Już dekadę dzieli się życiodajnym darem z innymi

2023-01-16 16:54:24(ost. akt: 2023-01-17 14:37:28)
Paulina z Ełku oddaje krew już od ok. 10 lat.

Paulina z Ełku oddaje krew już od ok. 10 lat.

Autor zdjęcia: MCH

Paulina Frączkowska to ełczanka, która już od 10 lat – z chwilą osiągnięcia pełnoletności – zagląda do ełckiej stacji WCKiK i dzieli się z innymi czymś niezastąpionym i niepodrabialnym – własną krwią. W rodzinie i wśród znajomych jest wyjątkiem. „Nigdy nie wiadomo, kiedy sami będziemy jej potrzebowali” – mówi.
Krwiodawców często mobilizuje wypadek w rodzinie lub fakt, że krwi potrzebowali kiedyś oni sami, a teraz – oddając ją – zwracają niejako dług wdzięczności. Jaką motywację do praktykowania pożytecznego nawyku miała dziewczyna z Ełku?

— To jest jedyna rzecz, którą mogę się podzielić — śmieje się Paulina.

Na pierwsze oddawanie krwi wybrała się świadomie. Od tego momentu oddaje swoją porcję Arh+ (taką ma grupę krwi) regularnie w Wojskowym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa SPZOZ – Terenowa Stacja w Ełku. Cenną substancją dzieli się co 3 miesiące, ale nie częściej, niż 4 razy do roku. Z tej racji na co dzień stara się żyć higienicznie, pije dużo wody, dba o właściwą ilość snu.

Przeciętny obywatel ma do czynienia ze strzykawką zazwyczaj tylko przy okazji badań okresowych. Gdy musimy w ramach takich oddać krew do analizy, na pobór należy przyjść na czczo. Czy takie same zasady obowiązują krwiodawców? Okazuje się, że jest wprost przeciwnie.

— Przede wszystkim należy wyspać się i zjeść dobre, pożywne śniadanie. Jest wręcz wskazane i pytają o to panie, gdy przychodzę oddawać krew — tłumaczy Paulina, która podobną taktykę przyjmuje w ramach regeneracji, już po pobraniu życiodajnego płynu. Nie stosuje żadnych suplementów witaminowych, nie sięga po „odbudowujące” żelazo produkty (np. buraczki), nie je równie standardowej w takich przypadkach czekolady. Po prostu jej nie lubi.

Paulina ma rodziców oraz brata, ale jest jedynym krwiodawcą w rodzinie. Nie zmienia to faktu, że ta jest z niej dumna, podobnie jak przyjaciele i znajomi. Czy pożyteczne hobby ełczanki zainteresowało jej kolegów i koleżanki, by być może również podzielili się ze społeczeństwem własną krwią?

— Parę razy było ze mną kilku znajomych, ale niestety raczej nikogo nie „pociągnęłam”, aby cały czas oddawał. Mam za to koleżankę, która boi się oddawania krwi, ale regularnie ze mną idzie na wszelki wypadek, bo obawia się sytuacji, że np. „padnę” po oddawaniu i nikogo przy mnie wówczas nie będzie. Do tej pory wszystko było ok, a ja po oddaniu krwi czuję się dobrze, ale zawsze jakieś ryzyko jest.

Honorowym dawcom przysługują pewne przywileje. Są stopniowane, w zależności od ilość oddanej krwi (5, 10, 15 litrów). Czy Paulina z nich korzysta?

— W tym celu trzeba składać wniosek. Mogłabym już składać taki o odznaczenie II stopnia, za oddanie 10 litrów, ale do tej pory tego nie zrobiłam — mówi dziewczyna, która krwią dzieli się już od 10 lat.

Bycie dawcą krwi to też dla niektórych okazja, aby przełamać swój strach przed igłą, ukłuciem i samym widokiem jasnoczerwonego płynu (krew tętnicza ma kolor jasnej czerwieni; żylna jest ciemniejsza – karmazynowa; przy. red.). Czy Paulina miała takie obawy?

— Nigdy nie miałam problemu z krwią i jej widokiem, co nie zmienia faktu, że wraz z każdą kolejną wizytą w stacji przy ul. Kościuszki, człowiek coraz bardziej się do tego oddawania krwi przyzwyczaja. Zachęcam wszystkich do dzielenia się życiodajnym płynem. Nie ma się czego bać, panie w stacji są bardzo delikatnie. Warto się krwią dzielić, bo nigdy nie wiadomo, czy sami nie będziemy jej kiedyś potrzebowali — apeluje ełczanka z hobby ratującym życie.

Obrazek w tresci

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5