Władysław Katarzyński, "Mój Olsztyn": Chleba i igrzysk ludzie mieli pod dostatkiem

2020-05-10 20:07:23(ost. akt: 2020-05-08 12:30:45)
Ja z ojcem Janem na majowym spacerze koło wudeku, 1961 rok

Ja z ojcem Janem na majowym spacerze koło wudeku, 1961 rok

Autor zdjęcia: Władysław Katarzyński

Kiedyś majówki były symbolem wypoczynku na świeżym powietrzu, wolności, pełnego luzu. Tegoroczna przebiegła głównie pod znakiem siedzenia w domu i oglądania telewizji. Przed laty majówki towarzyszyły obchodom święta 1 maja.
Na swojej pierwszej majówce byłem z ojcem Józefem, też prawnikiem i znawcą ziół, właśnie po jednym z pochodów — wspomina Rajmund Żuk, olsztyński adwokat z Zatorza. — Po występach artystycznych ruszyliśmy w las i na kwitnących polanach tata uczył nas rozpoznawać różne gatunki roślin. To się nazywało spędzać czas i przyjemnie, i pożytecznie!

Po pochodzie jechało się tramwajem do wudeku, czyli Wojewódzkiego Domu Kultury. Tak nazywaliśmy budynek obecnego Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych. O żadnym Jakubowie, jak dzisiaj miejscu, gdzie leży CEiiK, nikt wtedy nie słyszał. A ma ono swoją ciekawą historię. W 1864 roku olsztyński magistrat uchwalił, żeby za miastem, na skraju lasu w kierunku na Dywity, po lewej stronie szosy zbudować leśniczówkę, a przy okazji ciąg spacerowy.

To miejsce stało się tak popularne, że postanowiono je jakoś nazwać, mianowicie Jakobsberg, czyli Wzgórze Świętego Jakuba, patrona miasta. Obok ciągu spacerowego powstała potem restauracja z estradą, następnie sala taneczna, zaś po drugiej stronie szosy strzelnica. W 1920 roku zbudowano dalej Stadion Leśny, a następnie wieżę spadochronową. Do wudeku dojeżdżał już wcześniej, od 1907 roku tramwaj linii nr 2.

Zaraz po pochodzie, jak wspomniałem, jechało się do wudeku, na pierwszą w roku majówkę. Nie wszyscy mieścili się w tramwaju, więc tłumy podążały aleją Wojska Polskiego. Wokół wieży spadochronowej ustawiano stoiska z kiełbaskami, watą cukrową, lodami i sokiem malinowym, z „balonikami na drucikach” itp. Niezależnie od tego każdy miał przy sobie wałówę, a niektórzy piersióweczki, bo piwa z uwagi na obecność dzieciarni nie sprzedawano. Rozkładano koce, a potem na ścieżkę obok wkraczała orkiestra dęta. W repertuarze miała piosenki patriotyczne, ludowe, muzykę rozrywkową.

Na estradce nad stawkiem występowały zespoły ludowe (wudek miał swój Zespół Pieśni i Tańca „Olsztyn”), harcerska Arabeska oraz inne, w tym znane zespoły i soliści, a to dlatego, że w wudeku miała swoją siedzibę Estrada Olsztyn, która miała pod swoim patronatem np. Czerwone Gitary czy Irenę Santor.

— Wykonawcy sprzed lat na wysokość swojej emerytury nie mogą narzekać, bośmy należne podatki na ten cel do państwa odprowadzali! — opowiada Wojciech Lewandowski, mieszkaniec Zatorza, były dyrektor Estrady, a obecnie prezes Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych.
— Woziłem ich firmowym samochodem! — dodaje Zbigniew Milczarek, emerytowany kierowca i kinooperator w wudeku.

Występom towarzyszyły loteria fantowa oraz gry i zabawy. Z zabaw zapamiętałem konkurs polegający na niesieniu przez panów ich partnerek. Wygrywał ten, kto szybciej doniósł je do mety. W loterii każdy los był wygrany, bo fundowało je miasto. Pamiętam, jak sam wygrałem kiedyś bilet do kina WDK. Przeglądy filmowe na 1 maja organizował w wudeku m.in. Amatorski Klub Filmowy „Grunwald” (zresztą specjalny repertuar filmowy, z dobrej klasy filmami na 1 maja proponowały też inne olsztyńskie kina).

Ale najwięcej rozrywki dostarczała koło wudeku wieża spadochronowa — wstęp za opłatą. To było pole do popisu dla odważnych. Wspinano się krętymi schodami, po czym ochotnik, przypięty do spadochronu, zjeżdżał z góry na dół, budząc podziw płci odmiennej. Z majówkami były również związane zawody sportowe na Stadionie Leśnym — dla wszystkich chętnych. Mogłeś na przykład brać udział w skoku w dal, w pchnięciu kulą, w wieloboju, turniejach rekreacyjno-sportowych. Wszystkie konkursy były z nagrodami. Pamiętam, jak mój sąsiad w konkursie rzutu kulą przez głowę za siebie wygrał... koguta. Trzymał potem tego koguta w ogródku działkowym aż do jego śmierci.

Odbywały się też turnieje piłkarskie z udziałem Warmii i Gwardii, pokazy dżudoków z Gwardii czy też rozgrywki szachowe wielkimi figurami na dziedzińcu zamkowym.

Z zaciekawieniem obejrzeliśmy kiedyś na stadionie OKS-u pokazowy mecz w rugby. Nad Olsztynem można było się przelecieć samolotem z lotniska na Dajtkach, odbywały się tu również na płycie wyścigi samochodowe. Ze swojej strony PTTK organizowało zwiedzanie Olsztyna z przewodnikiem.
Ci z mieszkańców Olsztyna, którzy od takich atrakcji woleli długie spacery, wędrowali szlakiem turystycznym od wudeku do elektrowni miejskiej lub do Jeziora Długiego.

Imprezy 1-majowe odbywały się również na „Karolku”, jak nazywano plac im. Karola Świerczewskiego na starówce. Podczas jednej z nich swoją przyszłą żonę, Agnieszkę, która obsługiwała stoisko spożywcze swojej firmy, poznał znany olsztyński piosenkarz Walerian Ostrowski. Był upał, a ona zemdlała! — wspomina. — Przerwałem występ i ruszyłem dziewczynie na ratunek!

Na „Karolku” można było sobie zrobić zdjęcie z misiem, gościem w futrze, któremu towarzyszył fotograf. Ja zrobiłem sobie zdjęcie z bratem w makiecie Olsztyna. Na
„Karolku” wróżyły w tych dniach także Cyganki, chociaż nie spotykało się to z aprobatą władz, interweniowała milicja.
— Na majówkę miałem zwiększony przydział piwa — wspomina Władysław Karkulowski, kiedyś kierownik restauracji „Pod żaglami”. — Podawaliśmy je z tyłu, w ogródku piwnym.

W maju inaugurowano nad Jeziorem Krzywym (jeziorem Ukiel go nie nazywaliśmy) również sezon żeglarski. Działalność rozpoczynały (pierwsze regaty) kluby LOK-u, Warmia, Bryza. Nad Jeziorem Długim organizowano turniej dla wędkarzy. Niektórzy mieszkańcy Olsztyna wyjeżdżali do skansenu w Olsztynku albo grillować na swoich działkach.

Z majówkami, z Dniami Oświaty, Książki i Prasy były związane również kiermasze książek, organizowane przez Prasę-Książkę-Ruch. Władza to wszystko aprobowała, bo ludzie mieli — jak to się mówi — chleba i igrzysk pod dostatkiem.

Władysław Katarzyński


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (09-10 maja) wydaniu m.in.

Trudniej jest się lubić, niż kochać
Dla wielu małżeństw okres izolacji związanej z epidemią to często czas nieporozumień i konfliktów. Czy efektem tych sytuacji będzie wzrost liczby rozwodów? Czy może warto zajrzeć w głąb siebie i sprawdzić, czy problem nie tkwi jednak w nas samych?

Nagrali hymn pandemii
Muzycy z Warmii i Mazur dołączyli do spektakularnego projektu Adama Sztaby. Dzięki połączonym siłom ponad 700 osób wybrzmiał utwór „Co mi Panie dasz”. I okazało się, że właśnie tekst tego utworu wyśpiewany przez polskie gwiazdy, był dla wielu tymi słowami, które „ukołysały duszę”, a kto wie, może i przyszłość? Przynajmniej tę najbliższą...

Dlaczego lubimy złe wiadomości?
W Japonii zakwitły drzewa wiśniowe. Pewien filantrop otworzył kolejną fundację dobroczynną. W Olsztynie otwarto nową szkołę… Kogo to interesuje? Śpieszę z odpowiedzą — nikogo. Co innego, gdy gdzieś wybucha pożar, dochodzi do wypadku drogowego czy jest jakiś skandal.

Bez angielskiego zwiedził 45 krajów
Na co dzień zajmuje się innowacjami w rolnictwie, a wolnych chwilach jeździ w nieznane. Miłość do podróży zaszczepiła w nim babcia. Sebastian Waśkowicz przed wyjazdem nastawia się, że będzie "ciężko", bowiem woli pozytywne zaskoczenie od rozczarowań.


Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Gosia #2922171 | 83.28.*.* 17 maj 2020 23:24

    Panie Redaktorze, te teksty to "miód na serce moje..." czytam z wielką przyjemnością. Czy byłby Pan uprzejmy nam - Kortowiakom, przypomnieć te wspaniałe czasy WSRu... te nazwiska naukowców wartych pomników... studentów którzy doszli na szczyty... studentów z Węgier co pokradli nam dziewczyny... proszę...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Lolo #2919818 | 87.49.*.* 13 maj 2020 09:16

    Tak Władku chleba i igrzysk pod dostatkiem ale butów i papieru do twarzy to już nie koniecznie o dobrach luksusowych nawet nie wspomnę.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. Kasia #2919634 | 83.28.*.* 12 maj 2020 19:46

    To były dla nas młodych naprawdę dobre czasy.... wspomnij Władku o Kortowie i studentach tamtych lat...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Jakub #2918983 | 176.221.*.* 11 maj 2020 11:05

    Bywało się. W WDK od strony stawku pod gołym niebem był występ Czerwonych Gitar. Z początku było trochę nerwowo bo nie mieli prądu i ludzie rzucali im na estradę drobniaki ale potem już poszło. Był " Mały miś" i inne szlagiery. Na Karolku też nie opuściłem żadnej imprezy. "Banitów" znał wtedy każdy mój rówieśnik. Jeszcze na stadionie l leśnym były "Gitariady" , które potem przenieśli do Kortowa. Tam pierwszy raz usłyszałem wielki przebój "Anna" zespołu Blackout. Zostały miłe wspomnienia. Przy okazji pozdrawiam mieszkańców Zatorza z tych czasów.

    Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

  5. Nie #2918967 | 87.187.*.* 11 maj 2020 10:25

    To jest prawda

    odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (15)