Prawdziwa siła kobiety tkwi wewnątrz

2021-02-23 11:00:00(ost. akt: 2021-02-23 11:06:23)

Autor zdjęcia: arch.Małgorzata Adamska

Moc i niemoc kobiety to jej codzienność, nieustanna walka o siebie, rodzinę, dom. To milion powodów, by każdego ranka podejmować nowe wyzwania. Rozmawiamy o tym z Małgorzatą Adamską, giżycczanką, aktywistką, miłośniczką teatru, poezji i muzyki.
Priorytet to troska o najbliższych, ale nie bezinteresowność na otaczającą nas rzeczywistość. Zaangażowanie w życie miasta, akcje charytatywne, wsparcie giżyckich stowarzyszeń i fundacji, a ostatnio aktywny udział w protestach w obronie praw kobiet. W czym Pani zdaniem przejawia się prawdziwa siła kobiety?

– To znamienne, że jest to pierwsze pytanie, jakie mi Pani zadała. Ostatnio wróciłam do książki, którą czytałam chyba z 20 lat temu "Biegnąca z wilkami. Archetyp Dzikiej Kobiety" Clarissa Pinkola Estes."Kiedy kobieta na nowo utwierdza swój związek z pierwotną, zwierzęcą naturą, otrzymuje dar - wieczną, wewnętrzną mądrą opiekunkę (...), która prowadzi, przewodzi, podpowiada i przekonuje do korzystania z pełni życia w świecie zewnętrznym i wewnętrznym." Głęboka intuicja, zmysł zabawy, odporność, siła, czy zdolność do poświęceń to wspólne cechy łączące kobiety i wilki. Ta książka to podróż w głąb nas samych, do świata naszej naturalnej psychiki, instynktownej natury, do Dzikiej Kobiety w nas. Wystarczy zacząć siebie słuchać. Od dziecka próbuje się nas wtłoczyć w pewne sztywne ramy i narzucić nam bezrefleksyjne odgrywanie różnych ról społecznych i kulturowych. Tymczasem tylko nasze instynkty i wewnętrzna mądrość zaprowadzą nas tam, dokąd chcemy i sprawią, że inni wokół nas również na tym skorzystają. Uważam, że prawdziwa siła kobiety tkwi wewnątrz nas. Dlaczego zakochana kobieta wydaje się od razu piękniejsza? Bo tego blasku w oczach nie kupimy w perfumerii, nie zamkniemy w słoiczku z kremem, nie połkniemy z tabletką.

Fot. arch.Małgorzata Adamska

Zainteresowanie sprawami mieszkańców, lokalnymi inwestycjami, rozwojem kulturalnym miasta zawsze Pani towarzyszyło. A polityka? Nigdy pani nie startowała w wyborach do lokalnego samorządu. Dlaczego?

– Pozwoli Pani, że odpowiem słowami piosenki Jerzego Wasowskiego:
„Inni bliźnim dobrze czynią
Nieba im przychylić chcą
Ja się cieszę złą opinią
Cieszę się doprawdy nią
Opinia szelmy i krętacza
Machiavellemu nie uwłacza
Gdy twierdzą o nim, że jest łobuz
Przygarnie go niejeden obóz
(…)
Polityka z moralnością bardzo rzadko się spotyka
Choć wyznaczają sobie spotkanie
Moralność zdążyć nie może na nie
Bo polityka karetą jedzie
Karetą szczerozłotą
Za to moralność, wytrwała w biedzie
Chodzi po świecie piechotą”
Nie potrafiłabym chyba reklamować samej siebie, co jest w polityce niezbędne. Z jednej strony to rozumiem, z drugiej złości mnie mało wysublimowany sposób, w jaki niektórzy to robią.

Co intryguje, bulwersuje, a co napędza do działania Małgorzatę Adamską?

– Intryguje – człowiek. Bulwersuje – krzywdzenie słabszych i głupota. Napędza do działania – nieustanna zachłanność życia, rodzina i przyjaciele.

Fot. arch.Małgorzata Adamska

Któż nie marzy o spokojnym życiu w gronie kochającej rodziny, wśród pięknej przyrody i prawdziwych przyjaciół? Nostalgia przychodzi z czasem. Czuje się Pani spełniona?

– Jako człowiek, matka i żona - tak. Zawodowo wciąż mam ten głód działania. Dlatego wciąż się dokształcam. Rozpoczęłam nowy kierunek studiów, szlifuję angielski.

Jakie są Pani pasje i zainteresowania?

– Na pewno nie mogłabym żyć bez poezji, którą kocham odkąd pamiętam, muzyki i książek. Jedną z ostatnich moich i męża pasji są płyty winylowe. Muzyka odtwarzana z adaptera ma niesamowity klimat. Uwielbiam teatr i chyba tego oprócz koncertów na żywo brakuje mi w pandemii najbardziej. Tęsknię również za podróżami. Uważam, że poznawanie nowych kultur i krajobrazów - poza tym, że cieszy oczy - bardzo, ale to bardzo człowieka wzbogaca. Za to dzięki pandemii odkryłam w sobie nowe talenty kulinarne, szczególnie cukiernicze, o co się szczerze mówiąc nie podejrzewałam. Od kilku lat moją pasją jest również ogród. Nie tylko piękne kwiaty i krzewy, ale także warzywa i zioła. Nic tak nie smakuje, jak marchewka wyjęta prosto z ziemi, zwłaszcza jak się ją samemu posadzi, a świeże zioła przyniesione z ogrodu sprawiają, że każda potrawa staje się niesamowitą przygodą. Jednym z moich ulubionych zajęć stało się też układanie własnych kompozycji kwiatowych. Przez całe lato aż do późnej jesieni cały dom był przyozdobiony bukietami. Nowy kierunek studiów, który rozpoczęłam (zarządzanie w turystyce) również niezmiernie mnie fascynuje.

Pandemia, liczne ograniczenia, nakazy i zakazy. Jaki był rok ubiegły?
– Przede wszystkim bardzo trudny ze względu na pracę w szpitalu mojego męża. Kiedy słyszę, że komuś jest ciężko wytrzymać kilka godzin w maseczce chirurgicznej, to miałabym ochotę zaproponować, aby zamienił się z pielęgniarką, która musi wytrzymać wiele godzin w kombinezonie, w którym po pięciu minutach spocone są nawet oczy. Ten straszny czas pandemii ma również kilka bardzo pozytywnych aspektów. Poprzez zamknięcie się w domach ludzie zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu. I mam wrażenie, że ten kontakt jest dużo bardziej pogłębiony. Znalazł się czas i ochota, aby zagrać z dzieckiem w planszówkę, przeczytać książkę, przypomnieć sobie o swoich pasjach lub też odkryć nowe. Po prostu zwolniliśmy.

Czego Pani życzyć w 2021 roku?
– Zdrowia, z resztą sobie poradzę.

Dziękuję za rozmowę.
Renata Szczepanik


2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B