Zamiłowanie do techniki wypił z mlekiem matki

2021-08-10 17:40:32(ost. akt: 2021-08-10 20:47:26)

Autor zdjęcia: MCH

NA SWOIM || Pomoże dostać się do zatrzaśniętego mieszkania, u niego dorobisz zgubione klucze, ale zdarzało się mu także rozkuwanie policyjnych kajdanek. Pan Fabian Nalbach od lat pomaga otworzyć to, co się zacięło. I kocha swoją pracę.
Szeroko pojętą ślusarką Fabian Nalbach zajmuje się od ponad 30 lat i w branży widział już wszystko. Od jakiegoś czasu postanowił nieco „zwolnić” i zająć się tym, co przynosi mu najwięcej przyjemności.

Minęło 15 lat jak przekwalifikowałem się na lżejszą robotę, bardziej precyzyjną, zaliczyłem trochę szkoleń — mówi nasz fachowiec od otwierania tego, czego nie da się otworzyć.

Majsterkowaniem i zgłębianiem tajemnic techniki Pan Fabian zajmuje się od wczesnego dzieciństwa. Mówi, że to nie jest przypadek.

Interesowałem się od małego. Zamiłowanie do techniki wypiłem z mlekiem matki. Gdy mieszkałem kiedyś w internacie, to podczas gdy moi koledzy kupowali gazety z rozbieranymi dziewczynami, ja kupowałem „Młodego Technika”, bo mnie to najbardziej interesowało. Uwielbiam majsterkować. Jak uczyłem się np. z radiowcami to montowaliśmy wzmacniacze, w tym lampowe. Tak to się zaczynało. Mój ojciec też był bardzo techniczny, robił ciekawe, racjonalizatorskie rzeczy i je usprawniał – opowiada.

Otwieranie zamków może pozornie wydawać się nieskomplikowaną czynnością. Ale tylko pozornie. Fabian Nalbach zwraca uwagę, że po pierwsze trzeba dysponować pewnymi cechami.

Trzeba mieć do tego dobre oko, zręczne dłonie, ale też uważne „ucho”, aby słyszeć, jak zapadki pracują itd. To jest kwestia szkoleń oraz praktyki. Czasami robię sobie kawę, rozbieram zamki i ćwiczę — opowiada.

Być może najważniejsza tajemnica kryjąca się za skutecznością Pana Fabiana tkwi w jego podejściu do pracy. Jak mówi, lubi swoją pracę i chadza do niej z przyjemnością.

Swój zakład „Technik” na ełckim Starym Rynku prowadzi już od ćwierć wieku. A czym dokładnie się Pan Fabian zajmuje? Ślusarstwem, otwieraniem zamków przeróżnego rodzaju i ich montowaniem, ale również w jego zakładzie dorabia się klucze, naprawia stacyjki, koduje klucze samochodowe, naprawia piloty i wymienia baterie.

Od samego początku istnienia „Technika”, świadczone tam usługi są najwyższej jakości, o czym doskonale wiedzą ełczanie – wielu z nich właśnie u Pana Fabiana dorabiało klucze. Jeżeli natomiast chodzi o usługi związane z otwieraniem zamków, to tutaj dużo robi poczta pantoflowa. Tę zapewniają ci z klientów, którzy potrzebowali „nietypowej” lub bardzo pilnej pomocy Pana Fabiana. Niektóre przypadki są bardzo ciekawe.

Pewien facet wynajął auto z wypożyczalni i wybrał się do nas na Mazury na kajaki. No i utopił klucz. Dzwoni wieczorem i mówi „panie zlituj się i przyjedź, bo będę spał na trawie”. Przyjechałem i pomogłem. Inna historia – dzwoni mężczyzna, który wybrał się z dziećmi na narty, zgubił w śniegu klucz i nie mógł wejść do domu. Przyjechałem z narzędziami, wchodzimy na któreś tam piętro, naciskam klamkę, a drzwi się otwierają! Okazało się, że nikt ich nie zamykał na klucz. Ten siedział w zamku od drugiej strony. Ludzie dzwonią z różnymi sprawami. Z takich ciekawych i nietypowych przypadków można by napisać książkę — śmieje się fachowiec z Ełku.

Kiedyś do prowadzenia takiej działalności wymagana była licencja z MSWiA oraz szereg dokumentów, jak np. zaświadczenie o niekaralności, potwierdzenia lekarskie, zezwolenia policji. To ważne, ponieważ tacy fachowcy czasami pomagają służbom w ich pracy (np. rewizje mieszkań podejrzanych itd.), jak i podczas tzw. wejść komorniczych. Pan Fabian ma nawet na koncie kilkukrotne otwieranie... zaciętych kajdanek policyjnych. Oczywiście na prośbę mundurowych.

Po złożeniu dokumentów zbierano opinie i wydawano licencję na pracownika zabezpieczenia technicznego. Teraz przepisy się w tym zakresie nieco poluzowały — mówi Fabian Nalbach, który swoją licencję ma do tej pory. Została mu wydana bezterminowo.

Pan Fabian wspominał, że zamiłowanie do techniki ma we krwi. Czy przekazał ją własnym dzieciom? Ma dwóch synów. Pójdą w jego ślady?

Próbują. Syn skończył studia. Na początku pracował w innych zakładach, teraz u mnie, wraz z drugim synem, który pracuje na pół etatu — precyzuje właściciel „Technika”.

Fabian Nalbach widział w życiu naprawdę dużo i ma coś do powiedzenia naszym Czytelnikom. A może tak naprawdę wszystkim z nas?

Pan Bóg daje talenty każdemu. Jeden może być dobrym stolarzem, inny niezłym ślusarzem itd. Aby być w czymś dobrym, trzeba to lubić i dużo się uczyć. Jeżeli to się wykorzysta, to służy to ludziom i Panu Bogu — mówi nasz ekspert od otwierania tego co zamknięte.

Obrazek w tresci