NASZ PATRONAT || Łączymy siły dla dobra naszych pacjentów

2023-09-11 16:31:59(ost. akt: 2023-09-14 19:32:23)
Agnieszka Saczonek Owczarczyk

Agnieszka Saczonek Owczarczyk

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Konferencja Naukowa „Skóra i kości” zaczyna się już jutro. — Dermatologia to wszechstronna dziedzina medycyny — mówi prof. Agnieszka Owczarczyk-Saczonek, specjalistka dermatolog-wenerolog, kierownik Katedry i Kliniki Dermatologii, Chorób Przenoszonych Drogą Płciową i Immunologii Wydziału LekarskiegovUWM w Olsztynie. — Podobnie jak reumatologia stoi na pograniczu wielu innych specjalności. Dlatego wspólnie z reumatolog, prof. Magdaleną Krajewską-Włodarczyk postanowiłyśmy zbliżyć nasze środowiska. Stąd Konferencja — wspólne rozmowy i nauka zawsze przełożą się na lepszą opiekę nad naszym pacjentem.
— Na jakie choroby skóry cierpimy na Warmii i Mazurach? Czy jest u nas gorzej, lepiej, a może tak samo jak w innych regionach Polski?
— Profil schorzeń dermatologicznych mieszkańców Warmii i Mazur jest podobny do mieszkańców innych województw. Choć stale musimy pamiętać, że jesteśmy regionem endemicznym pod względem boreliozy — ta choroba w naszym regionie występuje znacznie częściej, a wedle statystyk w naszym regionie aż 1 na 3 kleszcze zarażony jest krętkami boreliozy. A to sprawia, że ryzyko zachorowania na boreliozę na Warmii, Mazurach i na Podlasiu jest znacznie wyższe niż w innych regionach Polski. Stąd nasi dermatolodzy powinni zwracać szczególną uwagę na pierwsze symptomy boreliozy na skórze, czyli tzw. rumień przewlekły pełzający. Po 7 do 40 dniach od ukąszenia, w miejscu ukąszenia pojawia się rumień, który poszerza się koncentrycznie — to pierwszy objaw boreliozy, który powinien być leczony odpowiednio dobranym antybiotykiem. Brak leczenia prowadzi do powikłań i innych skutków boreliozy. W ostatnim czasie niepokoi mnie też wzrost zachorowań na kiłę. W tej chwili badamy jedynie kobiety w ciąży — na jej początku i pod koniec, a także osoby z kontaktu z osobami zakażonymi. Jeszcze 20 lat temu rejestrowaliśmy przypadki sporadycznie — teraz coraz częściej u kobiet w ciąży stwierdzamy obecność krętków kiły. Przy czym jest to, niestety, wierzchołek góry lodowej — zakażonych osób jest z pewnością znacznie więcej.

— Czemu tak się dzieje?
— Takiemu stanowi rzeczy sprzyjają przynajmniej trzy czynniki: zaprzestanie badań przesiewowych, wojna i napływ ludności zza wschodniej granicy oraz większa rozwiązłość w kontaktach seksualnych. Kiedyś każdy hospitalizowany pacjent między 17. a 70. rokiem życia był badany pod tym kątem. Poza tym odczyny kiłowe badało się w ramach badań okresowych do pracy. W tej chwili nie ma takiego obowiązku. Z kolei wojna na Ukrainie spowodowała spory przypływ uchodźców, a zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie poziom zachorowań na kiłę zawsze był bardzo wysoki. Wiele złego robi też podejście do seksu wśród ludzi młodych, często wręcz promiskuityzm — czyli kontakty seksualne pozbawione więzi uczuciowych, podejmowane z przypadkowymi, często zmienianymi partnerami, nawet w ciągu jednej imprezy.

— Na jakie cierpimy alergie?
— Jak w całym kraju, także u nas stale obserwujemy wzrost chorób alergicznych. Przyczyny? Poziom chemizacji naszego życia, rozwój motoryzacji powodujący więcej cząsteczek opon w powietrzu — powodują one załamanie bariery śluzówkowej i większą penetrację alergenów przez błony śluzowe i skórę. Kolejna sprawa to nasze nowoczesne podejście do higieny — głównie stosowanie nadmiernej ilości kosmetyków do pielęgnacji skóry. Ale swoje robi też zmiana nawyków żywieniowych: spożywamy coraz więcej konserwantów, barwników i sztucznych substancji, które również mogą powodować zaburzenia składu mikroflory jelita — a stąd już prosta droga do zwiększonej przepuszczalności błony śluzowej jelit i większej łatwości w ich alergizacji.

— Jakie trendy w dermatologii Pani obserwuje?
— Martwi mnie trend stale rosnącej otyłości Polaków, szczególnie najmłodszych — na tle Europy jako społeczeństwo tyjemy najszybciej. A to przekłada się na wzrost chorób skóry z otyłością związanych. Obserwujemy więc wzrost liczby włókniaków — na szyi, pod pachami, na powiekach. Obserwujemy rogowacenie ciemne: w miejscach delikatnych pojawiają się zmiany koloru ciemnego. Zwiększa się też tendencja do zakażeń drożdżakowych, bakteryjnych, ale też tych chorób, dla których otyłość jest czynnikiem zaostrzającym, czyli łuszczycy i trądziku odwróconego. Kraje Europy zachodniej obserwują wzrost liczby zachorowań na łuszczycę — w Polsce dotyka ona ok. 3 proc. populacji, ale spodziewam się i u nas wzrostu, jeśli w porę nie zahamujemy wzrostu otyłości.

Fot. Pixabay

— Dopiero skończyły się wakacje, ale pogoda jest wciąż piękna. Jak zapatruje się Pani na kąpiele słoneczne?
— Słońce kojarzy się nam z wypoczynkiem, relaksem i wzrostem dobrego samopoczucia. Jednak korzystać musimy z niego mądrze. Unikajmy ekspozycji w godzinach najintensywniejszego operowania, czyli między 11 a 15. Stosujmy filtry słoneczne i nakrycia głowy. I dbajmy o dzieci. A filtry kupujmy w aptekach, przy czym sprawdzajmy ich termin ważności i aplikujmy odpowiednio często, mniej więcej co dwie-trzy godziny. Nas, dermatologów często posądza się o generowanie niedoboru witaminy D — nic podobnego! Wystarczy 20 minut dziennej ekspozycji na słońce i problem produkcji witaminy D w skórze mamy rozwiązany. Stosowanie filtrów nie prowadzi do deficytów poziomu tej witaminy. Już bardziej szkodzi temu unikanie spacerów i siedzący tryb życia, wiele godzin przed komputerem — jak to bywa w przypadku dzisiejszych nastolatków. Musimy również pamiętać o tym, że opalanie i stymulacja produkcji melaniny — to swego rodzaju nasz naturalny parasol ochronny przed promieniowaniem fioletowym. Dlatego najgorsze, co możemy uczynić, to w czasie polskiej później jesieni lub zimy wybrać się w słoneczne i ciepłe rejony. Po czym zaraz po przyjeździe biec na plażę, na słońce i na długie godziny ekspozycji skóry na promienie. Nasza skóra jest wtedy kompletnie nieprzygotowana, niezahartowana! Dlatego powinniśmy hartować ją stopniowo — bo to zapewnia też stopniową symulację produkcji melaniny. Tymczasem te sporadyczne zimowe wypady w ciepłe kraje są czynnikiem rozwoju czerniaka, najgroźniejszego nowotworu skóry. Wśród czynników ryzyka zachorowania na czerniaka wymienia się obciążenie rodzinne, czyli przypadki zachorowania w rodzinie, ale też obecność znamion atypowych — takich, których struktura jest nieregularna. Kolejny czynnik to oparzenia słoneczne przebyte w dzieciństwie — stąd moja uwaga o uważnym chronieniu dzieci przed słońcem. Ale do tych czynników należy też rekreacyjne korzystanie ze słońca na zasadzie szoku, kiedy z polskiej zimy przenosimy się choćby na półkulę południową.

— Czy niedawna pandemia wpłynęła jakkolwiek na stan naszego zdrowia w kontekście chorób skóry? Kontakt z lekarzem był przecież trudniejszy, a skórę chyb trudno leczyć przez telefon…
— Całkowicie się z panią zgadzam! Nie da się oddać obrazem w telefonie, w wymiarze 2D zmian skórnych. Bardzo często dotyk i wyczucie struktury zmiany skórnej, jej lokalizacja i rozmieszczenie — dla prawidłowego rozpoznania mówią bardzo dużo. Porady telefoniczne sprawdzą się zatem wyłącznie u pacjenta już zdiagnozowanego, którego znam i u którego już wdrożyłam odpowiednie leczenie, a w tej chwili mogę kontrolować jego przebieg na podstawie wywiadu i wyników badań. Natomiast postawienie diagnozy na podstawie wywiadu przez telefon jest wyjątkowo trudne i nie we wszystkich przypadkach możliwe. Sama epidemia przyczyniła się natomiast do rozwoju zespołu objawów związanych z noszeniem maseczek, choćby tzw. mask-acne — dosłownie to maseczkowy trądzik. Pod wpływem drażnienia maseczką i substancjami w niej zawartymi, np. metalowym, najczęściej niklowym mostkiem na nosie — pojawiały się zmiany skórne, bo nikiel przecież bardzo często uczula. Poza tym sam oddech — u osób z próchnicą zawiera przecież patogeny bakteryjne wynikające z próchnicy właśnie, a w połączeniu z maseczką wywoływał stany zapalne skóry twarzy. Kolejna grupa problemów wynika z zakażenia samym SARS-Cov-2: to tzw. palce covidowe, czyli obrzęk, zasinienie i fioletowawy kolor wynikający z zapalenia naczyń w przebiegu choroby. Ale covid-19 może wywołać także pokrzywkę czy rozsiane zmiany rumieniowe. Łysienie telogenowe, czyli obfite wypadanie włosów 2-3 miesiące po przebyciu choroby — to kolejne skutki. W następstwie zakażeń covidowych obserwowaliśmy wiele zmian skórnych. Z kolei niektóre choroby skóry w trakcie epidemii ulegały również zaostrzeniu: w czasie ścisłego lockdownu zmuszeni byliśmy pozostawać w domu właściwie na stałe, a to przekładało się na brak naturalnego kontaktu ze słońcem, które pewne schorzenia leczy — łuszczycę, atopowe zapalenie skóry, czynny trądzik… Do tego to bezustanne siedzenie w domu częściej powoduje łojotokowe zapalenie skóry: choroby związane z zajęciem okolic, gdzie dużo jest gruczołów łojowych, obfitujących we florę bakteryjną, zwłaszcza drożdżaki, które powodują żółtawe złuszczanie i zmiany rumieniowe na twarzy, w brwiach, w fałdach nosach, na głowie, w uszach.

— Dlaczego tak ważne są spotkania — jak zbliżająca się Konferencja „Kości i skóra”? Dlaczego o dermatologii warto mówić?
— Dermatologia to wszechstronna dziedzina medycyny — nie ma specjalności lekarskiej, która nie miałaby jakiegoś z dermatologią związku. Ma też wiele odnóg: wiąże się z onkologią, ale też z reumatologią, gastrologią, endokrynologią… Wzrost liczby chorób autoimmunologicznych i przewlekłych chorób zapalnych wiąże się także z reumatologią — kolejną dziedziną medycyny, która stoi na pograniczu wielu innych specjalności. Ponieważ wspólnie z reumatolog, prof. Magdaleną Krajewską-Włodarczyk zauważyłyśmy, jak wiele nas łączy — postanowiłyśmy zbliżyć nasze środowiska. Zainicjowałyśmy więc ścisłą współpracę między kilkoma ośrodkami, dzięki czemu wzajemnie kształcimy się i stale aktualizujemy nasz stan wiedzy. A jeśli jakieś dziedziny są bliskie sobie — lekarze powinni uczyć się od siebie i dyskutować o wspólnych problemach. Bo to zawsze przełoży się na lepszą opiekę nad naszym pacjentem. Szybciej będziemy stawiać diagnozy i szybciej wprowadzać nowsze metody leczenia.
Magdalena Maria Bukowiecka