Wzięła sprawy w swoje ręce i wyszyła piękne krawieckie marzenie

2021-10-09 18:28:38(ost. akt: 2021-10-12 19:06:03)
kreacja Janiny Wysockiej

kreacja Janiny Wysockiej

Autor zdjęcia: Janina Wysocka

NA SWOIM || Pani Janina Wysocka bezapelacyjnie nie jest „zwykłą” krawcową. Gdy miała 50 lat straciła pracę, a teraz prowadzi własny salon sukien ślubnych w Ełku i jest prawdziwą specjalistką w tej dziedzinie. Po dziś dzień śni na jawie swój piękny krawiecki sen. I tylko dlatego, że w ciężkim momencie, zamiast rozpaczać, wzięła sprawy w swoje ręce i „wyszyła” swoją rzeczywistość.
Chyba smykałkę do tego miałam już od dzieciństwa, a w tym kierunku skończyłam szkołę średnią. Uczyłam się 6 lat i jeszcze będąc w szkole kupowałam materiał i szyłam sobie stroje. Oficjalnie jestem wyuczona na krawca męskiego (krawiectwo męskie ciężkie) — opowiada nam o swoich początkach Janina Wysocka, właścicielka salonu sukien ślubnych pod własną marką.

Będąc jeszcze w szkole uszyłam dla brata garnitur do ślubu, bratowej suknię itd. W 85’ roku skończyłam maturę i wyjechałam do Wrocławia. Tam szyłam przy stanowisku, to była praca akordowa. Lubiłam to szycie, dużo również szyłam w domu.

Potem pani Janina pracowała już w Ełku, ale właściciel firmy w której była zatrudniona zamknął działalność. Nagle, w wieku 50 lat została bez zatrudnienia.

Szukałam pracy i znalazłam rubrykę, że ktoś poszukuje krawcowej do salonu ślubnego. To była pani z Olsztyna. Ostrzegła mnie, żebym się nie wystraszyła, to miała być przeróbka sukien ślubnych. A ja lubię wyzwania i podjęłam to — mówi pani Janina.

Pani Janina zadawała sobie po utracie pracy jedno pytanie: kto przyjmie krawcową w wieku 50 lat? Ale zamiast pogrążać się w marazmie i załamywać ręce, postanowiła zakasać rękawy, wziąć sprawy w swoje dłonie i zrealizować długo pielęgnowane marzenie.

Podjęłam taki kierunek, że napisałam projekt i wniosek o dotację z urzędu pracy. A co robię najlepiej? Suknie ślubne! — mówi krawcowa z pomysłem na siebie, która po otrzymaniu dotacji kupiła park maszynowy i małymi krokami zaczęła realizować własne marzenie.

Obrazek w tresci

Jakkolwiek jej klientami są głownie klientki – panny młode, to pani Janina obsługuje oczywiście każdego, niezależnie od wieku i jego potrzeb. Realizuje wizje klientów i zachwyca ich swoimi kreacjami, ale nie ma problemu z klasycznym przyszyciem guzika jakiemuś „zabłąkanemu” kawalerowi, czy skróceniem nogawki lub zaszyciem kieszeni. Niejeden kawaler na własną studniówkę udał się właśnie w zestawie uszytym przez panią Janinę. To tradycyjnie czas, gdy wielu uczniów szkół średnich dobiera sobie pierwszy w życiu "dorosły" garnitur. Stawiają na jakość i pani Janina bez wątpienia jest jej synonimem.

Co istotne, po pomoc zwracają się do niej ludzie nie tylko z Ełku. Zaglądają do niej klienci z innych krajów, ponieważ wiedzą, że tutaj otrzymają zawsze pomoc i – co najważniejsze – są świetnie obsługiwani. Pani Janina ma po prostu „oko” i potrafi dobrać kreację do gustów klientów. Wyczuwa je bezbłędnie.

Klientka jest obsłużona od A do Z. Kiedyś jedna pani szukała sukienek, a to po Warszawie, a to po Gdańsku, a przyszła do mnie i doradziłam jej jedną z sukienek na manekinie. Wypożycza, oddaje i mówi: "Pani Janino, pani spełnia marzenia panny młodej”. Lubię szyć. Każda sukienka ślubna to nowy projekt, coś innego. Robię to co lubię.

Bohaterka naszego artykułu pracuje we własnym saloniku. Wszystko robi na miejscu. Bardzo dużo pracy ma w sezonie ślubnym, z okazji połowinek, studniówek i innych uroczystości – tych bardziej i mniej oficjalnych.

U mnie nie ma sprawy, której nie da się zrobić. Wszystko da się zrobić. Trzeba tylko chcieć — ujawnia swoje życiowe credo.

W zawodzie pani Janiny dominują panie, ale są również panowie zajmujący się krawiectwem, chociaż oczywiście są w mniejszości na rynku. Pani Janina zna kilku takich fachowców i tłumaczy, że to nie płeć tak naprawdę determinuje naprawdę dobrego, rzetelnego krawca.

Krawiec z prawdziwego zdarzenia powinien mieć wizję i warsztat — podkreśla zwięźle pani Janina, która nadal śni na jawie swój krawiecki sen i spełnia własne marzenie. A czy ma jeszcze jakieś?

Możliwe, ponieważ w rozmowie wspominała również o tym, że ma syna, a syn ma narzeczoną. I jakkolwiek nasza krawcowa zastrzega, że narzeczeni „są jeszcze młodzi i mają czas” to… Czy pani Janina czeka na wnuki?

Oczywiście, kocham dzieci — rozmarza się gdy ją o to pytamy.

A my nieśmiało zachęcamy ową parę narzeczonych do pilnej lektury powyższego tekstu. Najlepiej wieczorową porą, w zaciszu własnej sypialni i pod kołderką. Jak grzecznie poproszą to może pani Janina jedną taką uszyje…

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci