Sadystyczny dziadek strzelał do kotów - jednego zabił, drugiego ranił. Co się dzieje na ełckim os. Tuwima?!

2022-05-09 13:15:00(ost. akt: 2022-05-10 09:07:13)

Autor zdjęcia: archiwum

Jednego kota zabił, drugiego poważnie ranił – tak umilał sobie jesień życia 70-latek, który strzelał do zwierząt na ełckim os. Tuwima. I jednocześnie celowo i świadomie pozbawił życia bogu ducha winne zwierzę. Na szczęście sadystyczny dziadek został zatrzymany przez policję. Właściciele okolicznych czworonogów, jak i wolno żyjące koty – bo do nich głównie strzelał 70-latek - mogą odetchnąć z ulgą. Ale czy to koniec prześladowania zwierząt na osiedlu?
Ełckie osiedle Tuwima jest położone na skraju miasta i z tej racji jego mieszkańcy mają bliski kontakt z naturą. Niektórzy z nich dbali o tamtejsze koty – dokarmiali je i zapewniali sterylizację, w czym pomaga miasto. Teraz na osiedlu stoją nawet budki dla kotów. Ciepłolubnych czworonogów jest sporo. Na spacery wychodzą też udomowione zwierzaki mieszkańców.

I to właśnie oni poinformowali nas o sadystycznych praktykach. Twierdzili, że w okolicy grasuje „jakiś psychopata”, który regularnie strzela z wiatrówki do okolicznych kotów, zarówno żyjących dziko, jak i „wychodzących” zwierzaków okolicznych mieszkańców.

Jakiś czas temu pisałam o zwyrodnialcu, który na osiedlu Tuwima m.in. przy działkach tam gdzie zaczyna się "Czarna Droga" strzela z wiatrówki do kotów. Psychol strzelał nie tylko do kotów ale również do ludzi (...) — czytamy na FB Anny Borawskiej-Supruniuk w poście z piątku 6 maja. Ełczanka poinformowała wówczas o ofierze śmiertelnej wiatrówkowego sadysty.

Została znaleziona kolejna kotka, której strzelił, tym razem w kręgosłup... jeszcze żyła kiedy została dowieziona do weterynarza... młoda, wysterylizowana, dokarmiana przez życzliwych ludzi... chciała tylko żyć... Co tu się dzieje??? A gdyby tak zrobił coś dziecku przecież tyle dzieci tędy chodzi... To kwestia czasu jak dojdzie do tragedii bo ten człowiek stanowi realne zagrożenie dla nas wszystkich — niepokoiła się ełczanka.

Jak się okazało, w momencie pisania tych słów sprawca był już znany ełckiej policji.

W dniu 5 maja br. policjanci dostali zgłoszenie o postrzeleniu kota z wiatrówki. W związku z tym policjanci zatrzymali 70-letniego mężczyznę. U niego została zabezpieczona wiatrówka oraz śrut. Kot z uwagi na obrażenia został uśpiony. Policjanci ustalili, że ten sam mężczyzna kilka dni wcześniej postrzelił także innego kota, który aktualnie poddawany jest leczeniu. Mężczyzna usłyszał dwa zarzuty znęcania się nad kotami ze szczególnym okrucieństwem — powiedziała nam dzisiaj (poniedziałek 9 maja) oficer prasowa KPP Ełk Agata Kulikowska de Nałęcz.

Wspomniany przez nią inny kot, który obecnie dochodzi do siebie, to „wychodzący” czworonóg jednego z mieszkańców osiedla Tuwima.

Czy inni okoliczni właściciele psów i kotów oraz sympatycy-dokarmiacze zwierzaków mogą teraz spać bezpiecznie?

Dzieci z Tuwima 26 i 28 też nie fajnie traktują koty... co z nich wyrośnie... w jakim chorym świecie my żyjemy... — czytamy na FB Anny Borawskiej-Supruniuk. Wcześniej wspominała że po osiedlu koty „gania” grupa wyrostków. O co chodzi?

Widziałam jak babcia zachęcała dzieci do straszenia kota. Wszystko dotyczy piasku którym wysypany jest plac zabaw i koty chodzą tam sikać, rodzice tym faktem są oburzeni i dlatego nie chcą żeby dokarmiać koty — tłumaczy Danuta, jedna z mieszkanek os. Tuwima.

piaskownica-plac zabaw na os. Tuwima w Ełku

O ile odganianie kotów z placu zabaw - bez znęcania się nad nimi! - można jeszcze zrozumieć, to już zorganizowane „polowanie” na dziko- i wolno żyjące zwierzęta mocno niepokoi. Brzmi znajomo? Swego czasu pisaliśmy Państwu o ZABIJANIU JASKÓŁEK NA OS. GRUNWALDZKIM. Czy na Tuwima również funkcjonuje jakiś pseudogang molestatorów zwierząt? Możliwe że powstają jakieś jego nieśmiałe zalążki, bo niektórzy z mieszkańców twierdzą, że widzieli grupy „dzieciaków” z kijami i – o zgrozo! – scyzorykami (dokładnie tzw. motylkami), które goniły „jakieś” koty „aż do krzaków”. Czy policja potwierdza, że coś może być na rzeczy?

Na Krajowej Mapie Zagrożeń pojawiły się zagrożenia w postaci znęcania się nad zwierzętami, właśnie w tej okolicy. I teraz z racji na to zdarzenie (zatrzymanie 70-latka) to potwierdziliśmy. Natomiast nie było zgłoszeń do policji, aby dzieci ganiały zwierzęta. Być może czasami ludzie coś widzą, ale nam tego nie zgłaszają — mówi Agata Kulikowska de Nałęcz.

Do sprawy wrócimy. I apelujemy przy okazji, że jeżeli "ludzie coś widzą", to niech jednak zgłaszają to odpowiednim służbom. Tu przecież nie chodzi o godne pożałowania pisanie anonimów na sąsiada, który się nie rozliczył ze skarbówką, a o życie bezbronnych zwierzaków.