Ten nieznośny „Zientek” – Andrzej Robert Zientarski kończy 75 lat!

2022-04-17 17:16:25(ost. akt: 2022-04-17 17:53:52)
Ełk. 21 Czerwiec 1981. Przed meczem towarzyskim z Włókniarzem Białystok z okazji zakończenia kariery piłkarskiej przez Andrzeja Zientarskiego. On sam w dolnym rzędzie, w środku.

Ełk. 21 Czerwiec 1981. Przed meczem towarzyskim z Włókniarzem Białystok z okazji zakończenia kariery piłkarskiej przez Andrzeja Zientarskiego. On sam w dolnym rzędzie, w środku.

Autor zdjęcia: archiwum A. Janisza

Dzisiaj, 17 kwietnia, niezwykle zasłużony dla ełckiej piłki nożnej Andrzej Robert Zientarski obchodzi swoje 75. urodziny. Z tej okazji jego przyjaciel, nieoceniony kronikarz Mazura, Andrzej Janicki, przypomina młodszej generacji ełczan sylwetkę ważnego dla ełckiego futbolu zawodnika i trenera.
Rok 1947 to doskonały rok dla piłkarstwa krajowego i lokalnego futbolu. Wówczas właśnie na świat przyszli na świat Włodzimierz Lubański (28 lutego) i Kazimierz Deyna (23 października) oraz - 17 kwietnia - bohater naszej opowieści. Ponieważ od małego Andrzej mieszkał na ulicy Sportowej, tuż obok starego stadionu, naturalną koleją rzeczy było, że wcześniej czy później jego wyborem będzie piłka nożna i ełcki Mazur.

Andrzej Zientarski zaczynał swoją przygodę z piłką w 1959 r. jako trampkarz, pod okiem ówczesnego trenera seniorów i trampkarzy, Kazimierza Sowińskiego. Następnie jako junior czyni szybkie postępy u Jerzego Chodkiewicza i jesienią roku 1963 (prawdopodobnie 06.10.1963 Mazur - Włókniarz Białystok 0:3) debiutuje w zespole seniorów. Wcześniej jednak latem roku 1963 przygotowuje się wraz z dużo starszymi kolegami do baraży o wejście do II Ligi. 16-letni wówczas Andrzej przebywał na zgrupowaniu pod namiotami, na terenie starego stadionu. Chciał giermkować u starszych kolegów. Dostał zgodę trenera Stefana Marcinkiewicza i przyniósł z domu własne łóżko polowe.

Do gry nie byłem oczywiście przewidywany, ale liczyło się to, że jestem z nimi i byłem z tego tytułu szczęśliwy — tak wspomina dziś wydarzenia z tamtych lat nasz jubilat.

Seniorska kariera Zientka trwa prawie 20 lat (ostatni mecz 10.06.1982 Mazur - AZS AWF Warszawa 0:1). W tym okresie rozgrywa w zespole seniorów około 350 meczy i strzela ponad 90 goli (brak dokładnych danych). Występów mogło być więcej, ale liczne kontuzje i „rogata dusza” Andrzeja czasami dawała o sobie znać, przez co musiał potem „odpoczywać” poza boiskiem. Dzięki świetnemu dryblingowi i nienagannej technice oraz niezłej szybkości, wprost ośmieszał obrońców, przez co często uciekali się do fauli. Sprawiedliwość z jedenastki wymierzał sam, zazwyczaj skutecznie.

Wspólnie z Tadeuszem Kotarskim, Kazimierzem Sikorskim oraz Jędrzejem Dawidowskim był powoływany do reprezentacji Białostocczyzny, która w latach 60’ i 70’ rozgrywała towarzyskie mecze np. z Grodnem, Lidą czy Kownem. Zientek nie zagrał nigdy w II Lidze, pomimo, że miał propozycje ze Staru Starachowice, czy też - na koniec kariery - z Wisły Płock. Ta została zakończona przez Andrzeja Zientarskiego 21 czerwca 1981 r. na Stadionie Tysiąclecia (ówczesna nazwa Stadionu im. Stefana Marcinkiewicza). Mazur zagrał wówczas towarzysko z Włókniarzem Białystok. Mimo oficjalnego zakończenia kariery, jeszcze w sezonie 1981/82, Zientek swoim doświadczeniem piłkarskim pomagał drużynie w trudnej sytuacji kadrowej.

Obrazek w tresci

Andrzej Zientarski zapisał się w historii Mazura nie tylko jako piłkarz, ale też jako trener pierwszej drużyny seniorów. W tej roli zadebiutował jesienią 1980 r. jako grający zawodnik. W sumie trenerem był aż dwanaście razy, w tym raz wspólnie z legendą klubu, Stefanem Marcinkiewiczem i raz z Juliuszem Tyszkowskim. Dziesięć razy Zientek sam prowadził seniorów Mazura. W roli szkoleniowca uzbierał 206 meczy na różnych szczeblach rozgrywek.

Obrazek w tresci

Od paru lat Andrzej Zientarski zajmuje się szkoleniem młodzieży w klubie Rona 03 Ełk. Tam właśnie znalazł przystań na stare lata. Statecznego pana o nienagannej sylwetce ełczanie mogą spotkać na ulicach naszego miasta, w trakcie jego codziennego spaceru, a czasami na ełckich Konieczkach, gdzie Andrzej Zientarski pracuje na boisku miejscowej podstawówki.

Koniecznie należy wspomnieć o żonie Andrzeja Zientarskiego, pani Jasi, która od ponad pół wieku stoi wiernie u boku męża wpierając go w łatwych i trudnych chwilach życia.

Wszystkiego najlepszego z okazji okrągłego jubileuszu. Tak trzymaj Drogi Andrzeju! Do końca świata i o jeden dzień dłużej!!! — pozdrawia Zientka jego przyjaciel Andrzej Janicki. A ja skromnie dokładam się do powyższych życzeń.

Andrzej Janicki/opr. mac.