Nie poddali się i wygrali
2019-03-22 14:15:09(ost. akt: 2019-03-22 16:59:08)
Zapłacili za budowę mieszkania, spłacili zadłużenie, a mimo to mieli być wyrzuceni z własnego domu. Dzięki zmianie niekonstytucyjnych przepisów przez senator Lidię Staroń w końcu odzyskali prawo do mieszkania i mogli stać się, już formalnie, właścicielami. Jednak gdy złożyli w spółdzielni wniosek o odrębną własność, w odpowiedzi… spółdzielnia wniosła do sądu pozew o… zapłatę. Wygrali!
Problemy pana Zdzisława zaczęły się dwadzieścia lat temu. — To był dla nas bardzo trudny czas — wspomina pan Zdzisław. — Utrata pracy, ciężka choroba, w końcu problemy z zadłużeniem mieszkania. W konsekwencji zostaliśmy z żoną pozbawieni członkostwa w spółdzielni i tym samym straciliśmy prawo do lokalu. Na szczęście, udało nam się wszystko spłacić. Nie tylko dług, ale i odsetki oraz wszystkie związane z tym koszty. Nie odzyskaliśmy jednak prawa do mieszkania. Mieszkania, za które zapłaciliśmy spółdzielni, co do grosza…
Dramat rodziny wciąż trwał, nie pomogło spłacenie długów i fakt, że kiedy w 1991 roku zamieszkali w spółdzielczym lokalu, zapłacili za jego budowę w całości. Spółdzielnia cały czas nie pozwalała im na powrót do normalności. Co najgorsze, nie byli odosobnionym przypadkiem. W Polsce były dziesiątki tysięcy takich osób tzw. wykluczonych. Osób, które po spłacie całego zadłużenia w opłatach, przez lata żyły w strachu i niepewności, nie mogąc odzyskać utraconego prawa do mieszkania. Wie o tym olsztyńska niezależna senator Lidia Staroń, do której z całej Polski, masowo, docierały dramatyczne listy z prośbą o pomoc. Tych ludzi wyrzucano z mieszkań! Z mieszkań, za które zapłacili! I pomimo, że nie mieli żadnych długów, nie mieli też żadnych praw! Normalnie obowiązuje zasada, że w momencie spłaty długu człowiek, który zapłacił za swoje mieszkanie, odzyskuje pełnię praw... Zasada ta nie dotyczyła jednak spółdzielców…
Senator Lidia Staroń stoczyła długą i ciężką batalię o poprawę losu spółdzielców, o zmianę niekonstytucyjnych i nieludzkich przepisów. Wygrała! Najpierw w Trybunale Konstytucyjnym, potem w parlamencie. To dzięki tej niezłomnej walce obowiązuje dziś prawo, które nie pozwala zabrać spółdzielcom mieszkań, za które zapłacili i które nie są już obciążone zadłużeniem. Prawo to zostało zapisane, senatorskimi poprawkami, w nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która weszła w życie 9 września 2017 r. Oprócz korzystnego prawa dla wykluczonych, nowe przepisy wprowadziły zmiany od lat oczekiwane przez spółdzielców, w tym przyznanie prawa do majątku spółdzielni i funduszu remontowego oraz związanie członkostwa z prawem do lokalu… Dzięki nowemu prawu osoby, które zostały wykluczone i spłaciły zadłużenie, mogą odzyskać prawo do swojego mieszkania! Tak właśnie stało się w przypadku pana Zdzisława i jego żony.
— Gdyby nie zmiany, które wywalczyła pani senator, nie pozwolono by nam zostać w naszym mieszkaniu — podkreśla pan Zdzisław. — Po zmianie prawa musieli przywrócić nasze członkostwo w spółdzielni i prawo do lokalu. Oczywiście pod warunkiem, że wszystko zostało spłacone, a tak było w naszym przypadku.
Niestety, mimo że przepisy udało się zmienić, spółdzielnie nie zamierzały odpuścić. Zarządy niektórych z nich nie przestrzegają nowego prawa i próbują złapać spółdzielców w prawną pułapkę.
Gdy pan Zdzisław z żoną uzyskali w końcu prawo do mieszkania, postanowili przekształcić prawo lokatorskie we własność (co umożliwiają przepisy, które już wcześniej wywalczyła ówczesna poseł Lidia Staroń). Spółdzielnia jednak zaczęła stawiać im bezprawne, finansowe warunki, których nie byli w stanie spełnić. Jednocześnie wciąż dawano im do zrozumienia, że nie mają szans na przekształcenie prawa lokatorskiego w prawo własności. Nie zniechęciło to jednak pana Zdzisława i jego żony do dalszych działań. Za mieszkanie już dawno zapłacili, nie mieli żadnych długów, mieli prawo do lokalu. Teraz chodziło tylko o formalne przeniesienie własności na ich rzecz. Wiedzieli, że prawo jest po ich stronie.
— Kiedy chcieliśmy stać się formalnie właścicielami swojego mieszkania, spółdzielnia zażądała od nas, byśmy wpłacili absurdalnie wysoką kwotę — wspomina pan Zdzisław. — To miała być wpłata w wysokości około… 300 tysięcy złotych, To był szok! To prawie rynkowa wartość mieszkania. Ciężko im było uwierzyć w to co przeczytali, bowiem już dawno zapłacili spółdzielni za swoje mieszkanie! Całość. Zarząd liczyli na to, że poddamy się, zrezygnujemy z wszelkich starań i wpłacimy tę horrendalną kwotę. Skąd?
To przelało czarę goryczy. Pan Zdzisław z żoną o pomoc zwrócili się do Lidii Staroń.
— Na szczęście trafiłem wówczas na artykuł w „Gazecie Olsztyńskiej”, gdzie opisano historię mieszkańców lokalu spółdzielczego, która była podobna do naszej — wspomina pan Zdzisław. — Tym ludziom również pomogła Lidia Staroń. Nie załamałem się, bo pojawiła się nadzieja, że pani senator pomoże również nam. I nie zawiodłem się, pani Senator pomogła, nawet pomimo tego, że był to dla niej ciężki czas rehabilitacji po przebytym udarze.
— Zarząd wiedział, że zgodnie z nowym prawem ci ludzie muszą odzyskać prawo do mieszkań, w których mieszkali i za które zapłacili. Chyba dlatego przygotowano dla nich umowy, które zawierały niezgodne z prawem zapisy dotyczące np. wysokości wniesionego wkładu mieszkaniowego — tłumaczy senator Lidia Staroń. — I tak znalazł się tam zapis w rodzaju: „Pan Kowalski wniósł na rzecz spółdzielni wkład mieszkaniowy w wysokości 70 procent wartości rynkowej”, podczas gdy przykładowy Kowalski wniósł wkład w 100 procentach. Czy to było działanie celowe, by potem żądać od spółdzielców, żeby za swoje mieszkanie płacili jeszcze raz? Zarząd spółdzielni nie miał prawa domagać się od osób ubiegających się o przywrócenie prawa do lokalu zawarcia takich dodatkowych zapisów w umowie.
Senator przygotowała więc dla pana Zdzisława odpowiedź na bezpodstawne żądania spółdzielni. W kolejnym piśmie spółdzielnia chciała już „tylko” nieco ponad… 60 tys. zł!!! A jedyne czego, zgodnie z prawem, mogła się domagać to zwrot do Skarbu Państwa pieniędzy, które kiedyś Państwo przekazało Spółdzielni jako pomoc publiczną w spłacie części kredytu (kwota umorzenia części kredytu). Oczywiście, o ile małżeństwo nadal chciałoby zawrzeć umowę przeniesienia własności.
Pan Zdzisław złożył w siedzibie spółdzielni kolejne pismo przygotowane przez Panią senator. Tym razem zarząd spółdzielni zmienił żądanie. Kwota była już mniejsza – 15 tys. zł, ale… z odsetkami. Natomiast zamiast odpowiedzi spółdzielni otrzymaliśmy od razu… pozew do sądu z żądaniem natychmiastowej zapłaty! – opowiada Pan Zdzisław. Spółdzielnia stwierdziła bowiem, że po tym jak złożyliśmy wniosek o podanie warunków finansowych przekształcenia jesteśmy jednocześnie zobowiązani do bezzwłocznego zawarcia umowy i to na dodatek na warunkach spółdzielni, bez prawa jakiegokolwiek sprzeciwu. I tak nasza chęć uzyskania informacji na temat kosztów przekształcenia, stała się dla spółdzielni niezrozumiałą podstawą do żądania od nas pieniędzy – dodaje.
Z odpowiedzią przygotowaną w biurze senatorskim pan Zdzisław poszedł tym razem do sądu… Sąd oddalił pozew spółdzielni potwierdzając, że małżeństwo ma prawo do własności swojego mieszkania. Przekształcenie prawa spółdzielczego na własność (odrębną własność) jest prawem spółdzielcy. To także on decyduje o terminie przekształcenia.
— Wygraliśmy! Nie ma wątpliwości, że udało nam się obronić jedynie dzięki pomocy pani senator — podkreśla pan Zdzisław.
Senator Lidia Staroń tłumaczy z kolei:
— Prawo mówi tak: jeśli zapłaciłeś za swój lokal, potem w wyniku zaległości i niekonstytucyjnych przepisów utraciłeś do niego prawo, a następnie uregulowałeś zaległe opłaty z odsetkami, to możesz iść do spółdzielni i zażądać by to prawo zostało ci przywrócone. Przepisy są po stronie spółdzielców — dobitnie zaznacza Lidia Staroń. Jeśli dostaniesz pismo z niezgodną z prawem klauzulą, jeśli coś cię zaniepokoi, nie podpisujcie, tylko zgłoś się z tym np. do prawnika – wyjaśnia pani senator. Natomiast jeżeli chcesz przekształcić swój lokal w odrębną własność, napisz do spółdzielni wniosek o podanie warunków finansowych przekształcenia. Te warunki muszą być zgodne z przepisami, nie mogą być pretekstem do bezprawnego żądania pieniędzy! Nie musisz także od razu zawierać umowy! Możesz to zrobić w dowolnym momencie, a spółdzielnia nie ma prawa żądać zapłaty, a tym bardziej iść do sądu, jeżeli Ty nie chcesz jeszcze sfinalizować transakcji – dodaje senator.
— Prawo mówi tak: jeśli zapłaciłeś za swój lokal, potem w wyniku zaległości i niekonstytucyjnych przepisów utraciłeś do niego prawo, a następnie uregulowałeś zaległe opłaty z odsetkami, to możesz iść do spółdzielni i zażądać by to prawo zostało ci przywrócone. Przepisy są po stronie spółdzielców — dobitnie zaznacza Lidia Staroń. Jeśli dostaniesz pismo z niezgodną z prawem klauzulą, jeśli coś cię zaniepokoi, nie podpisujcie, tylko zgłoś się z tym np. do prawnika – wyjaśnia pani senator. Natomiast jeżeli chcesz przekształcić swój lokal w odrębną własność, napisz do spółdzielni wniosek o podanie warunków finansowych przekształcenia. Te warunki muszą być zgodne z przepisami, nie mogą być pretekstem do bezprawnego żądania pieniędzy! Nie musisz także od razu zawierać umowy! Możesz to zrobić w dowolnym momencie, a spółdzielnia nie ma prawa żądać zapłaty, a tym bardziej iść do sądu, jeżeli Ty nie chcesz jeszcze sfinalizować transakcji – dodaje senator.