Los Piesos Flyball Team, czyli każdy pies może latać... a najlepiej w sztafecie [ZDJĘCIA]

2018-06-09 14:05:38(ost. akt: 2018-06-09 14:20:37)
Drużyna Los Piesos Flyball Team

Drużyna Los Piesos Flyball Team

Autor zdjęcia: Ada Romanowska

Jest ich jedenaście… Są jedyną w stu procentach kobiecą drużyną flyballową w Polsce. Ale to nie one są gwiazdami. To psy zwracają na siebie największą uwagę. Nazywają się Los Piesos Flyball Team i pochodzą z Olsztyna.
Każdy pies uwielbia, gdy rzuca mu się patyki na spacerze. Z wielką radością je przynosi i prosi o jeszcze jeden raz. I jeszcze jeden… i tak bez końca. Flyball to sport dla nich, z tym że najważniejsza jest tu piłka. Ale ta też jest wielką miłością psa — świetnie leży w pysku. W Olsztynie do pewnego czasu amatorzy psich zabaw mogli jedynie wychodzić na spacery. Do pewnego czasu, kiedy powstała drużyna Los Piesos. W ekipie są różne psy — małe, duże, czarne, białe, brązowe, łaciate. Nie liczy się rodowód, ale chęć zabawy. Każdy pies może biegać — jork, kundel, labrador. Tu nie ma żadnych wytycznych. Najważniejsze, aby pies wyróżniali się szczupłą, sportową sylwetką, nie był agresywny i chętnie współpracowali z właścicielem.

Los Piesos Flyball Team

— Nie widziałam nigdy doga niemieckiego, ale pewnie, gdyby chciał, to by pobiegł — opowiada Justyna Wojda. — Nie liczy się też przeszłość, a każdy pies ma różną. Nawet psy ze schroniska świetnie sobie radzą i mamy na to dowody. Luna, gdy przychodzi na treningi, jest cała szczęśliwa. Wita się ze wszystkimi i cieszy się, że może biegać. Została adoptowana przez Julkę i na początku nie miała do nikogo zaufania. Mogła dotykać ją tylko właścicielka, a reszta musiała chodzić wokół niej na paluszkach. Tak się bała, że aż jej było szkoda. Dziś to zupełnie inny pies. Jak z daleka nas widzi, już biegnie i macha ogonkiem. Można powiedzieć, że nasza drużyna jest trochę jak psychoterapia dla niej. Z podobnym kłopotem borykała się też Ola, która ma malutkiego pieseczka Krisa. On na początku bardzo bał się mężczyzn. Ale dzięki temu, że na nasze treningi przychodzą nasi mężowie i partnerzy, zauważył, że faceci nie są tacy źli. Oswoił się z nimi. Teraz żaden facet nie jest mu straszny.

Los Piesos Flyball Team

— Ja mam myśliwskiego psa i kiedyś bałam się go puszczać ze smyczy. Ale treningi bardzo mi pomogły, bo pies skupił się na mnie. Nauczyłam się z nim bawić, ale i on świetnie mnie rozumie — dodaje Martyna Wójcik. — Spotykamy się nie tylko na treningach, ale i chodzimy na wspólne spacery. W grupie raźniej! W ogóle flyball bardzo zacieśnia relacje między psem, a jego opiekunem. To jest niesamowite.

Luna z Olą

A zwłaszcza w takiej grupie. Los Piesos to jedenaście dziewcząt, które mają różne zawody, ale łączy je jedno. Kochają swoje psy i ruch.

— Panowie się chyba nas boją! — żartuje Anna Markowicz. — Ale przynajmniej jesteśmy jedyną drużyną w Polsce, w której są same kobiety. I to nas wyróżnia. Tak, w kobietach siła! Ale przyznamy, że chociaż jeden pan by się przydał… Chociażby do dźwigania. Przeszkody są ciężkie, boks z wyrzutnią piłek też trochę waży. Radzimy sobie jednak. A co zabawne — również suczki przeważają w naszej ekipie. Chłopców mamy tylko dwóch. Ale świetnie się dogadują z dziewczynkami.

Los Piesos Flyball Team


Każdy pies to różny charakter. A gdy więcej osobowości, tym ciekawiej.

— Gdy pojawia się nowy pies, trudno jest zaakceptować grupę — mówi Justyna Wojda. — Problem miała moja Tosia, to duży labrador. Żaden pies jej nie lubił, jedynie Beza od razu się do niej przekonała. Tosia jednak czuła się dobrze i za bardzo nie przejmowała się tym, że inne psy patrzą na nią krzywym okiem. Tak jej podoba się flyball, że wszystko inne nie było ważne. Dzięki temu była pewna siebie i tym wygrała. Inne psy w końcu się do niej przyzwyczaiły. Pewnie stwierdziły: niech jej będzie, dajmy jej spokój.

Los Piesos Flyball Team

Justyna Wojda wspomina czas, kiedy dowiedziała się, że w Olsztynie działa drużyna flyballowa. Założycielką była Marlena Sieroń.

— Tosia miała wtedy pięć lat, więc nie była już najmłodsza. To było trzy lata temu — zauważa pani Justyna. — Przeczytałam jakiś wywiad z Marleną, która niestety rok temu musiała wyjechać i dzisiaj już nie jest naszą trenerką. Ta funkcja przypadła mi… A kiedyś nawet bym o tym nie pomyślała. Ale wracając do przeszłości — zawsze byłam aktywna z Tosią. Dużo razem robiłyśmy, więc gdy zobaczyłam, że jest taka ekipa w Olsztynie, od razu wiedziałam, że to świetne miejsce dla nas. Aż nie mogłam uwierzyć! Ale martwiłam się, że Tośka okaże się za stara i za duża. To labrador, który waży trzydzieści kilo… Ale usłyszałam: to nic nie znaczy, przychodź! Gdy przyszłam, zostałam… Dziś Tosia ma osiem lat i cały czas świetnie biega.

Los Piesos Flyball Team: Jolanta Tańska i Martyna Wojcik (od lewej)


— Każdy dostanie taką samą odpowiedź: zapraszamy — dodaje Małgorzata Zygowska. — Trenujemy zawsze dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i w środy. Zazwyczaj spotykamy się w parku podzamcze. Zdarza się, że przychodzą chętni, ale nie zawsze udaje im się sprostać.

— I rezygnują, ale nie ze względu na psy, ale na siebie — tłumaczy Martyna Wójcik. — To wymagający sport dla ludzi. Tu potrzebna jest dobra kondycja fizyczna. Ale to przecież jest zabawa, nic na siłę. Przymusem nic się nie osiągnie.


Los Piesos Flyball Team


A na czym tak naprawdę polega flyball? Tę dyscyplinę można określić jako wyścigi psich sztafet. Psy muszą przeskoczyć przez szereg przeszkód i uruchomić wyrzutnię piłek. Zwierzak naciska na nią łapami i łapie wylatującą piłkę. Następnie z nią w pysku musi wrócić z nią na start w możliwie najkrótszym czasie. Trasa to 15,5 metra. Jest to bardzo widowiskowy sport — zwłaszcza, że tory konkurujących drużyn ustawione są tuż obok siebie. Najlepszy czas to 15,5 sekund. To czas mistrzów. Los Piesos cieszy się rekordem 20,25 sekundy. Najszybszy pies na świecie pokonuje trasę w 3,6 sec. Najlepszy czworonóg w Los Piesos też radzi sobie nieźle — zajmuje mu to 4,5 sekundy. Po prostu flyball to świetny sport dla psów, które mają dużo energii w sobie.

— Pamiętam, jak pojechałyśmy na pierwsze zawody. Niestety zostałyśmy zdyskwalifikowane —  mówi Justyna Wojda. — Ale z kolei już na drugich wygrałyśmy. A co się stało za pierwszym razem? Byłyśmy świeże i nasze pieski dosyć dobrze biegały, ale my nie do końca wierzyłyśmy, że może nam się udać. Zwierzaki były niedoświadczone, dołożyła się do tego atmosfera zawodów i nie wypadłyśmy tak, jakbyśmy chciały. Psów nie winimy, to bardziej nasze błędy przyczyniły się do tego, że nam nie wyszło. To nas debiut onieśmielił. Ale za to inne drużyny bardzo nas wtedy wsparły i dodały nam skrzydeł. Dokończyłyśmy wszystkie konkurencje, chociaż nasze wyniki nie były brane pod uwagę. Ale ten wyjazd bardzo nas zmobilizował. Trenowałyśmy w pocie czoła. Dlatego, gdy pojechałyśmy na kolejne zawody, byłyśmy najlepsze.

Kolejne zawody odbędą się za półtora tygodnia w Tczewie, więc nie ma mowy o obijaniu się.

Luna - Los Piesos


— Psy czasami są leniuszkami, czasami im się nie chce. Ale ludzie też mają podobne emocje, też czasami ciężko im wyjść z domu — mówi Justyna Wojda. — Psy mają humory, ale nie możemy zwracać na nie uwagi. Trening to trening. Ale zazwyczaj, gdy widzą, jak bierzemy szelki, już się cieszą i stoją przy drzwiach. Wiedzą, co się będzie działo. W ogóle mają dużo aktywności codziennie. Nie mogą tylko dwóch dni trenować, a pięciu leżeć na kanapie. Każdy dzień jest ważny, każda pora roku. Trenujemy niezależnie od pogody.

Los Piesos utrzymują się z własnej kieszeni. Szukają sponsora, bo wbrew pozorom, ale w tej dyscyplinie pieniądze są potrzebne.

Los Piesos Flyball Team

— Mamy tylko jedną wyrzutnię piłek, a potrzebujemy drugiej. Tory są przecież dwa — zdradza Justyna Wojda. — Jedna wyrzutnia kosztuje 7 tysięcy złotych. Potrzebne są też nam maty gumowe, żeby móc trenować zimą. Wynajmujemy wtedy halę, bo na zewnątrz jest za zimno i za szybko robi się ciemno. Z tym jednak też mamy problem, bo gdy tylko mówimy, że będziemy trenować z psami, mamy odmowną odpowiedź. W ogóle mam wrażenie, że psy w Olsztynie traktowane są jak szkodniki. Niby wszyscy mówią, że kochają psy, a jak do czego przyjdzie, Olsztyn jest na nie zamknięty. Ale my nie potrzebujemy sali gimnastycznej, wystarczy nam korytarz z płytkami. Byleby był dach nad głową.

AR


fot. Ada Romanowska

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. izolatka #2516149 | 185.107.*.* 9 cze 2018 16:25

    LOS PIESOS KURPIOSOS

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz

  2. kocham pieski #2516148 | 167.114.*.* 9 cze 2018 16:24

    Pieski i kotki przerabiam na pyszny smalczyk. Palce lizać, pyszota.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. ZOMOWIEC #2516147 | 213.76.*.* 9 cze 2018 16:24

      o sprawach ważnych pisane jest kilka zdań (i to ledwo po polsku), ale artykuł o psach od razu na kilka stron.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

    2. Ole #2516137 | 195.136.*.* 9 cze 2018 16:10

      Jeśli można, droga redakcjo, zacznijcie pisać tytuły artykułów, tak żeby nie wyglądały jak z superexpressu albo innego brukowca..

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz