Jak wygrać z unijnym bezprawiem? Jest recepta Saryusz-Wolskiego na brukselskie szaleństwo
2023-03-17 13:59:06(ost. akt: 2023-03-17 14:04:37)
„Powiem wam, jak wygrać z unijnym bezprawiem” - to tytuł wywiadu Jacka i Michała Karnowskich z europosłem Jackiem Saryusz-Wolskim, który został wczoraj nagrodzony przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Dobrze, że ten temat wraca i to właśnie dziś, gdy Unia Europejska stawia Polsce jeszcze większe żądania, zaostrza szantaż, a jej naciski na wdrożenie zielonej ideologii będą nas naprawdę słono kosztować.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wręczyło wczoraj nagrody. Wśród laureatów znaleźli się nasi redakcyjni koledzy. Michał i Jacek Karnowscy otrzymali wyróżnienie za wywiad z Jackiem Saryuszem-Wolskim pt. „Powiem wam, jak wygrać z unijnym bezprawiem. Musimy wybić się na niepodległość w Unii”, który ukazał się w tygodniku „Sieci”. Skoro więc sami dziennikarze SDP znali ten właśnie wywiad za szczególnie wartościowy, trzeba do niego wrócić. Zwłaszcza, że po blisko pięciu miesiącach od publikacji, staje się jeszcze bardziej aktualny.
Co powiedzieć UE ws. KPO?
W listopadzie 2022, gdy tygodnik „Sieci” opublikował rozmowę z europosłem PiS, trwały negocjacje z Komisją Europejską w sprawie zmiany polskiego prawa i przyjęcia takich warunków UE, by wyrażono zgodę na wypłatę należnych Polsce środków z KPO. Miało to miejsce już po tym, gdy KE unieważniła podjęty wcześniej kompromis zaproponowany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Poseł Jacek Saryusz-Wolski, zapytany przez braci Karnowskich o to, jak zdefiniować ten moment w relacjach z UE, oświadczył że to moment przełomowy.
W listopadzie 2022, gdy tygodnik „Sieci” opublikował rozmowę z europosłem PiS, trwały negocjacje z Komisją Europejską w sprawie zmiany polskiego prawa i przyjęcia takich warunków UE, by wyrażono zgodę na wypłatę należnych Polsce środków z KPO. Miało to miejsce już po tym, gdy KE unieważniła podjęty wcześniej kompromis zaproponowany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Poseł Jacek Saryusz-Wolski, zapytany przez braci Karnowskich o to, jak zdefiniować ten moment w relacjach z UE, oświadczył że to moment przełomowy.
— Na szali leżą już nie tylko pieniądze, ale suwerenność czy – używając bliższego nam terminu – niepodległość. Rozstrzyga się, czy państwo polskie pozostanie państwem polskim, czy stanie się wasalem, pozbawionym prawa decydowania o sobie. Do tego zmierzają te szantaże finansowe, współorganizowane też przez polskie kompradorskie quasi-elity. Skutkiem ma być zablokowanie naszego rozwoju gospodarczego, wepchnięcie nas na ścieżkę rozwoju zależnego od innych. Czyli można powiedzieć, że chcą nas zmusić do wasalizacji politycznej i podległości gospodarczej — powiedział, podkreślając że choć w sensie prawnym KE nie może zablokować wypłaty funduszy, to „znalazłszy pretekst, jest zdolna do wszystkiego”.
— I zrobią to, jeżeli będą równie bezwzględni jak w sprawie KPO, a my nadal będziemy grzeczni. Trzeba z tym skończyć, przejść od defensywy do ofensywy. Musimy jasno zakreślić nasze czerwone linie, musimy jasno artykułować, co jest naszym witalnym interesem — mówił Saryusz-Wolski, wskazując że „po dobroci tam nic się nie osiągnie”. Dlatego z Polski powinien wyjść jasny, polityczny komunikat: „Obejdziemy się” i zdaniem europosła PiS: to jedyny słuszny ruch.
KE stawia nowe warunki
Po kilku miesiącach od tamtej rozmowy, widzimy jeszcze wyraźniej, ile w tym racji. Komisja Europejska, która swoim finansowym szantażem zmusiła nas do przyjęcia prawie 300 kamieni milowych, wśród których są także zgubne dla gospodarek założenia Zielonego Ładu, jak choćby eliminowanie samochodów spalinowych na rzecz wprowadzania elektrycznych, stawiała kolejne warunki. Już sama ustawa o Sądzie Najwyższym wynegocjowana w Brukseli naruszała polski porządek prawny. Wyrażający takie obawy prezydent Andrzej Duda, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, by ten stwierdził, czy zapisy są zgodne z konstytucją. Jednak, gdy tylko przeszła pierwszy etap procedowania, pojawił się kolejny warunek KE – zmiana ustawy wiatrakowej, pozwalającej przybliżyć farmy wiatrowe do zabudowań, przeciwko czemu tak usilnie protestowali Polacy za rządów PO-PSL. Co więcej, unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders stwierdził, że przyjęcie przez polski parlament ustawy o SN jeszcze niczego nie załatwia, a w liście do międzynarodowego stowarzyszenia sędziów napisał, że KE będzie czekać na wdrożenie nowego prawa, zgodnego z prawem unijnym i weryfikować czy na pewno działa. Poza tym, „Polska będzie musiała wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte, zanim będzie mogła nastąpić jakakolwiek wypłata”.
Po kilku miesiącach od tamtej rozmowy, widzimy jeszcze wyraźniej, ile w tym racji. Komisja Europejska, która swoim finansowym szantażem zmusiła nas do przyjęcia prawie 300 kamieni milowych, wśród których są także zgubne dla gospodarek założenia Zielonego Ładu, jak choćby eliminowanie samochodów spalinowych na rzecz wprowadzania elektrycznych, stawiała kolejne warunki. Już sama ustawa o Sądzie Najwyższym wynegocjowana w Brukseli naruszała polski porządek prawny. Wyrażający takie obawy prezydent Andrzej Duda, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, by ten stwierdził, czy zapisy są zgodne z konstytucją. Jednak, gdy tylko przeszła pierwszy etap procedowania, pojawił się kolejny warunek KE – zmiana ustawy wiatrakowej, pozwalającej przybliżyć farmy wiatrowe do zabudowań, przeciwko czemu tak usilnie protestowali Polacy za rządów PO-PSL. Co więcej, unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders stwierdził, że przyjęcie przez polski parlament ustawy o SN jeszcze niczego nie załatwia, a w liście do międzynarodowego stowarzyszenia sędziów napisał, że KE będzie czekać na wdrożenie nowego prawa, zgodnego z prawem unijnym i weryfikować czy na pewno działa. Poza tym, „Polska będzie musiała wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte, zanim będzie mogła nastąpić jakakolwiek wypłata”.
Szaleństwo Zielonego Ładu
Dziś w Brukseli pojawią się coraz to bardziej szalone pomysły, zdominowanej przez klimatycznych ideologów. Alarmują o tych sprawach europosłowie Zjednoczonej Prawicy, ujawniając kolejne propozycje KE. Położenie łapy na polskich lasach to jedna z nich. Ale to nie wszystko. Kilka przykładów? Od 2035 r. nie będzie już można wprowadzać do obrotu w UE samochodów z silnikami spalinowymi. Ustawa została przyjęta przez PE 340 głosami za, przy 279 przeciw i 21 wstrzymującymi się. Dotyczy to zarówno aut spalinowych, jak i dostawczych. Mamy to także zapisane w „kamieniach milowych”. Nietrudno sobie wyobrazić, co to oznacza dla polskich firm transportowych. Kolejna rzecz, dotycząca nas bezpośrednio to pomysł przymusowej wymiany kotłów gazowych i innych na pompy ciepła, gdyż KE nagle ogłosiła „przyspieszenie wzrostu wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych, stopniowego wycofywania gazu, zmniejszenia zależności rachunków konsumentów od niestabilnych cen paliw kopalnych”. Nie bierze przy tym w ogóle pod uwagę kryzysu energetycznego, z jakim boryka się nie tylko Europa, ale i świat. Wojna na Ukrainie kompletnie nie wpłynęła na racjonalizację myślenia unijnych komisarzy. Europoseł Patryk Jaki alarmował wczoraj podczas debaty w PE, że „ za tę ideologiczną hucpę zapłacą najbiedniejsi”.
Dziś w Brukseli pojawią się coraz to bardziej szalone pomysły, zdominowanej przez klimatycznych ideologów. Alarmują o tych sprawach europosłowie Zjednoczonej Prawicy, ujawniając kolejne propozycje KE. Położenie łapy na polskich lasach to jedna z nich. Ale to nie wszystko. Kilka przykładów? Od 2035 r. nie będzie już można wprowadzać do obrotu w UE samochodów z silnikami spalinowymi. Ustawa została przyjęta przez PE 340 głosami za, przy 279 przeciw i 21 wstrzymującymi się. Dotyczy to zarówno aut spalinowych, jak i dostawczych. Mamy to także zapisane w „kamieniach milowych”. Nietrudno sobie wyobrazić, co to oznacza dla polskich firm transportowych. Kolejna rzecz, dotycząca nas bezpośrednio to pomysł przymusowej wymiany kotłów gazowych i innych na pompy ciepła, gdyż KE nagle ogłosiła „przyspieszenie wzrostu wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych, stopniowego wycofywania gazu, zmniejszenia zależności rachunków konsumentów od niestabilnych cen paliw kopalnych”. Nie bierze przy tym w ogóle pod uwagę kryzysu energetycznego, z jakim boryka się nie tylko Europa, ale i świat. Wojna na Ukrainie kompletnie nie wpłynęła na racjonalizację myślenia unijnych komisarzy. Europoseł Patryk Jaki alarmował wczoraj podczas debaty w PE, że „ za tę ideologiczną hucpę zapłacą najbiedniejsi”.
Podczas dzisiejszej dyskusji w Parlamencie Europejskim zdecydowany głos zabrała premier Beata Szydło, „dlaczego ta przyspieszona transformacja ma się odbywać kosztem naszych budżetów?”.
— Pytanie jest proste: czy przyśpieszenie „zielonej” transformacji poprawi sytuację i los Europejczyków? Śmiem wątpić, dlatego że w tej chwili przede wszystkim wywołany wojną na Ukrainie kryzys powinien dać nam do myślenia, co możemy zrobić, żeby - z jednej strony - zabezpieczyć pomoc Ukrainie, ale z drugiej strony - nie pozwolić, aby Europa przestała być konkurencyjna i żeby Europejczycy mieli, mówiąc kolokwialnie, za co żyć — mówiła europoseł Szydło.
Co zrobić z ekoterroryzmem UE?
To tylko niewielki fragment szerokich, wielopoziomowych działań UE, które realizują absurdalne, ideologiczne pomysły. Należałoby zacząć to wszystko racjonalizować i blokować. Komisja Europejska nie waha się jednak sięgać po szantaż finansowane, a słynny już pomysł pani Annaleny Baerbock o „zagłodzeniu Polski” stał się oczywistą metodą działania. Czy to nie moment, by jasno wyrazić swój sprzeciw? Czy możemy poddawać się tak irracjonalnym rozstrzygnięciom, które zniszczą naszą gospodarkę i uzależnią nas od Niemiec na kolejne dekady? Dlaczego mamy dać się wpędzić w pułapkę i poddać się stwierdzeniu, że brak naszej zgody na Zielony Ład będzie przedstawiany jako Polexit? Przecież to kolejna odsłona tego samego szantażu. Tak jak napaść Rosji na Ukrainę zweryfikowała postawy, cele i uformowała nowy układ światowych sił, tak skutki tej wojny powinny zweryfikować założone wcześniej cele UE, także klimatyczne, gospodarcze i energetyczne. Jeśli ten moment nie zostanie należycie przez Polskę wykorzystany, długo nie będzie szansy na postawienie własnych warunków w Brukseli. A skutki tego dyktatu będą niewyobrażalne.
To tylko niewielki fragment szerokich, wielopoziomowych działań UE, które realizują absurdalne, ideologiczne pomysły. Należałoby zacząć to wszystko racjonalizować i blokować. Komisja Europejska nie waha się jednak sięgać po szantaż finansowane, a słynny już pomysł pani Annaleny Baerbock o „zagłodzeniu Polski” stał się oczywistą metodą działania. Czy to nie moment, by jasno wyrazić swój sprzeciw? Czy możemy poddawać się tak irracjonalnym rozstrzygnięciom, które zniszczą naszą gospodarkę i uzależnią nas od Niemiec na kolejne dekady? Dlaczego mamy dać się wpędzić w pułapkę i poddać się stwierdzeniu, że brak naszej zgody na Zielony Ład będzie przedstawiany jako Polexit? Przecież to kolejna odsłona tego samego szantażu. Tak jak napaść Rosji na Ukrainę zweryfikowała postawy, cele i uformowała nowy układ światowych sił, tak skutki tej wojny powinny zweryfikować założone wcześniej cele UE, także klimatyczne, gospodarcze i energetyczne. Jeśli ten moment nie zostanie należycie przez Polskę wykorzystany, długo nie będzie szansy na postawienie własnych warunków w Brukseli. A skutki tego dyktatu będą niewyobrażalne.
Tekst ukazał się na portalu wpolityce.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez