Boga można spotkać tylko w ciszy …

2015-02-01 11:48:05 (ost. akt: 2015-02-01 12:01:01)
Boga można spotkać tylko w ciszy …

Autor zdjęcia: AM

Rosyjski sylwester jest dniem bardziej uroczystym niż Boże Narodzenie. Dla prawosławnych większe znaczenie ma zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Dzisiejsza obfita kolacja ma zapewnić dobrobyt na cały nadchodzący rok.

Sobota, 10 stycznia 2015 r.
Prowadziłem zajęcia w gimnazjum i w Domu Polskim. Tym razem tylko do godz. 18., ponieważ nie było żadnej próby. W grupie najmłodszej dzieci poznawały polskie słowa: zegar, zegarek, zegarmistrz, budzik. Spodobała się im piosenka pt. „W pracowni mistrza zegarmistrza”, szczególnie 3. letniej Ewie, która po zajęciach nie wstawała od stołu, ponieważ kilkakrotnie prosiła mnie o włączenie tej piosenki. Sam też nie mogłem się jej „nasłuchać” (od wczoraj). Mama czekała na Ewę 10 minut.
Gienadij przygotowuje mnie do obchodów „Sagaałganaaru”, buriackiego Nowego Roku, który nastąpi 19 lutego – kiedy i jak mam się oczyścić; posprzątać mieszkanie; jakie przygotować prezenty, komu pierwszemu je wręczyć; czym ugościć przyjaciół; kiedy kupić nowe siodło lub smycz dla psa (nie mam konia, ani psa); jak i gdzie spalić swoje grzechy.
Na kolację jadłem słoninę z żółtym serem i piłem smaczną herbatę z oblepichą – mam jej jeszcze trzylitrowy słoik.
Jutro kościół, fryzjer, bania.

Niedziela, 11 stycznia 2015 r.
Ksiądz Adam poleciał na miesiąc do Polski. Dzisiejszą mszę św. odprawił karmelita, ojciec Paweł z Angarska, który wygłosił piękne kazanie. Rozpoczął je od słów: „Boga można spotkać tylko w ciszy …”. Z racji dzisiejszego święta Chrztu Pańskiego, po mszy nastąpiło poświęcenie wody i wiernych. Ojciec tak mnie poświęcił, że dosłownie oblał mnie całego, szczególnie lewą stronę twarzy, włosy i okulary. To na pewno nie był przypadek, bo w życiu przypadków nie ma – ojciec mnie nie zna. Parafianie zabierali wodę święconą (w buteleczkach) do domów.
W drodze z kościoła, postanowiłem iść pieszo, zaszedłem do cerkwi prawosławnej. Przy niej znajduje się ciekawy pomnik „Stichija” – trzy żywioły symbolizujące ogień, wodę i powietrze, trzy potężne, dzikie i niepohamowane konie. Piękno w nich, siła, moc, strach, szaleństwo, bieg ku lepszemu … W starożytności ludzie poskromili konie, te z brązu są dzikie i wolne, żaden z nich nie nadaje się pod siodło czy do uzdy. Dwa konie mają związane tylne nogi, trzeci mocno stoi na ziemi; napięte mięśnie, pyski otwarte (przy silnym wietrze można usłyszeć rżenie).
Pomnik niefortunnie usytuowano na rondzie i nie można do niego zwyczajnie podejść. Żeby to zrobić trzeba złamać przepisy ruchu drogowego, niestety. Odniosłem wrażenie, że konie chcą uciec z tego ronda, są już w biegu, przestraszone. Pomnik postawiono w 2008 r. na skrzyżowaniu ulic Tierieszkowej, Sachianowoj i Pawłowa. Autorem projektu jest Aleksander Mironow. Po buriacku koń to „morin” (zarazem wewnętrzna siła człowieka). Według Buriatów dobry pies i dobry koń trafia się człowiekowi raz w życiu. Dla koczowników koń to najlepszy przyjaciel, niezawodny i obowiązkowy. Jest on opiewany prawie we wszystkich buriackich pieśniach ludowych. Człowiek bez konia – to nie człowiek.
Najpiękniej o przyjaźni konia i człowieka śpiewa Lube, rosyjski zespół rockowy (na youtube: Любе-Конь):

Wyjdę nocą w pole z koniem
Nocką ciemną cicho pójdziemy
Pójdziemy wraz z koniem po polu we dwoje
Pójdziemy wraz z koniem po polu we dwoje

Nocą w niebie gwiazd liczna brać
Na polu nikogo nie widać
Tylko my z koniem po polu idziemy
Tylko my z koniem po polu idziemy

Dosiądę konia
Ty po polu nieś mnie
Po bezkresnym moim polu
Po bezkresnym moim polu

Daj mi spojrzeć tylko raz
Gdzie pole rodzi brzask
Skąd słoneczko znów na niebo się pnie –
Albo jest to miejsce, albo go nie ma

Pole moje rodzime
Światełka dalekich wsi
Złote łany zbóż, kędzierzawy len
Jestem w tobie zakochany Rosjo, zakochany

Będzie dobry rok chleb rodzący
Wszystko było, wszystko przeminie
Śpiewaj złote zboże, śpiewaj kędzierzawy lnie
Śpiewaj o tym, jak ja jestem w Rosji zakochany

Kult konia jest bardzo widoczny w gospodarce, kulturze i życiu codziennym Buriatów. Dawniej ich stada liczyły nawet po kilka tysięcy koni. Buriackie dzieci potrafiły jeździć konno już od najmłodszych lat. Buriatów grzebano razem z końmi.
Szaman w trakcie swej mistycznej podróży wznosi się do nieba na grzbiecie konia. Koń szamański jest także symbolem śmierci i nosicielem dusz zmarłych do świata podziemi (czarny koń).

Na Syberii popularny jest także kult innych zwierząt, wywodzący się z dawnych wierzeń totemistycznych (przekonania o pochodzeniu rodu od zwierzęcia) – niedźwiedzia (Buriaci wierzą, że w przeszłości był on człowiekiem), renifera, łosia i tygrysa syberyjskiego. Grzechem jest na przykład zabicie … dzięcioła. W Ułan Ude jest wiele pomników koni, jeźdźców i tygrysów syberyjskich.

Byłem u fryzjera. Musiałem odczekać swoje w kolejce. Modliłem się, żeby tylko nie trafić na fotel do pani, która zamiast normalnie rozmawiać – burczała, nie uśmiechała się, była jak mumia, tylko że chodziła. No tak, trafiła mi się ona. Ostrzygła mnie fatalnie, wokół uszu mam skórę bez włosów – nigdy tak nie wyglądałem, w dodatku z odmrożonymi policzkami, głowa mi się jakoś dziwnie wydłużyła. Podobną fryzurę ma Sasza, ale on ma 10 lat.
O swoim bólu postanowiłem zapomnieć w bani. A tam znowu „Zachodim, szto ja skazał, bystra zachodim, żdat’ nie budu! Zachodim, skazał ja!”. To mnie dobiło zamiast uspokoić.
Ale banią jestem zafascynowany do tego stopnia, że kupiłem dzisiaj książkę „Budujemy banię na działce” (33 ruble - 2,07 zł). Kupiłem też: „Rosja” (mała encyklopedia), „Zwierzęta Rosji” – obie po 104 ruble (6,52 zł) i „Cuda świata – Rosja” (zabytki) za 126 rubli (7,90 zł).

Poniedziałek, 12 stycznia 2015 r.
Jestem zaskoczony – wszystkim podoba się moja fryzura, albo są na tyle uprzejmi, że nie chcą mi robić przykrości. Muszę się do niej przyzwyczaić, a najlepiej wcale nie myśleć.
Miałem dzisiaj trzy zajęcia. W jednej z grup tematem była wiara i religia. Obejrzeliśmy film „Biała sukienka” – dramat obyczajowy w reżyserii Michała Kwiecińskiego.
Przyszła pani Ludmiła, bibliotekarka i wspominała swój pobyt na Magadanie. Mieszkała tam przez 30 lat. Rozmawialiśmy także o anomaliach na Bajkale. Jego głębiny i brzeg kryją wiele tajemnic. W 1972 r. sześcioro młodych ludzi odpoczywało nad brzegiem Zatoki Posolskiej. Wieczorem zauważyli oni na jeziorze świecący niebieski pas i troje z nich popłynęło do niego na łódce. Światło zniknęło, ale pojawiło się intensywnie świecące koło, wydostające się prosto z wody. Krąg przemieszczał się z miejsca na miejsce, po czym dwa razy wokół łódki i przepadł. Są to tak zwane trony. Być może związane jest to z pracą nurków, którzy w części północnej jeziora mają swoją siedzibę-bazę. Niektórzy twierdzą, że na dnie Bajkału znajdują się ogromne ślady po pojazdach gąsienicowych, a takich na świecie nie ma. Inni widzieli zielone przezroczyste trójkąty, pojawiające się nad jeziorem (UFO) i zastanawiają się, czy aby przypadkiem nad Bajkałem nie ma przejścia pomiędzy dwoma równoległymi światami. Bajkał jest uznawany za jedno z kilku miejsc podwyższonej energetyki na świecie. Między innymi dlatego od dawna na jego brzegu budowano różne obiekty kultowe, szczególnie na wyspie Olchon (miejsce mocy wszystkich szamanów Ziemi). W jej okolicach znajduje się najgłębsze miejsce zbiornika, powstają tam zasysające wiry. Zdaniem wyspiarzy, jest to przepaść, przez którą dusze grzeszników wędrują do piekła.
Bajkalscy rybacy nie raz widzieli pojawiające się nad jeziorem nieznane miasta, jadące pociągi, ludzi chodzących nad powierzchnią wody. Często pojawiają się duchy powstańców - polskich katorżników, których zesłano tutaj w 1863 r. Budowali oni drogę nadbajkalską i kolejową (wzdłuż południowego brzegu przebiega transsyberyjska magistrala kolejowa, a na północnym Kolej Bajkalsko-Amurska). Droga kolejowa jest pomnikiem budownictwa początku XX wieku – wydrążona w skałach, z 39. tunelami. W tunelach pojawiają się ludzie w strojach z początku ubiegłego stulecia.
Góra Szaman w rejonie siewierobajkalskim posiada w sobie coś niezwykłego. Przelatujące nad nią samoloty ulegają awarii. Na jej zboczu znajduje się cmentarz, na którym w XVIII wieku grzebano szamanów. Ostatnia awaria miała miejsce w 1982 r. Samolot runął na ziemię, ale nikomu nic się nie stało. W wodach Bajkału widziano olbrzymią fokę.
Wpływ na te wszystkie zjawiska mają zmiany w polach fizycznych, występowanie uskoków geologicznych, cieki wodne i mikroklimat. Pośród nich człowiek może funkcjonować inaczej niż zwykle.
W Rosji strefy anomalne skoncentrowane są przede wszystkim na Syberii – Ałtaj, Bajkał, rejon tunguski. Przyroda tych miejsc jest wyjątkowa. Występują tutaj paleowulkany i złoża rud, które sprzyjają powstawaniu anomalii magnetycznych, a te z kolei wywołują u ludzi złudzenia optyczne.
Nazwa Bajkał wywodzi się z języka mongolskiego i oznacza „bogate jezioro”; prawidłowa nazwa to – Bajgał. Do VIII w. funkcjonowało określenie Lama (Morze).
Od 10-15 lat w nadbajkalskich wsiach brakuje wody w studniach. Poziom wody w jeziorze obniżył się o 40 cm poniżej przyjętego minimum (6 lat temu o 20 cm). Powodem takiego stanu rzeczy jest funkcjonowanie hydroelektrowni na rzece Angara (jedyna rzeka wypływająca z Bajkału).

Wtorek, 13 stycznia 2015 r.
Wczoraj o godz. 5.45 w rejonie burguzińskim doszło do trzęsienia ziemi (3,5 st. w skali Richtera) – 55 km na północny zachód od Ust’-Barguzina (323 km od Ułan Ude). Od 1 stycznia w Buriacji ziemia trzęsła się już 27 razy. Nie odczułem żadnego. Do Ust’-Barguzina pojadę na wiosnę. Ostatniego trzęsienia ziemi doświadczyłem w Japonii.
Pani Adela mówi, że człowiek swoją duszę powinien napełniać tylko tym, co dobre i nowe, ale pożyteczne, i że ja mam szczęście, bo mieszkam w tak pięknym i dobrym kraju – w jej ukochanej Polsce. Wspominaliśmy panią Klarę.
Przez cały dzień padał śnieg.
Od początku roku podrożało wiele produktów spożywczych. Najwięcej owoce, warzywa i cukier, średnio o 30%.; ryż o 2 ruble i 40 kopiejek (15 groszy), chleb o 1 rubel (6 groszy).
Dzisiaj Rosjanie świętują „Wasiliew wieczier” (Małanię), żegnają rok 2014.
Rosyjski sylwester jest dniem bardziej uroczystym niż Boże Narodzenie. Dla prawosławnych większe znaczenie ma zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Dzisiejsza obfita kolacja ma zapewnić dobrobyt na cały nadchodzący rok. Na stole, zgodnie z tradycją, powinna się znaleźć m.in. kasza pszenna i mały pieczony prosiak. Popularne jest wróżenie. Nie wolno dzisiaj nikomu pożyczać pieniędzy, liczyć drobnych, wymawiać wyrazu „trzynaście” i wynosić z domu śmieci (bo z nimi można wynieść swoje szczęście).
Za kilka minut rozpocznie się Nowy Rok (według kalendarza juliańskiego), ale za oknem już słychać fajerwerki. Do siego roku!

Środa, 14 stycznia 2015 r.
Dzisiaj Stary Nowy Rok, ale od 2101 r. Rosjanie będą go świętować 15 stycznia. Różnica między kalendarzem gregoriańskim i juliańskim wynosi obecnie trzynaście dni, i tak będzie do roku 2100. Rosyjska cerkiew nadal używa kalendarza juliańskiego.
Na zajęciach w grupie zaawansowanej (młodzież) czytaliśmy informacje o polskich miastach (Łódź, Poznań, Ustrzyki Dolne, Częstochowa) i je porównywaliśmy – które może być najbardziej interesujące dla handlowca, katolika, przemysłowca, osoby na urlopie. Uczniowie poznawali obiekty typowe dla ośrodków kultu religijnego, miast turystycznych, miast przemysłowych i handlowych.
Byłem w symbolicznym miejscu założenia Ułan Ude. Jest nim wysokie wzgórze położone nad rzeką Udą (nieopodal ujścia do Selengi) przy prospekcie Pobiedy. Ustawiono tam pamiątkowy kamień i krzyż prawosławny. Na tablicy napis w języku rosyjskim: „Krzyż ten postawiono na pamiątkę 325-lecia założenia miasta Wierchnieudińsk w 1666 roku przez rosyjskich Kozaków/Wdzięczni potomkowie”. Miasto założono jako zimowisko Udińsk. Od 1689 r. było ono twierdzą Wierchnieudińską. Prawa miejskie Wierchnieudińsk otrzymał w 1690 r. i stał się centrum handlowym łączącym Rosję, Chiny i Mongolię. 15 sierpnia 1899 r. do miasta przyjechał pierwszy pociąg. Po 24 latach zostało ono stolicą Buriacko-Mongolskiej Autonomicznej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.
W pobliżu pomnika znajduje się inny, przedstawiający jeźdźca na koniu – Gesera; wysokość 6 metrów bez cokołu, z włócznią 9 m. Geser – jeden z synów przywódcy wyższych dobrych bogów niebiańskich, bohater mitologii tybetańskiej oraz ludów mongolskich, w tym Buriatów, władca dziesięciu stron świata broni ludzi i oczyszcza ziemię z potworów zwanych maangatchajami (miały one rude włosy, nosiły bujne brody i pochodziły z Zachodu). W walce ze złoczyńcami ucieka do podstępu i czarów. Jego pojedynki nie mają charakteru heroicznego, ale szamański. Legenda wielkiego wojownika żyje w Buriacji od tysięcy lat. „Geser” jest najbardziej znanym eposem buriackim (zapisanym w XVI-XVII w.), opowiadaniem o Geser-chanie. Nazywa się go „Iliadą Azji Środkowej”. W latach 90. XX w. Buriacja obchodziła 1000-lecie eposu. Od tego czasu corocznie latem odbywa się festiwal kultury buriackiej Geseriada. Gównym wydarzeniem festiwalu jest uroczyste przekazanie sztandaru ze staromongolskim napisem „Geser” z rejonu do rejonu. Ziemią Geser-chana nazywany jest rejon okiński we Wschodnich Sajanach. Jeden z górskich szczytów o charakterystycznym stożkowatym kształcie to zgodnie z legendą jurta mitycznego bohatera.

Byłem też w zabytkowej cerkwi Świętej Trójcy przy ul. Kujbyszewa. Jest to najstarsza świątynia w mieście. Jej budowę rozpoczęto w 1770 r. (kamień węgielny), a ukończono w 1809. Konsekrowano trzykrotnie, każdą nawę oddzielnie: w 1816, 1818 i 1856 r. W 1940 r. cerkiew zamknięto i zamieniono w magazyn zużytego sprzętu filmowego. 18 stycznia 1988 r. cerkiew Świętej Trójcy powróciła do Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.
Wśród miejscowych Polaków są katolicy, prawosławni i buddyści, i stąd m.in. moje zainteresowanie okolicznymi cerkwiami i dacanami.

Z rana pani Adela poszła do cerkwi Ikony Matki Bożej „Hodigitria” w mojej sprawie – dowiadywała się, jak będzie wyglądał obrzęd poświęcenia wody w dniu 19 stycznia, o której godzinie odbędzie się wieczernia i liturgia z okazji Chrztu Pańskiego (Jordan). Okazuje się, że w tym roku nie będzie rytualnej kąpieli w przerębli przy cerkwi. Zwykle uczestniczy w niej około 5. tysięcy osób. Lód na rzece jest za cienki, powinien mieć 25 cm grubości, a ma tylko 20 i może nie utrzymać naporu ludzi. Ponadto nurt w rzece jest za szybki. Wierni nie są zadowoleni z takiej decyzji władz cerkiewnych i miejskich. Tak samo było w roku 2010 – na rzece Uda pojawił się wtedy „nielegalny przerębel”. Zapewne w poniedziałek też tak będzie, bo to przecież żywa rosyjska tradycja. Kąpiel została dozwolona w 8. przeręblach na terenie Buriacji i odbywać się będzie pod kontrolą służb porządkowych, policji oraz służb medycznych.
Dzisiaj w północnej części Buriacji temperatura obniżyła się do -44°C.

Czwartek, 15 stycznia 2015 r. -27°C.
Zajęcia od godz. 10. do 20. W grupie średnio zaawansowanej zajmowaliśmy się przemysłem w Polsce i jego podziałem. Do analizy pod względem ekonomicznym wybraliśmy Górnośląski i Gdański Okręg Przemysłowy.
Napisałem już scenariusz spotkania z okazji Dnia Babci i Dziadka. Odbędzie się ono w niedzielę 25 stycznia (w tygodniu mamy zajęcia i część osób pracuje). Muszę jeszcze kupić drobne prezenty.
Niewiadomo, czy w tym sezonie padnie rekord zimna w Ułan Ude i całej Buriacji – temperatury powietrza mierzonej od roku 1901. Zapowiada się, że jednak nie. Zima w tym roku jest bardzo łagodna i ciepła (nie licząc moich odmrożonych policzków! – pamiętam ten dzień – przedpołudnie, 31.12.2014 r., Turka, około -40°C).
W Ułan Ude najmroźniej było w styczniu 1931 r.: -51°C, a poza miastem – w Uju (rejon bauntowski w północno-wschodniej Buriacji), aż -56°C w 1969 r. Najniższa temperatura powietrza w styczniu 2014 w stolicy Buriacji wyniosła -34°C. Ciekawe, jaka będzie w styczniu 2015 r.? Najzimniejszym dniem w Buriacji, licząc od początku br. była środa, 14 stycznia – w rejonie mujskim temperatura obniżyła się do -45°C.
Zima na Syberii zaczyna się … jesienią. Jesienio-zimą 2014 prawie nie padał deszcz.
Razem ze stowarzyszeniem żydowskim, 27 stycznia będziemy obchodzić 70. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Zorganizujemy m.in. wystawę o Janie Karskim, świadku Holokaustu (materiały już mamy w Domu Polskim, otrzymaliśmy je z ambasady) – Świat, który znałem, rozpadł się na moich oczach. Czułem się jak rozbitek na oceanie, który miotany przez fale jest bezsilny (...). Kiedy się go widzi i słucha, w żyłach płyną tylko białe krwinki ciszy. Można stać się tylko słupem soli, zasłuchanym drzewem.

Piątek, 16 stycznia 2015 r.
-27°C, zmarzłem w kolana, bo miałem na sobie tylko jedną parę spodni, szyi też nie mogłem wyprostować. Mróz przenikał mnie całego. Na północnym wschodzie Buriacji, 400 km od Ułan Ude termometry wskazały -43°C.
Dzisiaj we wsi Siewieromujsk (621 km od stolicy Buriacji) nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi o sile 4,5 stopnia w skali Richtera. Mieszkańcy chodzą spać w ubraniu, bo nie wiadomo co się może w każdej chwili wydarzyć. Syberyjskie domy wytrzymają siłę do 8 stopni – takie są zapewnienia ze strony służb nadzoru budowlanego. Powtórzenie silnego trzęsienia ziemi dokładnie w tym samym miejscu możliwe jest po okresie około trzech tysięcy lat. Tylko nikt nie wie, kiedy był ten ostatni raz.
Praktycznie codziennie w godz. 16-18. na ulicach miasta tworzy się korek. Niekończący się sznur samochodów, zatory, spowolnienie ruchu, ślisko, a przy tym wielu przechodniów. Sasza znowu wyszedł z zajęć po 45 minutach. Mówi, że ma kolejne, sportowe. Pani Raisa co tydzień przynosi mi słoik kiszonej kapusty. Jest w niej olej słonecznikowy. Smak zdecydowanie inny niż ten, do którego jestem przyzwyczajony.
W grupie średnio zaawansowanej tematem zajęć była wizyta u lekarza i dbałość o zdrowie.

Jedna ze starszych pań opowiadała o swojej wizycie u lamy. Kiedy miejscowi lekarze oznajmili jej, że ma chorobę Parkinsona, postanowiła chwycić się ostatniej deski ratunku. Poszła do dacanu, gdzie najważniejszy w hierarchii lama kazał jej pochylić głowę i z całych sił uderzył w nią świętymi księgami, które właśnie czytał. Bardzo się przestraszyła, wręcz zaniemówiła, była oszołomiona zaistniałą niewiarygodną sytuacją. Powoli podnosiła głowę, trochę z bólu, trochę ze wstydu, a lama – „No widzisz, nie masz żadnego Parkinsona! Jaki tam Parkinson. Jesteś zdrowa” – powiedział z uśmiechem i zadowoleniem. Od tej chwili jej życie nabrało zupełnie innego wymiaru.
Dwie godziny przygotowywałem się do jutrzejszych zajęć w grupie najmłodszej. Najwięcej czasu zajmuje wykonanie pomocy dydaktycznych.
Nie mogę się nadziwić i zrozumieć, dlaczego w sklepach świeże warzywa i owoce są zawijane w przezroczyste folie, nawet pojedyncze sztuki. Dlatego, żeby dłużej zachowały świeżość i miały naturalny aromat? Szczypior owinięty jest nawet w kilka warstw; po przyniesieniu go do domu trudno jest je zdjąć, w dodatku w połowie jest „zaginany”. Kupiłem świeże ogórki (z Korei Północnej). Też zawinięte w folię.

Sobota, 17 stycznia 2015 r.
Na zajęciach w gimnazjum zwiedzaliśmy Małopolskę. Byliśmy na krakowskim Rynku, na Wawelu, w kościele Mariackim, w zabytkowej kopalni soli w Wieliczce, w Ojcowskim Parku Narodowym i w Oświęcimiu.
W najmłodszej grupie zapoznałem dzieci ze słownictwem związanym z ptakami. Dzieciom bardzo spodobały się słowa: dziób, ogon, bocian, szpak. Dawid był trochę zdziwiony, że ptaki mogą pływać, ale wkrótce sam podał przykłady: kaczka, mewa. Uczniowie wykonywali ptaki z papieru, składali je i kleili. Jeszcze nie potrafią używać zszywacza. Uwielbiają rysować. Wiem, jakie kolory najczęściej wybierają i lubią (zawsze mam przygotowaną odpowiednią ilość kredek): Żanna i Dawid – czerwony, Antek – brązowy, Nastia i Ewa – niebieski, Wioletta i Marina – zielony. Dzieci poznały przykłady gatunków ptaków występujących w Polsce.

Od dzisiaj przez tydzień w Domu Polskim odbywa się Kiermasz Polskich Książek. Członkowie „Nadziei” zapoznają się z pracą biblioteki i z przykładami polskiej literatury. Mogą wziąć do domu książki i czasopisma wycofane z księgozbioru bibliotecznego. Część pozycji przekażemy do Biblioteki Głównej w Ułan Ude.

Jutro kościół (udział we mszy św.), „Chaan-Tengeri” (buriackie centrum szamanów, jeżeli mnie tam wpuszczą, jak nie – wybiorę się do Muzeum Historii Buriacji), bania i cerkiew (chcę zobaczyć prawosławny obrzęd poświęcenia wody – w nocy z niedzieli na poniedziałek). Interesuje mnie wszystko, interesuje mnie cały świat.

Niedziela, 18 stycznia 2015 r.
Kiedy wyjeżdżałem do kościoła było -28°C, później już znacznie cieplej. Ubrałem się solidnie, więc nie odczuwałem tak bardzo mrozu, z wyjątkiem policzków, które piekły.
Okazuje się, że ojciec Paweł nie jest z Angarska, tylko z Usola Syberyjskiego (od stycznia 2003 r., więc powinienem go pamiętać, a jednak … - pracowałem tam w roku szkolnym 2002/2003). Jest proboszczem w parafii św. Rafała Kalinowskiego i przełożonym domu zakonnego. Kazanie było znowu ciekawe … Bóg przychodzi do wszystkich, do dobrych i złych … Czy chcemy tego, czy nie, we wszystkim czego prawdziwie szukamy, ostatecznie tęsknimy za Bogiem … Mówił o wieczności i swoim powołaniu.

Po mszy poszedłem do „Chaan-Tengeri” (Niebo), miejscowej organizacji religijnej szamanów znajdującej się przy ulicy Barnaulskiej 164 A. Została ona założona w 2002 r. Jej głównym zadaniem jest zapewnienie opieki duchowej rdzennym mieszkańcom Buriacji (oprócz Buriatów u szamanów szukają duchowości i pomocy także Rosjanie), odrodzenie szamańskich tradycji, nauki i obyczajów – podstaw pierwotnej religii ludów Zabajkala. A także troska o zachowanie pokoju, zdrowia i dobrobytu wszystkich mieszkańców żyjących nad Bajkałem. Obecnie organizacja liczy w sumie około trzystu osób, 50 z nich to praktykujący szamani i uzdrowiciele. Szacuje się, że wyznawcy szamanizmu stanowią 2% mieszkańców Buriacji, czyli około 4 tys. osób. Na terenie centrum od roku 2013 budowana jest jedyna na świecie szamańska „Niebiańska świątynia duchów”. Trójkondygnacyjna, w kształcie ośmiokątnej jurty z kopułą ma pomieścić do 300 osób i mieć 18 m wysokości. Przechowywane w niej będą stare księgi zawierające informacje o plemionach zamieszkujących te ziemie, wierni będą mogli się modlić do swoich przodków i do 13. szamańskich bóstw. Wokół świątyni zaplanowane jest ustawienie rzeźb m.in. władcy mórz, nauczyciela szamanów i boga sprawiedliwości.

Ostrożnie poruszałem się po nieznanym mi terenie. Psy na mnie szczekały, a kruki przyglądały się złowieszczo. Na dziedzińcu króluje totem ozdobiony niebieskimi wstążkami i zwieńczony porożem jelenia. Wstążkami obwieszone są też chułte – miejsca mocy. Na jednym z banerów widnieje napis informujący o tym, że szczęśliwym jest naród, który zachował swoje tradycje. W XVII w. lamowie z Mongolii zaczęli wprowadzać w Buriacji tybetańską odmianę buddyzmu, jednak część rodów pozostała przy starej religii.
Podczas fotografowania zauważyłem szamana i szamankę. Podszedłem do nich i od razu, nawet do końca nie powiedziałem o co mi chodzi, zostałem zaproszony do siedziby centrum –niewielkiego drewnianego domu. W środku mieści się recepcja, poczekalnia i małe pokoje, w których przyjmują szamani. Jest też kiosk, gdzie można kupić potrzebne do obrzędów akcesoria i produkty spożywcze.

„Dlaczego chce pan fotografować, dlaczego pan chce zobaczyć nasze obrzędy?” – zapytała szamanka. – Szamanizm jest częścią buriackiej kultury, która mnie interesuje. Mieszkam w Buriacji i chciałbym się o niej jak najwięcej dowiedzieć – odpowiedziałem. Szamanka opowiedziała mi o działalności centrum i zaprosiła na dwa obrzędy, które odbędą się przed samym świętem Sagaałganaar, 17 i 18 lutego. Będę mógł uczestniczyć w specjalnym obrzędzie dla mężczyzn. A czy dostanę pozwolenie na robienie zdjęć – o tym się dowiem już na miejscu, 17 lutego.
Na obiad ugotowałem ziemniaki i parówki. Zjadłem je z surówką z kiszonej kapusty (od pani Raisy).
Okazuje się, że pani Adela chodziła nie do tej cerkwi, o której myślałem. Zadzwoniłem do ojca Joana, który stwierdził, że nie ma dzisiaj nocnej liturgii, tylko wiecziernia o godz. 16. Sprawdziłem w internecie i rzeczywiście – pani Adela była w cerkwi Świętej Trójcy, a nie w soborze Ordigitriewskim, który niestety nie posiada swojej strony i nie wiem, o której godzinie będzie w nim służba, i czy w ogóle się odbędzie. Zaryzykuję, pójdę. Wyjdę z domu po godz. 22., najwyżej zrobię sobie nocny spacer po mieście.

Popołudnie spędziłem w bani. Nie było krzyczącego łaziebnego, był inny – spokojny i cichy. Jeden z uczynnych Buriatów wychłostał mnie całego, nawet nogi. Tym razem, po każdym wyjściu z pariłki nie zanurzałem się w beczce z zimną wodą, tylko ustawiałem w kolejce do drewnianego kubła, usytuowanego pod sufitem. Wystarczyło tylko pociągnąć za sznurek, żeby strumień zimnej wody wylał się z niego na rozgrzane ciało – od tego wszystkiego myśli mogą się pogubić, a serce zatrzymać.

Obok mnie mył się staruszek, chudy do tego stopnia, że tylko sama skóra i kości na nim były, ale uniósł nad głowę pełną miskę zimnej wody i się nią oblał. Inny pan skrobał nożem pięty, w zasadzie wycinał z nich płaty skóry – tak robił kiedyś mój dziadek, pamiętam.

Andrzej Malinowski
Profil Andrzeja Malinowskiego
Andrzej Malinowski z Judzik koło Olecka to znany podróżnik, który tym razem wyruszył do Buriacji (Federacja Rosyjska), aby wspomagać działalność polonijną, uczyć języka polskiego, historii i geografii Polski oraz podtrzymywać wśród miejscowych Polaków poczucie tożsamości z ojczyzną przodków.



Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: Buriacja