Pani Jadzia, złote okruchy historii i "Bogusze a rippa Łek"
2023-11-14 21:46:29(ost. akt: 2023-11-22 17:33:55)
Proces tworzenia był dla mnie nie tylko zapisywaniem faktów, ale także odkrywaniem historii poprzez ludzkie przeżycia i wspomnienia — mówi Jadwiga Szmerda, multihobbystka i autorka książki "Bogusze a rippa Łek. Złote okruchy historii" – niezwykłej podróży przez lokalny pejzaż historyczny, wymalowany barwnymi ludzkimi opowieściami.
Pani Jadwiga mieszka w Boguszach k. Ełku i czuje się bardzo mocno związana ze swoją małą ojczyzną. Obecnie, od ponad 20 lat, jest na zasłużonej emeryturze, wcześniej spełniała się jako nauczycielka w podlaskich szkołach. Przyszła na świat w 1953 r. w Podozieranach i tam spędziła dzieciństwo oraz młodość. I już od najmłodszych lat przejawiała zainteresowania artystyczne. Nie dziwi zatem, że gdy przyszło do wyboru dorosłej ścieżki życiowej, pani Jadwiga nosiła się z zamiarem podjęcia studiów artystycznych. Finalnie ukończyła studia techniczne o profilu pedagogicznym na białostockiej Fili UW.
Po zakończonej nauce podjęła pracę w szkolnictwie – pracowała 4 lata w jednoklasówce, u siebie, w Podozieranach, a następnie w grajewskim Zespole Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych. Tam przez lata uczyła różnych przedmiotów, na czele z wychowaniem technicznym / techniką, ale zajmowała się również reklamą, rysunkiem zawodowym, BHP i plastyką. Przez jakiś czas mieszkała w Grajewie, ale gdy poznała męża, para przeprowadziła się do Bogusz, gdzie pani Jadwiga mieszka do tej pory. I właśnie tutaj powstawał jej książkowy debiut. „Bogusze a rippa Łek. Złote okruchy historii” – ciekawe opracowanie dotyczące historii miejscowości i jej bliskich okolic.
— Chodziło mi o to, aby przybliżyć młodym mieszkańcom Bogusz historię miejscowości oraz okolicy, a ta jest bogata pod każdym względem, w tym historycznym i kulturowym. Dużo się tu działo od założenia osady, a młodzi nie zawsze o tym wiedzą. Sama byłam zaskoczona tym bogactwem dziejów, bo niektórzy mówili „aaa u nas nie ma żadnej kultury i historii” — tłumaczy autorka około 300-stu stronicowej książki.
Wszystko zaczęło się od tego, że na przestrzeni lat Jadwiga Szmerda miała okazję wysłuchać przeróżnych opowieści o regionie, co zaprzeczało twierdzeniom historycznych malkontentów, jakoby lokalna historia była pustą kartą. Pomysł z napisaniem książki dojrzał w niej znienacka. Wszystko zaczęło się w 2021 r.
— Koleżanki z koła pojechały do Olsztynka na dożynki wojewódzkie i tak z tęsknoty sobie siedziałam i wymyśliłam, że mogłabym napisać książkę na ten temat. Chodziło mi o opracowanie na zasadzie skąd się wzięła nazwa Bogusze, kto je założył i np. o słupie granicznym, obozie itd. ale też rozmowy ze starszymi osobami, którzy pamiętają dawne czasy, lub znają je z opowiadań swoich rodziców.
Na emeryturze pani Jadwiga miała sporo czasu i jakkolwiek dzieliła go z doglądaniem wnuczki i ulubionym krzątaniem się po działeczce, to właśnie wówczas rozpoczęła zbieranie materiałów i pracę nad wydawniczym debiutem. Swój pomysł przedstawiła koleżankom z KGW Bogusze, którego była kronikarką i z którego środków książka miałaby być wydana. To się jednak nie udało, ale pani Jadzia nie chciała wyrzucać do kosza około półrocznej pracy i zdecydowała się wydać „Bogusze a rippa Łek” własnym sumptem.
Jadwiga Szmerda to szczęśliwa mama syna, z którym mieszka w Boguszach i córki żyjącej w Ełku. Obydwoje mobilizowali ją do pracy nad książką. Pani Jadwiga zaczęła pisać i chodzić na wywiady. Pomagały jej też koleżanki, które doradzały i podpowiadały z kim warto porozmawiać. Niektóre wizyty miały ciekawe okoliczności.
— Zdarzało się, że nie można było wejść, bo pies, albo że starsza pani nawet nie słyszy, że ktoś puka. Czasami przychodziłam po kilka razy, bo nie każdy chciał mówić. Nagrywałam rozmowy, piosenki – do dziś mam w głowie ten piękny śpiew, ciepło i troskę w głosie opowiadających.
Praca nad debiutem zajęła pani Jadwidze około półtora roku. Wycofała się z aktywności w Kole Gospodyń Wiejskich i zajęła się wyłącznie książką. Spędziła mnóstwo godzin w muzeach, archiwach, księgarniach i na rozmowach z bohaterami swojej książki. Wszystkie egzemplarze ok. 300-stu stronicowego wydawnictwa – które można było kupić – rozeszły się jak ciepłe bułeczki, część z nich trafiła, w ramach prezentu, do rozmówców i pomocników autorki.
— „Zebrała i opracowała Jadwiga Szmerda” – tak napisałam pod tytułem, bo niektórzy zamieścili swoje artykuły lub specjalnie przygotowali je do książki. Tutaj chciałabym podziękować wszystkim, którzy pomagali mi w tej pracy. Bardzo dużo pomógł mi historyk Grajewskiej Izby Historycznej Maciej Grabowski, który przepisywał moje notatki na komputer, skanował zdjęcia itd. Dziękuję również moim rozmówcom za podzielenie się osobistymi pamiątkami: zdjęciami i listami.
Jadwiga Szmerda ma na koncie nie tylko ciekawe wydawnictwo o podełckiej miejscowości i najbliższej okolicy. O ile „Bogusze a rippa Łek” jest jej prozatorskim debiutem, to pani Jadwiga jest też poetką. Wierszami zajmowała się już w szkole średniej. Pod pseudonimem Katarzyna Kapralak pisywała różne utwory okolicznościowe do gazetki „publikowanej” w szkolnej gablocie. Czasami bywało śmiesznie, co widać zwłaszcza z perspektywy czasu.
— Pamiętam jak kiedyś kierownik internatu mówi „Jadzia napisz coś na rewolucję październikową”. Napisałam chyba z 14 zwrotek. Do tej pory nie wiem, co ja mogłam tam napisać — śmieje się emerytowana nauczycielka z literackim zacięciem.
Chociaż sama chętnie wymieniłaby „literackie” na „malarskie”, bo pani Jadwiga jest niespełnioną malarką. Pomimo tego, że nie było jej dane studiowanie kierunków związanych stricte z malarstwem, to cały czas malowała, również na zamówienie. Poznawała też arkana fachu artystów malarzy.
— Na studiach zawodowych ZPT pisałam pracę „Mapa plastyczna Bitwy pod Grunwaldem”. Z tej racji dużo jeździłam po Polsce, wykonywałam taką mapę plastyczną, dowiadywałam jak się stosuje te wszystkie opisywane techniki — wspomina dawne czasy.
Dzięki swym rozlicznym hobby Jadwiga Szmerda jest doskonałym przykładem na to, że złota jesień życia często jest najlepszym czasem na dojrzewanie praktykowanych przez lata pasji i momentem, w którym zbieramy ich najobfitsze owoce. Tym bez wątpienia w artystycznym ogrodzie pani Jadzi jest książka „Bogusze a rippa Łek”, piękny przykład poświęcenia i miłości do jej Małej Ojczyzny.
Maciej Chrościelewski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez