Życie jest ciekawe, nieprzewidywalne, piękne!

2021-02-06 12:00:00(ost. akt: 2021-02-05 07:36:26)

Autor zdjęcia: arch.prywatne K.Kralkowskiej

Krystyna Kralkowska od 48 lat giżycczanka, polonistka, pedagog, samorządowiec, kobieta aktywna w lokalnym środowisku. Nauczycielka z pasji i wyboru, przewodnicząca Giżyckiej Rady Seniorów. Rozmawiamy z nią m.in. o współczesnym języku, pasjach i pracy.
Język polski jest żywy i nieustannie się zmienia. Przyjemnie byłoby na co dzień rozmawiać ładnie?
– O, tak! Zawsze wymagałam od uczniów, żeby starannie wyrażali swoje uczucia, emocje. Jak zdarzało się, że ktoś wyrażał się niecenzuralnie, uciekałam się do paskudnej metody - kazałam 100 razy pisać: “Jestem kulturalnym człowiekiem i potrafię wyrażać się kulturalnie”. Wówczas wydawało mi się to skuteczne… Na szczęście nikt o to nie wnosił pretensji. Absolwenci, których spotykam po latach są mili i serdeczni, nawet jeśli kogoś nie pamiętam, przypominają się, wspominają to, co było miłe.
Wracając do Pani pytania o piękny język na co dzień. Z przykrością stwierdzam brak dbałości o kulturę języka, boleję nad nieodpowiedzialnością za słowo. Słowem można zabić, a na pewno zniszczyć. Jestem przeciwna jakiejkolwiek agresji i przemocy - nie tylko - językowej. A, niestety, o każdej porze dnia i w prawie każdej stacji TV czy rozgłośni radiowej słyszę wypowiedzi, które pozostawiają wiele do życzenia. Bardzo lubię i cenię sobie wystąpienia prof. Bralczyka, który pięknie, ba! Z miłością mówi o języku.

Telefony komórkowe i Internet radykalnie zmieniły jakość i formę porozumiewania się. Świat komputerowy wprowadził pewną swobodę języka. Co Pani o tym sądzi?
– Razi mnie niechlujstwo wypowiedzi. Każdej! Rozumiem, że dzisiejszy świat mocno przyspieszył, słychać to w każdej stacji TV i rozgłośni radiowej. W komunikacji internetowej, a szczególnie komórkowej jest jeszcze gorzej. Nie dba się o słownictwo, formy gramatyczne, interpunkcję, znaki diakrytyczne. Taki komunikat może być niezrozumiały w odbiorze. Jednocześnie widać, że ludzie potrzebują kontaktu, bliskości, przyjaźni… Uważam, że jest to głębszy problem społeczny. Ludzie nie mają przyjaciół, bo przyjaźń wymaga czasu i wysiłku, trzeba chcieć ją pielęgnować.

Jest Pani bardzo aktywną osobą w naszym lokalnym środowisku. Przewodniczy Pani Giżyckiej Radzie Seniorów. Czym się Rada zajmuje?
– Giżycka Rada Seniorów powołana została Uchwałą Rady Miejskiej w roku 2018, pełni trzy funkcje: konsultacyjną, doradczą i inicjatywną. Do czasu pandemii pracowaliśmy aktywnie na sesjach organizowanych w ostatnie piątki miesiąca, poza wakacjami, pełniąc dyżury w każdy czwartek w biurze Rady Miejskiej. Zorganizowaliśmy konferencję z udziałem przedstawicieli samorządów gmin, powiatu giżyckiego, rad seniorów z Wydmin, Kętrzyna i Korsz, z którymi nawiązaliśmy stałą współpracę na temat: Polityka Senioralna Województwa Warmińsko-Mazurskiego na Lata 2014 - 2020. Wykład na ten temat stał się materiałem wyjściowym do dyskusji zebranych i wskazówką do współpracy rad w zakresie polityki senioralnej. Radni biorą aktywny udział w życiu samorządowym miasta, powiatu i województwa, podejmując wspólne decyzje, istotne dla seniorów: organizacja ruchu w mieście, usytuowanie ławeczek, udział w konsultacjach społecznych dotyczących losu budynku po kinie Fala, projektu ”Warmińsko-Mazurskie 2030. Strategia Rozwoju Społeczno-Gospodarczego”. Zajmujemy się problemem powstania domu czy choćby świetlicy dziennej opieki dla starszych, samotnych i niepełnosprawnych, gdzie stali opiekunowie mogliby zostawić swoich podopiecznych na kilka godzin, by mieć czas na załatwienie swoich spraw, nawet chwilkę “dla siebie”. O Giżyckiej Radzie Seniorów mogłabym mówić jeszcze długo… Z ostatnich tylko inicjatyw, które sparaliżowała pandemia: gospodarka śmieciowa, czyli życie bez folii, inicjatywa postawienia ławeczki Marii Pakulnis, ławeczki babuni, ochrona trzech dębów w okolicy torów. Z tą inicjatywą wystąpiła pani Stefania Maślij. Uważam, że w Giżycku seniorzy nie mogą czuć się samotni czy wykluczeni. Bywa, że ktoś jest samotnym z wyboru… wówczas taki wybór należy uszanować.

Przez wiele lat była Pani aktywna również w miejskim i powiatowym samorządzie. Interesuje się Pani lokalną polityką? Jak ją Pani ocenia?
– Debiutowałam w roku 1988 jako radna i członek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, potem w latach 1994-1998 byłam radną, przewodniczącą Komisji Spraw Społecznych w Radzie Miasta, potem w Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego, dwie kadencje w Radzie Powiatu, a od 2018 roku przewodniczę Giżyckiej Radzie Seniorów, która - jak mówiłam - współpracuje z samorządem, radni wysoko sobie cenią zainteresowanie władz problemami seniorów, nie czujemy się zbywani ani osamotnieni. Wszystkim, którzy okazują nam życzliwość - w imieniu wszystkich seniorów, nie tylko radnych - dziękuję!

Co prywatnie lubi robić Krystyna Kralkowska?
– Najbardziej kocham teatr. Jak pracowałam, jako wicedyrektor do spraw wychowawczych, wprowadziliśmy w szkole obowiązek zorganizowania uczniom każdej klasy technikum wycieczki do stolicy z wyjściem do teatru. Zdarzało mi się, że po latach, absolwenci mówili, że chętnie bywają w teatrze, jak tylko mają okazję. Zdarzyło się i tak, że dojrzała absolwentka dziękowała za to, że mogła być w teatrze jako uczennica, bo teraz jest to niemożliwe. A ja, jak tylko mam możliwość, zabieram się z każdym, kto takie wyjazdy organizuje.
Mam też przyjaciółkę pod Warszawą, z którą organizujemy “maratony kulturalne”. Polega to na tym, że jadę do niej na trzy - cztery dni i chodzimy po muzeach, teatrach, kinach… Cuuuudna sprawa! Lubię też czytać, najczęściej dwie, trzy książki naraz. Teraz kończę "Matkę Polkę" - Anne Applebaum w rozmowie z Pawłem Potoroczynem, zaczynam "Czułego Narratora" Olgi Tokarczuk, a w tak zwanym międzyczasie "Sekrety Warmii I Mazur" Mariusza Szylaka. Kocham poezję Staffa, Gałczyńskiego, Szymborskiej, poezję śpiewaną Osieckiej, Młynarskiego, Okudżawy. Spaceruję - codziennie z kijkami nad Niegocinem do Wzgórza Brunona. Spotykam się z wypróbowanymi przyjaciółkami na kawie, rozmawiamy, czasem razem milczymy… Miniony rok był dla mnie bardzo trudny, powoli wracam do normalności.

Jakie ma Pani przesłanie dla młodych giżycczan?
– Moja misja pedagogiczna skończyła się definitywnie. Niczego nie żałuję, choć kilka spraw można było zrobić inaczej, może lepiej.
Młodzi nie potrzebują przesłań starszych pań. Niech cieszą się młodością, uczą się podejmowania samodzielnych decyzji, za które będą umieli ponosić konsekwencje. Ich młodość przypada na trudny czas, zabierający to, co najistotniejsze dla każdego człowieka: poczucie bezpieczeństwa. Mimo to, życie jest ciekawe, nieprzewidywalne, piękne.
Dziękuję za rozmowę.
Renata Szczepanik



2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B