Gazeta niezwykłych ludzi

2021-03-16 12:16:12(ost. akt: 2021-03-16 13:02:18)

Autor zdjęcia: Daria Bruszewska-Przytuła

Prof. dr hab. Andrzej Staniszewski nie ma wątpliwości, że kobiety rodu Pieniężnych zasługują na to, by je odpowiednio upamiętnić. Na przykład w komiksie. Podkreśla, że miały one duży wpływ na historię „Gazety Olsztyńskiej”.
— Mówi się, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Zatem: dlaczego pan profesor, autor doktoratu o strukturze gatunkowej poematu dygresyjnego, literaturoznawca, który habilitację dostał za badanie tradycji czarnoleskiej na Mazurach, zajął się historią „Gazety Olsztyńskiej”? I poświęcił jej aż kilka lat wnikliwej pracy naukowej?
— To logiczne. Już na trzecim roku studiów na UMK zacząłem pracować jako dziennikarz w „Nowościach Toruńskich”. Później przez siedem lat pisałem dla „Panoramy Północy”. Razem z Tadeuszem Trepanowskim i Wacławem Kapusto wsiadaliśmy w czarnego poloneza i ruszaliśmy w Polskę, żeby zbierać tematy. To była wspaniała przygoda i niesamowita szkoła pisania. Dziennikarstwo było więc, obok literaturoznawstwa, moją wielką pasją.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Dr Jan Chłosta, znawca historii Warmii i "Gazety Olsztyńskiej"

Zanim powstała "Gazeta Olsztyńska"

— Czy równie logiczny wydaje się splot okoliczności, który doprowadził do pojawienia się „Gazety Olsztyńskiej”? W książce „Ojców mowy, ojców wiary”, nad którą pracował pan w okolicach 100-lecia istnienia Gazety, pisał pan, że w powstaniu pisma najważniejszą rolę odegrała akcja wiecowo-petycyjna w sprawie języka polskiego.
— To prawda. Warmiacy znaleźli w sobie w tym czasie moc, by przeciwstawić się germanizacji. Pierwszy numer Gazety ukazał się przecież już po objawieniach w Gietrzwałdzie i po decyzji o wydaleniu z ziem pruskich osób, które nie posiadały obywatelstwa pruskiego. Przeniesieni w głąb Niemiec zostali m.in. młodzi nauczyciele, którzy do tej pory wsławili się swoim zaangażowaniem. Motywacja do tego, by założyć polskie i katolickie pismo, zyskała na sile.

— Podczas jednej z naszych ostatnich rozmów powiedział mi pan profesor, że doświadczenia kobiet związanych z „Gazetą Olsztyńską” stanowią świetny materiał na komiks.
— Tak, kobiety, które wiązały się z Pieniężnymi, były niezwykłe i godne upamiętnienia w formie, która przystaje do dzisiejszych czasów. Joanna, siostra Jana Liszewskiego, który jako pierwszy dowodził Gazetą, poślubiła, po dość długim czasie życia w nieformalnym związku, Seweryna Pieniężnego seniora, który po Liszewskim przejął funkcję redaktora odpowiedzialnego. Po śmierci brata w 1894 roku Joanna w spadku po nim otrzymała wydawnictwo pod nazwą „Gazeta Olsztyńska”. Choć nie miała wykształcenia ani przygotowania, doprowadziła do rozwinięcia wydawnictwa, a w 1899 roku także do otwarcia polskiej księgarni. Kiedy z kolei zmarł Seweryn, redagowaniem Gazety zajął się jego brat, Władysław.

— Tak było do lipca 1914 roku, kiedy to i on, i syn Joanny, Seweryn Pieniężny junior, dostali powołanie do wojska.
— Zgadza się. W czasie, kiedy mężczyźni poszli na wojnę, którą obaj zresztą przeżyli, Joanna prowadziła wydawnictwo i redakcję przy nieoficjalnej współpracy ze Stanisławem Nowakowskim. Nowakowskiego przed wojskiem uratował fakt, że był korektorem hakatystycznego pisma „Pruski Przyjaciel Ludu” i pełnił funkcję pomocnika cenzora wojskowego w Olsztynie. Dzięki tej współpracy „Gazeta Olsztyńska” miała szansę unikać ingerencji cenzorskich. Żaden numer w tym czasie nie został skonfiskowany.

— Kończy się wojna i…
— Joanna przekazuje pismo synowi powracającemu z wojska, ale do śmierci zostaje właścicielką wydawnictwa. Angażuje się także w życie społeczne Olsztyna. 21 sierpnia 1922 została na przykład współzałożycielką Towarzystwa Kobiet Polskich w Olsztynie.

— Istotny wkład w działanie i rozwijanie tego towarzystwa miała także druga z ważnych kobiet Gazety, czyli Wanda Pieniężna.
— Tak, biografia Wandy jest fascynująca. Po pierwsze, brała ona udział w Powstaniu Wielkopolskim. Po drugie, była wykształcona: skończyła niemiecką szkołę średnią i pracowała w biurze prawnym. Do Olsztyna ściągnął ją plebiscyt. Przyjechała tu jako ochotniczka i zaczęła pracę w konsulacie polskim w Olsztynie. Wtedy też wzięła ślub z Sewerynem Pieniężnym juniorem.

— Jaka była jej rola w Gazecie?
— Na pewno współredagowała dodatki ukazujące się w dzienniku: „Gospodarza” i „Gościa Niedzielnego”. Działała też, jak już wspominaliśmy, w organizacjach kobiecych. Zorganizowała na Warmii 16 takich towarzystw, a od 1922 roku była przewodniczącą Komitetu Organizacyjnego Towarzystwa Kobiet Polskich. Angażowała się także w inną działalność społeczną: organizowała szkoły polskie na Warmii, od 1929 roku pełniąc również funkcję sekretarza Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie. Rok później zaczęła współpracę ze Związkiem Polaków w Niemczech. I ona, i jej mąż Seweryn junior, byli bardzo nowocześni. Uwagę zwracał nawet sposób, w jaki Pieniężny się ubierał. Przypuszczam, że młody Seweryn junior to swoje świeże spojrzenie na to, jak powinno się wydawać gazetę, zawdzięczał wojennym doświadczeniom. Pewnie właśnie wtedy miał szansę przyjrzeć się zagranicznej prasie. Niemcy nie puścili mu tego płazem. Został aresztowany już 1 września 1939 roku. Darowano mu zaledwie kilka miesięcy życia, bo został rozstrzelany w lutym.

— Wanda wojnę przeżyła, ale jej wojenne losy dalekie były od sielanki.
— To prawda. W grudniu 1939 roku została aresztowana i wywieziona do obozu koncentracyjnego w Ravensbruck, w którym spędziła trzy miesiące. Po tym, jak wróciła do Olsztyna, skazano ją na dziewięć miesięcy więzienia za pomoc udzielaną polskim jeńcom. Wiadomo też, że w czasie wojny była pod stałym nadzorem gestapo.

— Mimo tych prześladowań i świadomości, że w nowej rzeczywistości wydawanie Gazety wcale nie będzie łatwiejsze od tego, z czym zmagała się wcześniej, nie porzuciła nadziei na odzyskanie rodzinnego dziedzictwa.
— Zaraz po wojnie rozpoczęła starania o to, by tytuł znów zaczął się pojawiać w domach czytelników. Najpierw chciała wznowić wydawanie Gazety, a kiedy okazało się to niemożliwe, gotowa była oddać prawa do tytułu i zrzec się udziału w pracach komitetu redakcyjnego. W różnych rozmowach, które w tym czasie prowadziła, upominała się jednak o to, by Gazeta ukazywała się z dawnymi podtytułami: „Ojców mowy, ojców wiary brońmy zgodnie młody, stary” lub „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Kto wie, może gdyby Jakub Prawin, pierwszy powojenny wojewoda olsztyński, pozostał nim dłużej niż pół roku, Wanda Pieniężna zdołałaby się z nim porozumieć w sprawie wydawania Gazety?

— Tego planu nie udało jej się zrealizować, ale zrealizowała inny: została posłanką.
— I to jest kolejny dowód na to, że była nieprzeciętną osobą.

— Była jeszcze i trzecia z kobiet Pieniężnych, o której rzadziej się wspomina, bo nie była ona szczególnie zaangażowana w powstawanie „Gazety Olsztyńskiej”.
— Pelagia Pieniężna, żona Władysława, od 1914 do 1920 roku kierowała Bankiem Ludowym w Olsztynie, co świadczy o tym, że wcześniej musiała odebrać jakieś wykształcenie, które by ją do tego przygotowywało. Podobnie jak inne kobiety z rodziny, była zaangażowana w prace Towarzystwa Kobiet Polskich w Olsztynie. Była również członkinią Komisji Opieki nad Dziećmi Polskimi w Prusach Wschodnich.

— To ona też, jak pisze pan w swojej książce, cytując Stanisława Nowakowskiego, jako pierwsza poszła do piekarni, kiedy Rosjanie, którzy wkroczyli do Olsztyna, nakazali kobietom piec chleb. Takie historie ludzi Gazety warto ocalać od zapomnienia, prawda?
— Oczywiście. Uważam na przykład, że rodzina Pieniężnych dostarczyła niemal gotowego scenariusza na serial. Wiem zresztą, że pomysły, by taki serial zrealizować, już się pojawiały, ale nie doszły, niestety, do skutku. Widzę także duży potencjał w wykorzystaniu w grze historii Seweryna Pieniężnego juniora i jego zmagań z prasą nazistowską. Ludzie „Gazety Olsztyńskiej” dokonywali rzeczy przełomowych, więc warto wykorzystywać nowoczesne narzędzia, by ich historię przybliżać także młodym osobom.

Daria Bruszewska-Przytuła
d.bruszewska@gazetaolsztynska.pl