Andrzej Malinowski podpatruje życie mieszkańców Jambiani

2022-06-29 08:35:20(ost. akt: 2022-06-29 08:54:43)

Autor zdjęcia: Andrzej Malinowski

Andrzej Malinowski z Judzik rozpoczął kolejną podróż. Tym razem wybrał się do dalekiej Tanzanii w Afryce Wschodniej. To już 119 kraj świata, który poznaje i jak każdego roku przesyła swoją relację z egzotycznego wojażu. Wczoraj odwiedził wieś Jambiani.
Jambiani to bardzo długa wieś, w zasadzie ulicówka, ale doskonale nadająca się do spacerów i przyglądania się życiu jej mieszkańców. Jest w niej bezpiecznie. Nikt nachalnie nie zaczepia, nie prosi o pieniądze. Nie ma asfaltu. Droga przez wieś piaszczysta, wyboista, pylista. Domy zbudowane są z liści palmowych, cegieł lub pustaków. Dachy pokryte blachą lub strzechą. W wielu oknach nie ma szyb. Wokół niektórych obejść jest czysto, ale w większości mnóstwo śmieci.


Tanzania zakazała w 2017 r. używania plastikowych toreb, ale niestety nie wszyscy się do tego stosują. Ten kraj jest jednym z 37 państw Afryki, który stara się rozwiązać problem środowiskowy zwiany z używaniem jednorazowych plastikowych opakowań. W Jambiani jest dużo punktów zbiórki odpadów, szczególnie plastikowych butelek. Sponsorowaniem tego typu przedsięwzięcia zajmuje się Polka, Ewa Waliszewska. Widziałem takie napisy w języku suahili przy punktach wyrzucania odpadów: „Proszę, użyj tego miejsca do utylizacji odpadów”, „Nie wrzucaj odpadów węglowych”, „Wrzuć plastikowe butelki”, „Suche odpady” i w angielskim: „Kochaj życie zawsze”.

Kilka szkół i kilka meczetów


Widziałem i słyszałem dzieci uczące się – gwar, harmider, raczej wszystko głośno powtarzają, uczą się przez zapamiętywanie. Dzieci w mundurkach. Szkolnictwo w Tanzanii składa się z przedszkoli, szkół podstawowych, zwykłego i zaawansowanego kształcenia średniego, kształcenia technicznego i szkolnictwa wyższego. Pomimo obowiązku szkolnego, tylko 66% uczniów uczęszcza do szkół.

W Jambiani jest też kilka meczetów. W zasadzie niepozornych, ale wyróżniających się spośród pozostałych budynków – ściany i dach ładnie pomalowane, megafon i dookoła czysto. W Tanzanii 61% mieszkańców to chrześcijanie, 35% - muzułmanie, około 2% - wyznaje religie afrykańskie.

Na każdym kroku można spotkać suszące się rozłożone na matach różnokolorowe algi. Niektóre są jeszcze w workach, mokre albo już wysuszone. Hodowla alg ma się tutaj dobrze, bo woda oceaniczna jest ciepła, występują duże różnice poziomu oceanu pomiędzy przypływem a odpływem i dno przy brzegu jest piaszczyste. Rano widać na nim pracujące kobiety i poletka upraw, a po godzinie 12 nie ma już po nich śladu. I tak jest każdego dnia. (...)

Słona woda w kranie


Woda w kranie i pod prysznicem słona. Nie można jej nawet gotować na herbatę. W grę wchodzi tylko woda butelkowana. 1,5 litrowa butelka wody kosztuje 1000 szylingów (2 zł), coca-cola 0,75 l – 3000 szylingów (5,80 zł). W każdym miejscu cena jest zapewne inna. Tutaj nie ma takich sklepów jak w Europie. Są tylko małe stragany, rodzinne interesy; w sklepikach kilka towarów i oczywiście bez podanej ceny. Trzeba o wszystko pytać. Nie mówię już o jedzeniu. Nie zachodzę na razie do miejscowych lokali. Nie ma w nich bieżącej wody. Jest za to sporo pomp, studni, rozlokowanych w różnych częściach miejscowości. Jedzenie hotelowe to jedyny ratunek, żeby nie być głodnym, ale też słabe, porcje małe (jak dla dzieci) i wydzielone. Jest więcej kelnerów i obsługi niż np. stolików czy klientów (gości). Nie ma tzw. szwedzkiego stołu. Obsługa patrzy jak jem, stoi praktycznie obok, uśmiecha się i bynajmniej bardzo mi przeszkadza. Smak potraw może być, takie typowe jedzenie – ryż, fasola, warzywa, odrobina owoców, kurczak, wołowina. (...) Stojące zbiorniki i kałuże są miejscem rozmnażania się komarów, a w konsekwencji zarażenie się człowieka malarią. W związku z tym piję wodę tylko butelkowaną. I żadnych restauracji, w których nie ma bieżącej wody! Żadnych! Cdn.
Andrzej Malinowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5