Prezes Związku Polaków w Borodziance: w Wielkanoc będziemy modlić się o pokój

2023-04-08 19:45:14(ost. akt: 2023-04-08 19:52:53)

Autor zdjęcia: Oleg Petrasyuk/PAP/EPA

W tegoroczne Święta Wielkanocne Polacy z Borodzianki pod Kijowem, która przez miesiąc była pod rosyjską okupacją, będą modlili się o pokój i zjednoczenie rozłączonych przez wojnę rodzin – powiedział PAP założyciel i prezes Związku Polaków w Borodziance Arseniusz Milewski.

„Święta w tym roku są skromne, mamy przecież wojnę. Pójdziemy do kościoła, przygotujemy śniadanie wielkanocne i spotkamy się z rodziną i tymi nielicznymi znajomymi, którzy nie wyjechali i pozostają w Ukrainie” – wyjaśnił.

Przed wojną w Związeku Polaków w Borodziance działało ponad 50 osób. Gdy 24 lutego ubiegłego roku wojska Rosji wtargnęły do Ukrainy, część mieszkańców miasteczka i okolic ewakuowała się poza linię walk. Były one bardzo intensywne. W miejscowościach pod ukraińską stolicą do dziś widać zrujnowane pociskami budynki, wysadzone mosty i składowiska spalonych samochodów.

„Większość członków Związku, a są to przeważnie kobiety, wyjechała do Polski. Na miejscu zostało tylko 12 osób, łącznie ze mną” – wyznał Milewski.

Tydzień po Wielkanocy, którą Polacy obchodzą w tym roku 9 kwietnia, do świąt przystępują Ukraińcy, którzy będą je mieli 16 kwietnia. W dniach dzielących obie daty Związek Polaków zamierza zorganizować w Borodziance warsztaty pisankarskie dla dzieci polskich i ukraińskich.

„We wsi Migałki (30 km na zachód od Borodzianki) mamy kilkoro dzieci w polskiej szkole sobotniej. Zaangażujemy dzieci ukraińskie i zrobimy wspólne warsztaty z konkursem na najlepszą pisankę. Wcześniej szkoła sobotnia i siedziba naszego Związku znajdowała się w Borodziance, ale Ruscy okradli i zniszczyli nasz lokal” – powiedział prezes.

Milewski ma nadzieję, że władze miasta jesienią wydzielą jego organizacji nowe pomieszczenia. Na razie w Borodziance nauczanie polskiego jest niemożliwe nawet w sobotę. Trzy miejscowe szkoły zostały zrujnowane przez rosyjskie ataki. W jedynej zachowanej uczą się dzieci, a w salach obok nich pracują urzędnicy, którzy także stracili swoją siedzibę.

Prezes Związku Polaków Borodzianki mieszka w nieodległej od miasta wsi Piaskówka. Rosyjskie wojska wkroczyły tam 25 lutego ubiegłego roku. Okupacja trwała do 1 kwietnia 2022.

„W czasie okupacji działałem jako wolontariusz. Jeździłem na granicę, wywoziłem stąd kobiety z dziećmi, a tam odbierałem paczki z Polski, Włoch, Niemiec. Pomagali nam znajomi z Polski, z Opola, Myślenic i innych miejscowości. Przekazywali lekarstwa, artykuły spożywcze i ubrania, wszystko to, czego brakuje podczas wojny” – wspomina.

Wyjazdy te odbywały się przy zachowaniu ścisłych zasad konspiracji. Arseniusz i jego koledzy wykorzystali to, że Rosjanie, których wojska stały w tej okolicy, nie kontrolowali wszystkich dróg, zwłaszcza leśnych i polnych.

„Jedyna możliwa droga wyjazdu z okupacji prowadziła z Piaskówki przez Radomyśl do Lwowa. Wyjeżdżaliśmy nocą korzystając z dróg, przy których nie było Ruskich. Oni byli kilka kilometrów dalej. Oczywiście, że ryzykowaliśmy, ale inaczej się nie dało” – stwierdza.

Dziś Milewski, który jeździ do pracy jako nauczyciel w Kijowie, po powrocie do domu nie tylko zajmuje się Związkiem Polaków, lecz chodzi też na patrole w swojej wsi. „Od dawna jestem w obronie terytorialnej” – mówi.

Jego Piaskówka też była atakowana przez Rosjan na początku inwazji. „Mocno działało tutaj rosyjskie lotnictwo. Mamy ponad dziesięć zniszczonych domów. Jeden z pocisków spadł 500 metrów od mojego domu. Naloty były czymś strasznym” – przyznaje.

Prezes wierzy, że choć ponad rok wojny przyniósł Ukrainie ogromne strat, kiedyś nastąpi tu pokój. „Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim przede wszystkim wiary oraz zdrowia i sił. Żebyśmy byli na to wszystko odporni. Wierzę, że zwyciężymy, tylko jeszcze nie wiadomo kiedy. Nie mamy innego wyjścia: albo my ich albo oni nas” – powiedział Milewski PAP.

Jarosław Junko (PAP)


jjk/ jar/