Węgorze z Danii w olsztyńskich jeziorach

2021-06-23 09:37:27(ost. akt: 2021-06-23 11:50:39)
wędkarze

wędkarze

Autor zdjęcia: pixabay

Dziś obchodzimy Dzień Wędkarza. Co roku Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Olsztynie przeprowadza zarybianie użytkowanych przez siebie wód. Ryby trafiają zarówno do rzek, jak i jezior. Przedtem jednak są starannie selekcjonowane.
Kupujemy ryby u producentów. Oczywiście w ośrodkach, które są pod stałym nadzorem weterynaryjnym — wyjaśnia Jarosław Pliszka, dyrektor Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Olsztynie. — Nie jedziemy do pierwszego lepszego gospodarza, który ma oczko wodne. Ryba musi być przebadana i zdrowa — podkreśla.

I dodaje:
— Jesteśmy pod stałym nadzorem Wód Polskich, z którymi zawarliśmy umowę. W umowach mamy realizacje zarybień w dni robocze od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 16. Staramy się trzymać tych godzin, żeby wywiązywać się z umowy — zapewnia.

Głównie szczupak
Jakie gatunki trafiają do naszych rzek i jezior?
— W tamtym roku zarybialiśmy nasze wody głównie szczupakiem — informuje Jarosław Pliszka. — Zarybiamy także sandaczami. Sandacza wypuściliśmy narybku letniego 222 tys. sztuk. Z Danii sprowadzamy węgorze. Są one ciężkie w pozyskaniu i trudne w transporcie. Dużo węgorzy idzie na nasze olsztyńskie jeziora, przykładowo jezioro Trackie. Zarybiamy również pstrągiem potokowym, przeważnie takie rzeki jak Pasłęka i jej dopływy. Tę rzekę chwalą wędkarze z całego kraju. Przyjeżdża tu sporo ludzi z Warszawy. Co prawda, jest to rezerwat, obowiązuje tutaj ograniczona liczba zezwoleń. Praktycznie wszystkie zezwolenia się rozchodzą — zaznacza.

Do lokalnych akwenów trafiają także ryby reofilne rzeczne, takie jak kleń, boleń, czy jaź.
— Przeznaczamy je głównie na rzekę Łynę. Również w dużych ilościach. Jazia mamy mniej więcej 100 tys. sztuk, klenia 60 tys., bolenia 30 tys. Do tego dochodzą karaś pospolity i karaś złoty, którego jest coraz mniej. W zeszłym roku wypuściliśmy 1,5 tony karasia. Oprócz tego lin, 2,5 tony — punktuje Pliszka.

W tym roku Okręg Polskiego Związku Wędkarzy wypuścił około 200 tys. sztuk narybku pstrąga potokowego.
— Głównie na rzekę Pasłękę i jej dopływy — podaje Pliszka. — Wpuściliśmy też wylęg żerującego szczupaka 1 mln. 600 tys. sztuk. Udało nam się również ściągnąć węgorza w podobnej ilości, jak w zeszłym roku. Do tego poszedł w tym roku sandacz, około 200 tys. sztuk narybku. Obecnie jesteśmy w trakcie zarybiania rybami rzecznymi reofilnymi.

Nie tylko zarybianie
— Przy Polskim Związku Wędkarskim działa Społeczna Straż Rybacka — przypomina Jarosław Pliszka. — W jej skład wchodzą członkowie PZW, którzy działają społecznie. Jeżdżą, kontrolują wędkarzy oraz jeziora, sprawdzają, czy nie ma jakichś aktów kłusownictwa. W zeszłym tygodniu była akcja na jeziorze Długim w Olsztynie. Społeczni strażnicy złapali na gorącym uczynku kłusownika, który stawiał żaki do połowu ryb. Kłusownik został przekazany w ręce policji.

W naszym regionie skala tego zjawiska jest dość duża.
— Ale z każdym rokiem jest coraz lepiej. Kłusownictwa typowo sieciowego mamy coraz mniej — cieszy się nasz rozmówca.

Problem stanowią również osoby, które łowią bez odpowiednich zezwoleń.
— Dzięki kontrolom liczba tych osób spada — zauważa Pliszka. — Kary są dość wysokie. Za nielegalne stawianie sieci czy narzędzi rybackich grożą nawet dwa lata więzienia. Jeśli ktoś łowi bez karty i zezwolenia, mandaty oscylują w granicach 200-400 zł. Wszystko zależy od tego, co ten wędkarz złowił. Za łowienie bez zezwolenia dostaje 200 zł mandatu. Jeśli ma rybę chronioną, dostaje kolejne 200 zł. Ogólnie nie opłaca się kłusować. Lepiej wykupić zezwolenie roczne — radzi.

Dziś świętują
23 czerwca obchodzimy Dzień Wędkarza. Czego warto życzyć pasjonatom wędkowania?
— Przede wszystkim dużej ryby i połamania kija — mówi Jarosław Pliszka. — Żeby można było pochwalić się przed rodziną oraz znajomymi, że złowiło się największą rybę. Na naszych wodach takich ryb nie brakuje. Jako Okręg Olsztyński, od dwudziestu lat nie prowadzimy odłowów gospodarczych. Niedawno na jeziorze Redykajny w Olsztynie złapano amura, który ważył 22 kilo. Ryba została wypuszczona. Z kolei na jeziorze Długim złapano suma, który ważył 26 kilo. To naprawdę spora sztuka.


Paweł Snopkow


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Artur S #3069472 24 cze 2021 13:27

    nie zaprzeczam, są zarybienia. Ale woda wodzie nie równa. Pan jarek wspomniało o J. Tackie o pow 50 ha. Ono systematycznie dostaje węgorza, w 2020 dostało 80 kg a w 2021 50 kg. Zaś obwód nr68 zlewni rzeki Guber zbiór jezior o pow 550 ha wody, w 2020 10 kg, a w 2021 20 kg. a na ponad 13 lat nie było w ogóle nim zarybione. Co do gospodarowania wodami przez Okręg PZW w Olsztynie też można dożo powiedzieć i sporo wytknąć. wyżej wspomniany obwód to ok 26% wód całego okręgu, a jest pomijany, i jak ktoś coś chce dla niego zrobić staje się wrogiem. Staje się pomawiany itd.

    odpowiedz na ten komentarz