Jaką tajemnicę skrywa kapliczka w sercu lasu?

2022-01-04 15:48:49(ost. akt: 2022-01-04 16:03:56)
tajemnicza kapliczka majątku Berghoff (Berkowo) k. Ełku

tajemnicza kapliczka majątku Berghoff (Berkowo) k. Ełku

Autor zdjęcia: TME

Być może na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale Mazury to prawdziwa skarbnica historii. Doskonałym tego przykładem jest tajemnicza i skryta w lesie kapliczka, znajdująca się w pobliżu podełckich Zelek. To najnowsze „odkrycie” pasjonatów historii z Towarzystwa Miłośników Ełku.
Pan Zbigniew Achramowicz, wiceprezes TME a z zamiłowania włóczykij po okolicach bliższych i dalszych, w środku lasu odkrył kaplicę. Interesująca ruina znajduje się nieopodal wsi Zelki, Berkowo (okolice Skomacka Wielkiego) i jest w całkiem dobrym stanie. Szukamy informacji na jej temat - być może ktoś z Państwa, albo Państwa znajomych mógłby nam pomóc. Obiekt jest niezwykle interesujący — taki wpis pojawił się 14 listopada na FB Towarzystwa Miłośników Ełku, organizacji zasłużonej w utrzymywanie pamięci o historii miasta oraz regionu.

Z racji tego, że kaplica jest słabo widoczna z okolicznej drogi, przed długi czas pozostawała w zapomnieniu. Aurę tajemniczości potęgował fakt, iż tkwi w środku lasu. Odkrycie p. Achramowicza momentalnie zaciekawiło sympatyków Towarzystwa. Ci bardzo szybko rozszyfrowali jej rodowód.
Obrazek w tresci

Okazało się, że opuszczona kapliczka w sercu lasu to koronny obiekt cmentarza majątku Berghoff (niemiecka nazwa Berkowa). Spoczywali w niej członkowie familii dzierżącej majątek, a potem żołnierze, dla których I wojna światowa zakończyła się w surowej mazurskiej ziemi.

Miejsce gdzie znajduje się kapliczka odwiedził ze swoją kamerą Rafał Karaś, ełcki radny, a prywatnie sympatyk historii, zwłaszcza tej w wydaniu regionalnym. Po materiale jeden z Internautów zauważył, że „w 2020 roku wokół obiektu były wyraźnie widoczne groby, a w tym roku (2021) albo zostały przez kogoś zlikwidowane albo przykryły je liście i las”.

Ponieważ po nagraniu pierwszego filmiku pojawił się spory odzew ze strony fanów historii, ekipa odkrywców z TME odwiedziła tajemnicze miejsce tuż przed końcem grudnia. Tym razem z p. Adamem Waszkiewiczem, który – jak powiedział Zbigniew Achramowicz – „ o tym miejscu, o tej kaplicy wie wszystko, albo prawie wszystko”. Na pewno wie dużo o tajemniczej krypcie, która teraz jest niedostępna.
W krypcie były stojaki, na stojakach były poukładane trumny. Mogły być (postawione) piętrowo. Jak się wchodziło do tej kaplicy – jak została otwarta – pośrodku była taka krypta i zamykane drzwi. Jakiś podest, wejście do wnętrza. Takie podpiwniczenie. Nie było schodów. Pamiętam jak to było otwarte, to było bardzo głęboko, nie było żadnych schodów, trzeba było po drabinie wchodzić. Teraz wszystko jest zalane (betonem – przyp. red.) — opowiada Adam Waszkiewicz.
Obrazek w tresci

Wspomina o latach 70’, gdy był dzieckiem i miał 10-13 lat. Pamięta, że wówczas jeszcze krypta miała całe drzwi i kolorowe okna, a wzdłuż ścian, na kwadratowych płytach bocznych widniały nazwiska. Teraz pozostały po nich jakieś bazgroły i malunki. Brakuje za to „pamięci” o tajemniczej kaplicy z cmentarza majątku Berghoff.

Wedle naszych ustaleń teren kaplicy znajduje się na obszarze lasów państwowych. Jest nam niezmiernie przykro, że jest ona w tak opłakanym stanie i że nikt nią się przez tyle lat w żaden sposób nie zainteresował — ubolewa Rafał Karaś.
Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

O ile kaplica rzeczywiście jest w opłakanym stanie, to nieco inaczej ma się sprawa z samym „majątkiem” Berghoff, który przez wieki chłonął ciekawą historię.

Berkowo (niem. Berghoff) niegdyś było częścią pobliskiego majątku Zelki. W 1792 roku potomkowie pierwszego właściciela Zelek, barona Wolfa zu Heydecka, podzielili spory majątek (255 włók, czyli 4550 hektarów) na trzy części. Jedną z tych części otrzymała Charlotte von Berg, której mężem był polski szlachcic nazwiskiem Tyba. Tak właśnie powstał mająteczek Berghoff.

Potomkowie Tybów rządzili tam do początków XX wieku, ale próżno szukać ich nazwiska w późniejszej historii wsi i dworu. Wyjaśnienie jest proste - Tybowie mieli tylko córki, które wyszły za mąż - w ten sposób jedyny polski ślad we wsi zaginął. Prawdopodobnie zabrakło tam dobrego gospodarza, bowiem majątek coraz bardziej podupadał i został w końcu w większości sprzedany skarbowi państwa w 1909 roku. W Berghoff postało tylko parę włók ziemi i gorzelnia.

Po II Wojnie Światowej - jak łatwo się domyślić - w majątku ulokowało się Państwowe Gospodarstwo Rolne. W dworku były pomieszczenia administracyjne. Nowy gospodarz nieszczególnie dbał o zabudowania, więc do 1993 roku - kiedy to PGR przestał istnieć - zdążył je doprowadzić do dość żałosnego stanu. Obecnie jest w rękach prywatnych, a jeszcze ponad dekadę temu dwór został gruntownie odnowiony.