SOR-y potrzebują głębokiej reformy
2019-04-02 20:18:41(ost. akt: 2019-04-02 18:32:33)
Po dwóch tragicznych wydarzeniach zlecona została kontrola na śląskich SOR-ach. Ale problem dotyczy całego kraju. Czy nadal nie rozumiemy, do czego faktycznie służą szpitalne oddziały ratunkowe? Czy może zabrakło zaangażowania?
Ministerstwo Zdrowia zleciło kontrolę SOR-ów w województwie śląskim. Postępowania wyjaśniające wszczął także rzecznik praw pacjenta. Wszystko przez ostatnie tragiczne wydarzenia. 39-letni mężczyzna zmarł, czekając na pomoc. Natomiast kobieta w ciąży została sparaliżowana po udarze, bo przez kilka godzin nie zrobiono jej badań. Ale nie tylko w województwie śląskim są problemy.
Od 1 kwietnia obowiązują nowe umowy na ratownictwo medyczne. Od początku roku w kilku placówkach testowany jest również system TOPSOR, a od lipca stosować go ma już około 70 szpitali. Wtedy też zaczną obowiązywać w całej Polsce jednolite zasady tak zwanej segregacji medycznej (przypisanie pacjenta do kategorii określającej, jak pilnie trzeba mu pomóc). Wiceminister zdrowia, Janusz Cieszyński, stwierdził, że ma to służyć przede wszystkim wprowadzeniu jednolitych standardów obsługi na wszystkich SOR-ach w Polsce, zarówno jeśli chodzi o segregację, jak i zasady rejestracji pacjentów.
Pojawi się choćby informacja o czasie oczekiwania. Dane z oddziałów mają być zintegrowanie w ogólnopolski system, co umożliwi na przykład sprawdzenie, na którym jest aktualnie mniej pacjentów. Wszystkie szpitale mają zostać podłączone do systemu TOPSOR do początku 2021 roku.
Ale to wciąż za mało. Eksperci przekonują, że potrzebna jest znacznie głębsza reforma. Bo SOR-y przeżywają oblężenie. Podstawowym polskim problemem jest brak personelu medycznego, ale też sprzętu i finansowania.
Od połowy marca szpitale mogą pełnić dyżury tępe albo ostre. Czyli nie muszą być w pełnej gotowości przez 24 godziny na dobę. W opinii ekspertów to jednak jeszcze bardziej pogłębi problemy, bo na przykład w przypadku, gdy jeden szpital pełni ostry dyżur, a drugi tępy — pacjenci przyjdą do tego pierwszego. W konsekwencji będzie ich dużo więcej.
Na SOR-ach obowiązuje też wspomniana segregacja medyczna. Obowiązuje, ale nie wszędzie jest prowadzona. Oczywiście pojawia się też kwestia finansowania. Nie tylko sprzętu, ale i personelu, który zarabia mało, biorąc pod uwagę tak odpowiedzialną pracę. Wśród proponowanych przez ekspertów zmian pojawia się na przykład postulat większego wykorzystania podstawowej opieki zdrowotnej (żeby pacjent nie musiał przychodzić na SOR).
— Finansowanie to jedno, ale, wychodząc naprzeciw problemowi, stworzono przecież nocną i świąteczną pomoc przy dużych szpitalach. To ma służyć temu, żeby ludzie szli na SOR czy na izbę przyjęć tylko w nagłych przypadkach — mówi Joanna Szymankiewicz-Czużdaniuk, dyrektorka Miejskiego Szpitala Zespolonego w Olsztynie. — Z zachorowaniem natomiast pacjenci powinni iść do świątecznej i nocnej pomocy. Tam jest selekcja. Ale ludzie się przyzwyczaili, że ze wszystkim — anginą, grypą, gorączką idą na SOR. I takie są skutki.
Szymankiewicz-Czużdaniuk przyznaje, że w olsztyńskim szpitalu miejskim coraz więcej osób przychodzi na pomoc świąteczną niż na izbę. — Poza tym są też lekarze rodzinni, dlatego jestem zaskoczona, że ktoś chce się leczyć dorywczo. Ludzie muszą wiedzieć, od czego są SOR-y — stwierdza dyrektorka.
A co z tak zwanym oznakowaniem pacjentów? — Pytanie, kto robi tę selekcję. Zwalanie wszystkiego na pieniądze też nie jest do końca właściwe. Na pewno im więcej pieniędzy, tym więcej personelu medycznego, ale organizacja pracy jest bardzo ważna — podkreśla Joanna Szymankiewicz-Czużdaniuk.
I dodaje: — Są jeszcze lekarze rodzinni i kwestia ich większego zaangażowania w cały proces. Dla mnie wielką zagadką jest pójście po pomoc po wielu godzinach albo dniach, co często się zdarza. Jeżeli więc na SOR przyjdzie dużo osób z byle czym, to ten bardzo chory pacjent może przez to czekać kilka godzin dłużej. Wydaje mi się, że próbuje się coś zrobić, żeby odciążyć SOR-y, ale to tylko próby. Jeśli wszyscy razem się za to nie wezmą, czyli cały system, to nic z tego nie będzie. Gdy pracowałam w przychodni, nie było szansy, żeby pacjent odszedł bez załatwionej sprawy. Dziś są numerki, kolejki. Miało być lepiej, a jest tak sobie.
Paweł Jaszczanin
Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Mama #2708781 | 178.36.*.* 3 kwi 2019 15:50
W internecie krazy instrukcja - jak przezyc SOR. Prosze przeczytac, moze sie przydac.
odpowiedz na ten komentarz
czytelnik #2708687 | 80.55.*.* 3 kwi 2019 14:11
pacjent w szpitalu jest SEGREGOWANY tak jak segreguje się śmieci na wysypisku do czego to doszło!!! cytat z artykułu: Wiceminister zdrowia, Janusz Cieszyński, stwierdził, że ma to służyć przede wszystkim wprowadzeniu jednolitych standardów obsługi na wszystkich SOR-ach w Polsce, zarówno jeśli chodzi o segregację, jak i zasady rejestracji pacjentów.
odpowiedz na ten komentarz
chory to jest ten cały NFZ!!! #2708649 | 83.9.*.* 3 kwi 2019 13:22
Wizyta na SOR jest jedyną alternatywa do czekania w nieskończoność na pomoc lekarza i badania. Mój dobry kolega - lekarz doradził mi: - schowaj ambicje w kieszeń i dzwoń na 112... udawaj, że umierasz a tomografię będziesz miał od ręki a nie za rok!!! Długie oczekiwanie na pomoc medyczną kieruje chorych na SOR... chory jest cały NFZ a reformy wymagają rządzący!!!
odpowiedz na ten komentarz
Ten #2708580 | 37.47.*.* 3 kwi 2019 11:39
Co my mali ludzie możemy zrobić, ja również miałam przykra sytuacje ale już po fakcie. Teraz młodzi lekarze nie mają powołania tak jak starsi. Przykre
odpowiedz na ten komentarz
Jakub #2708566 | 176.221.*.* 3 kwi 2019 11:16
SOR, na którym trzeba czekać ze złamaną ręką 8 godzin to totalne nieporozumienie. W dodatku nawet nie ma gdzie usiąść.
Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz