Śmietnisko w Grajwie rośnie pomimo nakazu wójta
2021-07-02 11:55:07(ost. akt: 2021-07-02 11:57:57)
Wysypisko śmieci w Grajwie pod blokiem wielorodzinnego budynku systematycznie rośnie, kolekcjonerskie hobby jednego z mieszkańców powiększa się. Termin nakazu wójta giżyckiej gminy dotyczący uprzątnięcia posesji upłynął 30 czerwca. I nic. Wracamy do tematu.
Po naszej publikacji o składowisku odpadów w Grajwie pod Giżyckiem i sąsiedzkim konflikcie mieszkańców otrzymaliśmy wiele opinii Czytelników z sąsiednich wsi, którzy zauważyli powstające wysypisko przy drodze w Grajwie wiele lat wcześniej.
– Ten śmietnik jest tam od ponad dwudziestu lat, ale ostatnio wysypisko znacznie się powiększyło – sygnalizuje pani Anna. – Mieszkam w Wydminach i przejeżdżam przez Grajwo codziennie. To wysypisko nie powstało wczoraj. Widok z drogi jest okropny. Sterta śmieci niemal pod samym blokiem, gdzie mieszka kilka rodzin. Współczuję mieszkańcom, którzy mają ten obraz pod nosem. Bardzo dobrze, że ktoś w końcu zajął się tą sprawą. Całe nasze Mazury są zaśmiecane. To koszmar i wstyd dla wszystkich mieszkańców regionu. Oddzielny problem, to zbieractwo. Wielu ludzi zajmuje się gromadzeniem różnych przedmiotów, również kłopotliwych dla sąsiadów. Ciężko dogadać się z takimi ludźmi. To jest jak choroba.
Nasi Czytelnicy wielokrotnie zgłaszali zjawisko zbieractwa jako problem, z którym właściciele terenu nie zawsze chcą się zmierzyć.
– Zbieractwo jest skomplikowanym hobbym, a raczej chorobą i tylko można współczuć tym mieszkańcom – mówi pan Jan z sąsiedniej wsi Bystry. – Trudno z takimi ludźmi się dogadać i obok nich egzystować. Nikt przecież nie chce mieszkać obok sterty śmieci, gratów i żelastwa. Nie dziwię się tym ludziom, że szukają pomocy. Sami sobie na pewno z tym problemem nie poradzą. A ten pan nadal będzie zajmował się zbieractwem.
Sąsiedzi właściciela nielegalnego składowiska nie mogą dojść z nim do porozumienia. Konflikt mieszkańców z sąsiadem kolekcjonerem trwa od dawna i tylko się pogłębia, a podwórko jest nieustannie zagracane. Kontakt z właścicielem składowiska mają utrudniony również pracownicy spółdzielni mieszkaniowej, która jest również jednym z właścicieli mieszkań w budynku nr 8.
– Człowiek nie daje sobie pomóc, bo jakakolwiek próba dotknięcia jego rzeczy kończy się wezwaniem policji i oskarżeniem o zniszczenie jego mienia – twierdzi jeden z pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej „Niegocin” w Bystrym. – Naprawdę trudno się z nim porozumieć.
Właściciel składowiska przyznaje, że wielokrotnie wzywał policję na swoją posesję i reagował na różne próby naruszenia jego kolekcji.
– Nowy dzierżawca działki kiedy porządkował ją, zepchnął mi na kupę moje rzeczy i uszkodził – wyjaśnia Emil Laska. – Zawiadomiłem policję, ale zareagowali dopiero, jak napisałem na dzielnicowych skargę do komendanta. Policja twierdzi, że to złom i tak naprawdę nikt nic nie zniszczył. Wyceniłem sprzęt na około 30 tysięcy złotych. Czekam na sprawę w sądzie i zwrot pieniędzy za szkody.
Pan Emil zapewnia też, że dostosuje się do nakazu gminy i cały teren uprzątnie.
Przez miesiąc będę sprzątał swoje rzeczy – tłumaczy Emil Laska. – Mam utrudniony dojazd do garażu, ale jak tylko mi go odblokują, to wszystko posprzątam. Do kieszeni przecież wszystkiego nie schowam. Poukładam swoje rzeczy. Niech się sąsiedzi nie martwią. Wszyscy tylko mnie atakują, żyję w ciągłym stresie, to nie wpływa dobrze na moje zdrowie. Dostosuję się do nakazu. Poprosiłem gminę o przedłużenie terminu o miesiąc.
Pomimo zapewnień pana Emila, sąsiedzi zaniepokojeni są tym, co nadal się dzieje na ich wspólnym podwórku. Nie wierzą w słowa sąsiada tym bardziej, że zamiast sprzątać swoje rzeczy, przywozi i gromadzi kolejne.
– Pan Laska twierdzi, że nie ma dojazdu do wysypiska – mówią mieszkańcy budynku. – A przewozi wszystko na działkę i dodatkowo ściąga bele betonowe. Dostawia sam schody metalowe na dachach czterech garaży, których jest właścicielem, zajmuje dwie piwnice w bloku i jedną w ziemi. I twierdzi, że nie ma się gdzie podziać. I dalej buduje zamiast sprzątać teren. Dowozi nowe śmieci. Sam bez niczyjej pomocy. Schorowany samotny człowiek porządkuje tak nasz wspólny teren.
Mieszkańcy Grajwa z nadzieją oczekują konkretnych działań od gminy, która jest w tym przypadku jedynym organem uprawnionym do interwencji. Jak zapowiada wójt, nie ma przeszkód do przedłużenia terminu nakazu posprzątania wysypiska przy budynku nr 8 w Grajwie.
– To jest starszy człowiek, schorowany i przede wszystkim deklaruje chęć uprzątnięcia terenu – mówi Marek Jasudowicz, wójt gminy Giżycko. – Nie rozpatruję tego problemu w takich kategoriach, że się nie uda. Trzeba dać szansę na wywiązanie się z tych deklaracji.
Ostatecznie gmina może posprzątać teren i obciążyć kosztem właściciela nielegalnego składowiska. Aktualnie wójt nie rozważa takiej opcji. Przed gminą droga postępowania administracyjnego. Przed mieszkańcami Grajwa kolejne miesiące zmagania się z kolekcjonerską pasją sąsiada.
Renata Szczepanik
Renata Szczepanik
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez