Warto zmienić perspektywę - rozmowa z fotografką Ewą Surażyńską

2021-09-11 19:14:43(ost. akt: 2021-09-10 14:21:06)

Autor zdjęcia: Pixabay

O pasji fotograficznej, olsztyńskim życiu kulturalnym i szerszej perspektywie rozmawiamy z Ewą Surażyńską – olsztynianką i fotografką, która po latach spędzonych za granicą wróciła do rodzinnego miasta.
— Fotografia dla ciebie to hobby czy zawód?
— Zdjęcia robię hobbystycznie i zawodowo. Skończyłam dwie akademie sztuk pięknych – w Warszawie i w Marsylii. We Francji szkoliłam się pod kątem sztuk wizualnych i wideo. Tam też studiowałam jeszcze film dokumentalny, dzięki czemu potrafię spojrzeć na rzeczywistość z punktu widzenia dziennikarza: dlatego moje fotografie są estetyczne, pokazują piękno regionu, ale również relacjonują nasze otoczenie. Staram się przedstawić kamienicę, fasadę czy graffiti w taki sposób, by odbiorca polubił ten krajobraz, poczuł nostalgię albo nabrał ochoty do wyremontowania budynku. Ostatnio, gdy szłam Aleją Marszałka Piłsudskiego, zauważyłam remontowaną Halę Uranię. Akumulacja metalu, rozkopany teren – tworzyły krajobraz wręcz księżycowy. Dziwny, zawieszony w czasie.

Fot. Ewa Surażyńska

— Jakiego sprzętu używasz? Krąży stereotyp, że im większy i droższy sprzęt, tym lepsze zdjęcia wychodzą.
— Przeważnie używam telefonu komórkowego, ponieważ szanuję swój kręgosłup. Uważam, że nie należy być za bardzo obciążonym sprzętem, chociaż niektórzy reporterzy sądzą, że jeśli ktoś ma ciężki sprzęt, to robi lepsze wrażenie, a fotografować może każdy. Wszyscy mamy prawo do ciekawych spostrzeżeń. Często ludzie, którzy nie kończyli Akademii Sztuk Pięknych czy studiów reporterskich mają ciekawsze spostrzeżenia. Zauważyłam, że młodzi ludzie mają świeższe spojrzenie. Uwielbiam oglądać zdjęcia młodszych ode mnie twórców, ponieważ widzą takie rzeczy, których ja nie zauważam. Uczę się od nich poprzez obraz.

— Podobno dobre zdjęcie może wyrazić więcej niż słowa. Dlaczego kadr jest tak uniwersalnym środkiem przekazu i co wpływa na nasz odbiór obrazu?

— W fotografii interesujące jest to, że dociera ona do osób z innych kręgów językowych. Na to samo zdjęcie inaczej spojrzą np. osoby innej narodowości. Każda z nich będzie miała inne spostrzeżenia i uwagi. W zależności od „punktu siedzenia”, to samo zdjęcie nabiera innego waloru i interpretacji. Dużo podróżowałam, zwiedziłam wiele krajów. Mój przyjaciel jeszcze z dwudziestego wieku, który jest innej narodowości, nauczył mnie patrzeć na Polskę z innej perspektywy. To, co mi się zdawało mało interesujące, niewarte uwiecznienia na fotografii, on uważał za ciekawe. Pokazał mi, że nawet w rzeczach banalnych jest ukryte piękno. Dzięki temu zaczęłam patrzeć na nasz kraj jego oczami.
Po powrocie do Polski skończyłam podyplomowe studium kształcenia pedagogicznego, dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze, teraz skończyłam analizę i kreowanie trendów. Każde studia dawały mi nowe wejrzenie i zmieniały moją perspektywę patrzenia. Dlatego każde zdjęcie jest inne. Chociaż wydaje mi się, że najlepsze zdjęcia robię przypadkiem. Po upływie czasu okazuje się, że to spontaniczne zdjęcie idealnie pasuje na okładkę książki czy prezentacji dotyczącej konkretnej problematyki.

Fot. Ewa Surażyńska


— Wiele podróżowałaś, potrafisz spojrzeć na Olsztyn z innej perspektywy. Jak oceniasz życie kulturalne w Olsztynie?

— Całkiem dobrze, tylko nie wszyscy są doinformowani o tym, co się dzieje w naszym mieście. Podczas pandemii sztuka przeniosła się do wirtualnego świata, przez co wiele osób jest wykluczonych cyfrowo. Mam na myśli starsze osoby, które potrzebują bezpośredniego kontaktu. Dla nich często jedynym źródłem kultury jest kościół.

— Po latach nieobecności postanowiłaś wrócić do rodzinnego miasta. Dlaczego – twoim zdaniem – tyle osób decyduje się na wyjazd z Olsztyna?
— Historia Olsztyna jest skomplikowana. Po wojnie nasze miasto zostało zburzone przez Rosjan i wiele budynków nie zostało prawidłowo odremontowanych czy odbudowanych. Przez skomplikowaną przeszłość i to, że wiele rodzin nie pochodzi z tych ziem, nasza relacja z regionem jest skomplikowana. Być może dlatego wiele osób decyduje się na wyjazd. Historia Olsztyna jest wielowarstwowa i tak bolesna, że czasami strach jest ją odkrywać.

— Jak oceniasz Olsztyn na tle zagranicznych miast? Czy nasze miasto ma szansę na pozytywną zmianę?

— Przez pewien czas mieszkałam we francuskim miasteczku mniejszym od Olsztyna o atmosferze międzynarodowej: kojarzyło mi się z lotniskiem w plenerze. Wydaje mi się, że Olsztyn i mniejsze miasta naszego regionu też mają szansę na takie klimaty. Sądzę, że nasze miasta mogą się pozytywnie zmienić.
Czasami warto wyjechać z Polski, żeby spojrzeć na nasz kraj świeższym okiem. W ten sposób jestem w stanie zauważyć coś nowego w naszej codzienności. Do Olsztyna wróciłam w 2014 roku, kiedy zaszło wiele zmian w tym mieście. Powstawał Park Centralny, Plaża Miejska, Centrum Św. Jakuba, Galeria Warmińska, zaczęto budować linie tramwajowe. Olsztyn stał się miastem przemian.

Fot. Ewa Surażyńska