Jak wyjść z pętli długów

2021-03-18 11:59:08(ost. akt: 2021-03-18 12:06:33)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Pandemia Covid-19 zmniejszyła dochody aż 45 proc. konsumentów w Polsce. Z tego powodu co 3 osoba musi pożyczać pieniądze każdego miesiąca, by pokryć bieżące rachunki. Co robić, gdy wpadliśmy w zadłużenie?
Wydaje się, że dane Krajowego Rejestru Długów są jeszcze mniej optymistyczne – informują, że ponad połowa Polaków (54 proc.) spłaca obecnie kredyty lub pożyczki. Według statystyk, chodzi głównie o drobniejsze zobowiązania, a pożyczone środki przeznaczamy na zakup sprzętu RTV, AGD bądź remont czy wyposażenie mieszkania. Większym problemem jest jednak fakt, że tylko co 4 osoba przed zaciągnięciem długu analizuje, czy będzie w stanie bez przeszkód spłacać zobowiązanie. Taka nieroztropność w połączeniu z niepewną sytuacją gospodarczą, w której funkcjonujemy już przeszło rok, to sprawdzony przepis na kłopoty finansowe. Najpierw pozornie te niegroźne, które jednak z czasem mogą przerodzić się w popadnięcie w spiralę długów, z której wyjściem może okazać się ogłoszenie upadłości konsumenckiej. Jak uniknąć takiego scenariusza?

PANDEMIA ZMUSIŁA DO POŻYCZANIA

Jak pokazują dane zgromadzone przez Intrum w pandemicznym 2020 roku, 1/3 konsumentów pożycza pieniądze co miesiąc, by pokryć bieżące wydatki. W tym przypadku ważna jest nie tylko liczba zadłużonych, ale również konkretne kwoty. 27 proc. konsumentów pożycza regularnie sumy wynoszące mniej niż 10 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Nieco mniej, bo 23 proc. pożycza w granicach 10-25 proc. wysokości swojej pensji.

Fot. archiwum intrum
— Jak wynika z naszego badania, chociaż „tylko” 11 proc. zadłuża się na kwoty sięgające 50 proc. miesięcznych dochodów, to jednak te dane nie nastrajają optymistycznie. Dowodzą, że pewna część naszego społeczeństwa nie ma środków na podstawowe potrzeby i musi regularnie sięgać po dodatkowy zastrzyk gotówki. Jeżeli spłacamy pożyczkę czy kredyt, który pochłania znaczną część naszego domowego budżetu, to zaraz na początku miesiąca po uiszczeniu takiej należności brakuje nam pieniędzy na utrzymanie. W takiej sytuacji znów musimy się zadłużyć… Niestety, w błędne koło wpadła w korona-kryzysie niemała grupa konsumentów — komentuje Agnieszka Siemieniuk, ekspert Intrum.

POMOC W SPŁACIE

W jeszcze gorszej sytuacji są te osoby, które muszą zaciągać pożyczki czy kredyty na spłatę aktualnych zobowiązań. Według KRD dotyczy to 13 proc. spośród wszystkich zadłużonych. Należy bowiem być świadomym faktu, że to tylko doraźne rozwiązanie. Kolejny kredyt pozwoli nam spłacić „najważniejszego” w naszej ocenie wierzyciela czy opłacić ratę kredytu (np. hipotecznego), w którego przypadku braku regularnych wpłat oznaczałby poważne konsekwencje. Jednak dług kompletnie nie znika, a co więcej – całkowita kwota zadłużenia może rosnąć z miesiąca na miesiąc z powodu odsetek. Co zatem zrobić w sytuacji, kiedy brakuje środków nie tylko na codzienne wydatki, ale również na spłatę zobowiązań?

— Kluczowe jest przyznanie się przed samym sobą, że przestaliśmy panować nad osobistymi finansami. Kiedy nie radzimy sobie ze spłatą zaciągniętych kredytów czy pożyczek, możemy skorzystać z różnych rozwiązań. Przykładem jest kredyt konsolidacyjny. Konsolidacja zadłużenia, czyli mówiąc w skrócie – połączenie np. kilku kredytów w jeden— sprawi, że całkowita wysokość miesięcznej raty do opłacenia będzie niższa i będziemy mogli wynegocjować z bankiem korzystniejsze warunki spłaty tego „nowego” zadłużenia – podpowiada Agnieszka Siemieniuk.
Banki czy instytucje pożyczkowe są świadome trudnej sytuacji finansowej, w której znaleźli się konsumenci w pandemii i oferują im wsparcie.

— Dlatego, nawet jeżeli tylko przypuszczamy, że będziemy mogli mieć problemy z terminowym wywiązywaniem się ze spłaty, warto powiadomić o tym wierzyciela, który może zaproponować np. nowe, korzystniejsze warunki spłaty. Pamiętajmy, że bankom również opłaca się, by ich klienci dokonywali terminowych wpłat. Gdy odsetek nierzetelnych dłużników niebezpiecznie wzrasta, banki same zaczynają mieć problemy finansowe, a ich skutki odczuwają wszyscy konsumenci, płacąc wyższą cenę za korzystanie z poszczególnych produktów. W ten sposób banki rekompensują sobie straty – dodaje Agnieszka Siemieniuk.

Jeżeli zaczniemy mieć problem z terminową spłatą zobowiązań i za późno zadziałamy, może zdarzyć się, że wierzyciel upomni się o swoje pieniądze lub poprosi firmę windykacyjną o pomoc w odzyskaniu należnych środków. Jeżeli sprawą naszego zaległego zadłużenia zainteresuje się windykator, najważniejsze jest, aby nie unikać z nim kontaktu. Telefon i listowne powiadomienie przypominające o zapłacie (pismo od windykatora) to znak, że jeszcze mamy czas, by rozwiązać nasz problem finansowy bez konsekwencji – szybko i polubownie, bo sprawa zadłużenia nie została jeszcze oddana w ręce sądu. Zadaniem windykatora, mimo że ten może działać w imieniu banku, ubezpieczyciela czy telefonii komórkowej, jest udzielenie pomocy zadłużonej jednostce w wyjściu z problemów finansowych.

Ogłoszenie upadłości konsumenckiej jest ostatecznym rozwiązaniem, które pomaga wyjść na finansową prostą, ale przeważnie oznacza utratę części majątku

NAJPIERW PRZEANALIZUJ KOSZTY

Zmniejszone dochody w wyniku pandemii czy nawet utrata pracy mogą uniemożliwiać terminową spłatę zobowiązań finansowych. Warto jednak świadomie nie prowokować takich problemów. 23 proc. konsumentów nie zawsze zastawania się nad tym, czy ich stać, by się zadłużyć i taki krok uzależnia od danej okoliczności lub w ogóle nigdy nie zastanawia się nad tym, czy będzie w stanie zwrócić pieniądze.

– Takie lekkomyślne podejście do brania na siebie kolejnych zobowiązań może prowadzić do poważnych tarapatów finansowych. Równie problematyczny jest fakt, że część konsumentów w ogóle nie ma nawyku analizowania swoich możliwości finansowych przed udaniem się do banku po kredyt. Jeżeli bez zaciągniętych zobowiązań trudno jest nam spiąć budżet domowy, comiesięczna spłata raty w wysokości 200, 300 zł może być problemem. Pandemia się nie skończyła, więc w takich niepewnych czasach powinniśmy ostrożnie podchodzić do podejmowania decyzji finansowych – wyjaśnia Agnieszka Siemieniuk.

źródło: intrum/ materiały prasowe

Polacy ratują się pożyczkami i kredytami

32 proc. — pożycza pieniądze co miesiąc, by pokryć bieżące wydatki
27 proc. — pożycza regularnie sumy wynoszące mniej niż 10 proc. miesięcznego wynagrodzenia
23 proc. — pożycza ok. 10-25 proc. wysokości swojej pensji
13 proc. — zaciąga pożyczki czy kredyty na spłatę aktualnych zobowiązań

Co robić w trudnej sytuacji:
* od razu powiadamiamy wierzyciela o swoich problemach z terminową spłatą
* bank może zaproponować np. nowe, korzystniejsze warunki spłaty
* możemy np. połączyć kilka kredytów w jeden
* jeżeli zaległym zadłużeniem interesuje się już windykator, nie unikajmy z nim kontaktu


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Damian Boski #3071795 29 lip 2021 18:11

    Ja też wpadłem kiedyś w pętle długów, na szczęście trafiłem na rozsądnego windykatora kruka - udało się rozłożyć dług na raty i spłacić

    odpowiedz na ten komentarz