Lisowska: warto było tak cierpieć
2023-12-29 10:00:00(ost. akt: 2023-12-28 23:45:35)
LEKKA ATLETYKA\\\ Złoty medal mistrzostw Europy w Monachium to mój największy sukces. Cenię go bardziej niż rekord Polski w maratonie - powiedziała Aleksandra Lisowska, znakomita biegaczka AZS UWM Olsztyn, która już myśli o olimpiadzie w Paryżu.
- Rekord Polski 2:25.52 ustanowiony 3 grudnia podczas maratonu w Walencji jest wspaniałym zwieńczeniem sezonu. Jak pani podsumuje kończący się rok?
- Przede wszystkim był bardzo ciężki, ale warto było przez to wszystko przejść, żeby końcówka była taka piękna. Warto było cierpieć, żeby tego dokonać. Czasami zastanawiałam się, po co mi to wszystko? Może zrobiłam źle, że postanowiłam w grudniu walczyć o rekord. Bałam się, że moje zdrowie jest na krawędzi. Gdy dobiegłam do mety, wtedy przypomniały mi się treningi i to wszystko, przez co musiałam przejść. Pomyślałam sobie, że było warto to przeżyć i powtórzyłabym to jeszcze raz.
- Maraton nie jest jedynym dystansem, na którym w tym roku pobiła pani rekord życiowy. We wrześniu w Olsztynie przebiegła pani 3000 m w 9.22,20. Czy czuje się pani mocna nie tylko wytrzymałościowo, ale również szybkościowo?
- To pokazuje, że mam jeszcze zapas prędkości, kiedy nie jestem obciążona kilometrażem maratonu. Nawet gdy trenujemy pod kątem maratonu, to czasami parę odcinków biegam szybciej niż w tempie maratońskim. Nie jestem stworzona tylko do człapania.
Cała rozmowa w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
- Przede wszystkim był bardzo ciężki, ale warto było przez to wszystko przejść, żeby końcówka była taka piękna. Warto było cierpieć, żeby tego dokonać. Czasami zastanawiałam się, po co mi to wszystko? Może zrobiłam źle, że postanowiłam w grudniu walczyć o rekord. Bałam się, że moje zdrowie jest na krawędzi. Gdy dobiegłam do mety, wtedy przypomniały mi się treningi i to wszystko, przez co musiałam przejść. Pomyślałam sobie, że było warto to przeżyć i powtórzyłabym to jeszcze raz.
- Maraton nie jest jedynym dystansem, na którym w tym roku pobiła pani rekord życiowy. We wrześniu w Olsztynie przebiegła pani 3000 m w 9.22,20. Czy czuje się pani mocna nie tylko wytrzymałościowo, ale również szybkościowo?
- To pokazuje, że mam jeszcze zapas prędkości, kiedy nie jestem obciążona kilometrażem maratonu. Nawet gdy trenujemy pod kątem maratonu, to czasami parę odcinków biegam szybciej niż w tempie maratońskim. Nie jestem stworzona tylko do człapania.
Cała rozmowa w piątkowej Gazecie Olsztyńskiej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez