HOBBY || Pan Czesław i jego dzieci podniebnej pasji
2023-12-18 14:06:24(ost. akt: 2023-12-30 19:59:39)
Przez lata odpowiadał za myśliwce – bez jego zgody nie mogły wzbić się w powietrze. Na emeryturze poświęca się modelarstwu, od którego wystartowała jego fascynacja samolotami. Czesław Kaczyński (66 l.) jest świetnym przykładem na to, że gdy tylko odnajdziemy naszą prawdziwą życiową pasję, ta już nigdy nas nie opuści.
W przypadku naszego bohatera wszystko zaczęło się jeszcze w podstawówce. Co istotne, nie było określonego momentu przełomowego, w którym mały Czesio nagle zapałał wielką miłością do podniebnych spraw.
— Taką pasję ma się w sobie, człowiek się z nią rodzi i potem próbuje ją na coś przełożyć i coś z nią zrobić — tłumaczy nieco w mistycznej manierze p. Czesław Kaczyński.
LOT W STRONĘ MARZEŃ
Gdy tylko zainteresował się samolotami zaczął zaglądać do modelarni, jaka znajdowała się przy ul. Armii Krajowej w Ełku, w budynku dawnego LOK-u. Dorastający Czesio chadzał tam na zajęcia do swojego nauczyciela fizyki i geografii, Bolesława Korwka, który po szkole zamieniał się w instruktora modelarstwa. W trakcie nauki w szkole średniej (zawodówka) w Czesławie dojrzewało marzenie – możliwość opiekowania się i obsługiwania „swojego” samolotu bojowego. Aby być bliżej celu podjął naukę w szkole mechaników w Oleśnicy Śląskiej.
— Wraz z kolegami przyuczaliśmy się do obsługi i poznawaliśmy konstrukcję samolotów i silników. Korzystałem też ze szkolnej pracowni modelarskiej, w której rozwijałem swoją pasję — wspomina 66-latek.
Kolejnym etapem w życiu p. Czesława było wojsko. Jako żołnierz zawodowy służył w jednostce lotniczej w Powidzu, gdzie również był żelaznym gościem tamtejszej modelarni. Jako reprezentant WP, ale też Ligi Obrony Kraju i Aeroklubu Polskiego, jeździł na różne zawody, gdzie prezentował swoje samoloty i był za nie nagradzany. Pierwsze tryumfy odnosił jeszcze jako nastolatek.
— Zbudowałem model Mustanga P 51D, a jeszcze wcześniej – mając 17-lat – Mustanga P 11C. To nasz polski przedwojenny myśliwiec z lat 1936-38’. Pojechałem z tym modelem do Bytowa na konkurs organizowany przez Ligę Obrony Kraju i zająłem tam I miejsce. Później były różne inne wyjazdy m.in. do Białęgostoku, Częstochowy, czy Brzegu — precyzuje.
W tamtych czasach p. Czesław z kolegami z pracowni zajmował się budowaniem modeli akrobacyjnych na uwięzi.
— Modelu się nie robi w ciągu miesiąca. Czasami zajmuje to od roku do nawet trzech, zależy o jaki chodzi model. Te akrobacyjne wykonywało się w dwa miesiące i człowiek robił to z zamkniętymi oczami, prawie automatycznie. Z kolei do innych należało mieć makietę i uwzględnić wszelkie zawarte w niej szczegóły.
MARZENIE WYLATANE
Po ukończeniu szkoły mechaników p. Czesław został technikiem i tym samym spełnił swoje marzenie – pracował w obsłudze naziemnej i był gospodarzem samolotu. Te były przypisane do określonego technika. Początkowo nasz bohater był jednym z nich, ale solidna 10-letnia służba i rozwijanie kompetencji doprowadziły go do roli dowódcy klucza siedmiu samolotów bojowych. To bardzo odpowiedzialna funkcja.
— Mój podpis, jako ostatni z wymaganych, dopuszczał samolot do lotu — podkreśla fachowiec, który w wojsku obsługiwał SU 22 (samolot myśliwsko-bombowy). Za jego „kadencji” w WP latały też dawne sowieckie samoloty: MIG 29, MIG 23.
Podniebna pasja (również w modelarskim wydaniu) nie oderwała p. Czesława od rzeczywistości. Na co dzień to normalny senior skupiony na życiu rodzinnym. A jest na czym i na kim. Syn niejako poszedł w ślady ojca, bo związał się z wojskiem i studiuje na warszawskiej Wojskowej Akademii Technicznej. Córa mieszka z kolei w Bydgoszczy, gdzie pracuje w akademii muzycznej i prowadzi zajęcia. Pod ręką p. Czesław ma małżonkę, ale też mu czasami ulatuje, bo od ok. roku zgłębia swoją pasję do malarstwa, które to stało się jej nowym hobby.
DZIECI PODNIEBNEJ PASJI
Jeżeli natomiast chodzi o p. Czesława to pomimo emerytury tak naprawdę trochę brakuje mu czasu na praktykowanie swojego hobby.
— Mam do wykończenia jeden model, ale nie mam kiedy tego zrobić, bo pomagam kolegom. Młodych też raczej nie uczę, bo tym zajmuje się w pracowni w ECK mój młodszy kolega Krzysztof Stolecki. Mój niedokończony model to całkowicie autorska konstrukcja, której szkic powstał na przysłowiowej chusteczce. Potem wisiał ten rysunek na kartce A4 na mojej szafce modelarskiej chyba z 10 lat. No to powiększyłem go do takich rozmiarów, że długość kadłuba wynosi 2,5 m, a rozpiętość skrzydeł prawie 3 m.
Modele klejone przez p. Czesława to nie są jakieś gazetkowe samolociki tylko spore i pieczołowicie zaprojektowane miniatury samolotów. Powstają w jego domu. Tam też są przechowywane. Co chyba najważniejsze, są dla niego czymś więcej, niż przyjemnym efektem interesującego hobby.
— Sam je zbudowałem, żadnych nie wyróżniam i wszystkie je kocham jednakową miłością. To tak jakby moje dzieci — podkreśla senior od ponad pół wieku bujający w swojej podniebnej pasji.
Maciej Chrościelewski
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez