było do końca.
- Po raz kolejny wracasz do ringu, chcesz w ten sposób udowodnić coś sobie lub komuś? A może po prostu nudzi ci się w domu?
- Zadzwonił do mnie Mati Borek i mówi: „Tomi, chodź, zrób coś jeszcze dla tego polskiego sportu. Niech ci młodzi zobaczą w telewizji, jak walczysz, niech idą na salę. Co będziesz siedział i się nudził, wstajesz rano i masz fajrant.” Pogadaliśmy kilka razy i ustaliliśmy, że faktycznie możemy coś podziałać. Teraz mamy walkę na KSW, potem dwie na FAME MMA. Jest mobilizacja do roboty, a ja się czuję świetnie, jakbym miał 20 lat. Nie muszę robić wagi, dobrze się odżywiam, dobrze śpię. Bogu dziękować, że 47-latek ma tak dobre wyniki i takie zdrowie! Oby tak dalej, a 24 lutego będzie weryfikacja.
- Jesteś wzorem dla młodszych ludzi. Jak można ich wygonić sprzed komputera i zachęcić do sportu?
- Wszystko zależy od rodziców. Jak pozwolisz, żeby dziecko siedziało pięć godzin przy komputerze, to będzie siedzieć. Myśmy robili tak, że był czas na urządzenia elektroniczne, ale jak trwało to za długo: zabierałem! Płakała jedna, płakała druga, ale od tego jest rodzic. Dziecko nie wychowuje się samo. Dzisiaj widzimy małe dzieci z komórkami, za pięć lat wszystkie będą nosić okulary. To jest choroba, siedzenie w tych telefonach całymi dniami!
- Czy patrzysz na walkę z Chalidowem trochę jako na freak fight? W tym sensie, że walczą dwaj zawodnicy z różnych dyscyplin?
- Walka będzie bokserska, a jedyna różnica to klatka zamiast ringu. Normalnie wchodzę jako pięściarz, nigdy bym się nie pisał na inną formułę. Tak samo przy tej walce, jak i kolejnych. Na razie mam podpisaną walkę w KSW i dwie w FAME MMA, a co będzie dalej, zobaczymy. Chcę wygrać w dobrym stylu i potem wracać, póki mi się chce i zdrowie dopisuje. Mam 47 lat, jestem dziadkiem, więc nie mogę też za długo w tym ringu czy klatce siedzieć. Zresztą chyba jestem pierwszym dziadkiem w historii FAME MMA. Młody dziadek, bo młody, ale jednak dziadek!
- Czego mógłbyś nauczyć się od Mameda, a czego on od ciebie?
- Ja od niego jedynie parteru, bo tego nigdy nie trenowałem. Oczywiście poza bitkami na ulicy w młodości, ale to nie był sport. A on ode mnie? Całe życie byłem w boksie, więc nie chcę tutaj mówić o konkretach, bo pokażę je w sobotę w Gliwicach. Zapraszam do hali i przed telewizory, bo będzie wojna!
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez