Mafia po olsztyńsku: Miastem rządzili przestępcy. Do czasu aż jeden przyszedł na komendę oddać broń
2018-03-14 18:00:20(ost. akt: 2018-03-14 14:03:19)
Jeszcze w grudniu 2000 r. mogło się wydawać, że Olsztynem rządzą przestępcy. 4 stycznia 2001, kiedy policja odbiła porwanego pod Ostródą Piotra R., a na komendę przyszedł oddać broń jeden ze skruszonych przestępców, nastał koniec mafii.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: Wojna gangów w Olsztynie po egzekucji "Lenina"
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
"Mafia po olsztyńsku": Seria porwań, która uczyniła Olsztyn jednym z niebezpieczniejszych miejsc
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: Pod Olsztynem zginął nie tylko gangster Michaił Gorbaczow i jego piękna żona
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: Na ul. Małeckiego policja znalazła tykającą bombę
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: Seria z pistoletu maszynowego na ul. Kanta
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: „Dziki” i TIR pełen Marlboro
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: Napady jak z gangsterskiego filmu
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: Swoją ofiarę zadźgali w lesie
PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
Mafia po olsztyńsku: Konwój rozstrzelany w lesie
W tym odcinku „Mafii po olsztyńsku” opowiadamy, jak zakończyły się bandyckie wybryki mafiosów w Olsztynie. Policja, prokuratura i sąd miały przez nich pełne ręce roboty. Potem rozpoczęły się procesy sądowe. Kilkanaście.
Pierwszy ruszył w listopadzie 2001 r. Ze względu na szczególne okoliczności sprawa wyznaczona została poza normalnymi godzinami pracy sądu — wieczorem. Gmachu sądu przy ulicy Dąbrowszczaków (dziś Kruka) pilnowali antyterroryści, przy drzwiach wejściowych cisnął się gęsty tłum. Nie tylko dziennikarzy, także biznesmanów, którzy w Olsztynie właśnie powołali stowarzyszenie, żeby się bronić i dać odpór mafii.
Pierwszy ruszył w listopadzie 2001 r. Ze względu na szczególne okoliczności sprawa wyznaczona została poza normalnymi godzinami pracy sądu — wieczorem. Gmachu sądu przy ulicy Dąbrowszczaków (dziś Kruka) pilnowali antyterroryści, przy drzwiach wejściowych cisnął się gęsty tłum. Nie tylko dziennikarzy, także biznesmanów, którzy w Olsztynie właśnie powołali stowarzyszenie, żeby się bronić i dać odpór mafii.
Tyle prywatnych pistoletów i innego „żelastwa”, ile wtedy przyjęła od nich do depozytu ochrona sądu, nigdy już w dziejach olsztyńskiej Temidy nie widziano.
W pierwszej turze sądzonych było 16 osób. Między innymi Piotr M. „Troll” (ur. 1970) z Olsztyna i Sławomir Cz. (ur. 1954), „Tato”, stary recydywista z Żyrardowa, który ze swoimi ludźmi brał udział w porwaniach. Największe jednak emocje budziło pojawienie się na sali Wojciecha B. ps. Bystry, do niedawna jeszcze zaufanego kumpla „Trolla”, który poszedł na współpracę z policją, dostał status świadka koronnego i sypał kolegów.
W pierwszej turze sądzonych było 16 osób. Między innymi Piotr M. „Troll” (ur. 1970) z Olsztyna i Sławomir Cz. (ur. 1954), „Tato”, stary recydywista z Żyrardowa, który ze swoimi ludźmi brał udział w porwaniach. Największe jednak emocje budziło pojawienie się na sali Wojciecha B. ps. Bystry, do niedawna jeszcze zaufanego kumpla „Trolla”, który poszedł na współpracę z policją, dostał status świadka koronnego i sypał kolegów.
W pierwszym rzędzie ławy oskarżonych, ze wzrokiem przez cały czas wbitym w podłogę siedział niejaki Krzysztof K., który w Kosowie Lackim (powiat sokołowski) pilnował porwanego Piotra R. i został przyłapany na gorącym uczynku, gdy policja uwolniła porwanego. Nic nie mówił, ale potwierdzał swoje wyjaśnienia ze śledztwa, podkreślając, że nic za „robotę” nie wziął, a teraz w areszcie boi się o swoje życie.
Dużo, zwłaszcza w śledztwie, ponieważ sąd i obecność współoskarżonych, mocno krępują, zdradził też dysponent meliny w Kosowie Dariusz S.
Pierwszy proces już się toczył, lecz dochodzenie w sprawie porwań dalej trwało i w ręce organów ścigania wpadali kolejni podejrzani, m.in. niezwykle groźny Norbert Sz., który w trakcie porwania pod Ostródą wcielił się w rolę policjanta. Marek G. ps Mózg, który w tamtej przestępczej inscenizacji zgrywał prokuratora, został zatrzymany dopiero we wrześniu 2002 r. Pochodzący z Działdowa gangster urwał się w małym zajeździe pod Iławą z dziewczyną dwa razy młodszą od siebie i bardzo wyjątkową, bo w bieliźnie miała ukryty… plik dolarów. Marek G, stanął przed Sądem Okręgowym w Olsztynie w drugim procesie porywaczy, w którym oskarżonych było 11 osób.
Pierwszy proces już się toczył, lecz dochodzenie w sprawie porwań dalej trwało i w ręce organów ścigania wpadali kolejni podejrzani, m.in. niezwykle groźny Norbert Sz., który w trakcie porwania pod Ostródą wcielił się w rolę policjanta. Marek G. ps Mózg, który w tamtej przestępczej inscenizacji zgrywał prokuratora, został zatrzymany dopiero we wrześniu 2002 r. Pochodzący z Działdowa gangster urwał się w małym zajeździe pod Iławą z dziewczyną dwa razy młodszą od siebie i bardzo wyjątkową, bo w bieliźnie miała ukryty… plik dolarów. Marek G, stanął przed Sądem Okręgowym w Olsztynie w drugim procesie porywaczy, w którym oskarżonych było 11 osób.
Już na etapie odbierania personaliów wprawił wszystkich w osłupienie, przedstawiając się jako: „Nazywalski Markus z embriona kozła ofiarnego”. Prowadząca rozprawę sędzina cierpliwie przeczekała jednak jego humory. Inni oskarżeni z tego procesu, przebierańcy-policjanci, recydywiści jeden w drugiego, pilnowali tylko tego, żeby zarobić jak najmniejsze wyroki. Wiele okoliczności porwań, choćby tylko półgębkiem, potwierdzili.
Za kierowanie grupą przestępczą i porwania kodeks karny przewiduje maksymalnie 15 lat pozbawienia wolności. Na taką karę olsztyński sąd skazał właśnie Marka G. i Sławomira Cz. z Żyrardowa. Piotr M. z Olsztyna w pierwszym procesie w sprawie porwań dostał 13 lat, w drugim 2 lata i 6 miesięcy. Wojciech B., który w porwaniach niewątpliwie odgrywał znaczną rolę, jako świadek koronny skorzystał z nadzwyczajnego złagodzenia kary. Sąd wymierzył mu, bardzo rzadko spotykany wyrok 4 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na lat 10.
Jako pierwszy, już latem 2001 r. na ławie oskarżonych zasiadł Grzegorz M. „Marchewa” ze swoimi „kilerem”, niejakim Andrzejem Rz., który przyjął zlecenie zabicia Jarosława R. „Orzełka”. Obydwaj gangsterzy jeszcze wtedy próbowali bagatelizować sprawę, zwłaszcza że „kiler” strzelając do „Orzełka”, tylko podziurawił samochody na parkingu.
Jarosław R., pouczając wcześniej sąd, jakie paragrafy powinien stosować, jako pokrzywdzony zdobył się wtedy nawet na oświadczenie, że „z Grześkiem łączyły go normalne stosunki koleżeńskie”. „Marchewy” od 12 lat więzienia to nie uratowało, ale gdy w kolejnym procesie role się odwróciły, kurtuazji już nie było. Z miejsc dla pokrzywdzonych ciężko postrzelony przed swoim domem w Starych Jabłonkach Grzegorz M. patrzył spode łba w stronę ławy oskarżonych, na której siedział „Orzełek” i dziesięć innych osób.
Ale nie tylko o próbę zabójstwa Grzegorza M. (w październiku 2000) chodziło w tym procesie, ale też o zabójstwo Jarosława P., który wcześniej wyleciał na bombie na głównej ulicy olsztyńskich Jarot i usiłowania kolejnych zabójstw. W tej sprawie w maju 2004 r. Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał ostatecznie „Orzełka” na 12 lat, a cztery inne osoby usłyszały kary po 25 lat więzienia: Piotr M., Sebastian Rz., Mariusza Ch. i Andrzej Z. ps. Gajowy, ten, który m.in. strzelał ze sztucera do „Marchewy”.
Ale nie tylko o próbę zabójstwa Grzegorza M. (w październiku 2000) chodziło w tym procesie, ale też o zabójstwo Jarosława P., który wcześniej wyleciał na bombie na głównej ulicy olsztyńskich Jarot i usiłowania kolejnych zabójstw. W tej sprawie w maju 2004 r. Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał ostatecznie „Orzełka” na 12 lat, a cztery inne osoby usłyszały kary po 25 lat więzienia: Piotr M., Sebastian Rz., Mariusza Ch. i Andrzej Z. ps. Gajowy, ten, który m.in. strzelał ze sztucera do „Marchewy”.
To nie był jednak koniec sądowych żniw. Na trzeci ogień poszedł bowiem Grzegorz M. „Predator”, najlepszy kolega „Orzełka”. Gdy wszystko zaczęło się walić, uniknął aresztowania, bo uciekł za granicę. Zatrzymany w Czechach, został deportowany do Polski i miał osobne procesy i w sprawie o porwania, i za rolę, jaką odegrał w wojnie gangów.
„Predator” znów „zmiatał” w sądzie obciążające go zeznania, tłumaczył, że był tylko ochroniarzem głównego organizatora procederu, został jednak przez Sąd Okręgowy w Olsztynie skazany na 10 lat, a wyrok właśnie się uprawomocnił.
Grzegorz M. (dziś już dobrze po czterdziestce) niby ma szlaban na kolejne lata, nawet jednak w zamknięciu budzi gorące emocje. Przed olsztyńskim aresztem przy al. Piłsudskiego w lutym odbyła się demonstracja przeciw niemu, z przejazdem na klaksonach i wyzwiskami wykrzykiwanymi przez megafon w kierunku okien aresztu (filmik z tego zdarzenia można było zobaczyć na stronie gazetaolsztynska.pl).
Grzegorz M. (dziś już dobrze po czterdziestce) niby ma szlaban na kolejne lata, nawet jednak w zamknięciu budzi gorące emocje. Przed olsztyńskim aresztem przy al. Piłsudskiego w lutym odbyła się demonstracja przeciw niemu, z przejazdem na klaksonach i wyzwiskami wykrzykiwanymi przez megafon w kierunku okien aresztu (filmik z tego zdarzenia można było zobaczyć na stronie gazetaolsztynska.pl).
Nie tylko „Predatora” sprawiedliwość dosięgła z opóźnieniem. Grzegorz D. ps, Zorba ukrywał się niemal siedem lat. Zmieniał nazwiska i wygląd, aż w maju 2007 został rozpoznany i zatrzymany w centrum handlowym Arkadia w Warszawie. Mężczyzna, mający też amerykański paszport, w połowie lat 90. przyczynił się do zradykalizowania olsztyńskich przestępców. Podobno to on pierwszy sprowadził do miasta kokainę. Po zatrzymaniu był sądzony m.in. za napad w Niemczech na tira z papierosami, choć kiedy stanął przed Sądem Okręgowym w Olsztynie wszyscy mieli świadomość, że to tylko ułamek jego przestępczych osiągnięć.
Skutecznie olsztyńskiej Temidzie wywinął się właściwie tylko Krzysztof R. Kolega Grzegorza M. „Marchewy”, faktyczny numer 1 po starszej stronie olsztyńskiej mafii. Został skazany na 5 lat i 6 miesięcy więzienia za próbę wymuszenia haraczy. Skorzystał z przerwy w odbywaniu kary i uciekł za granicę. Został przez naszą policję wytropiony we Włoszech, a nawet dwa razy (ostatnio w 2009) zatrzymany, ale Włosi nie zgodzili się na jego ekstradycję. Tyle tylko, że w Polsce wisi nad nim ciągle list gończy i powrotu do kraju Krzysztof R. raczej nie zaryzykuje.
bs
Można powiedzieć, że olsztyńskie grupy przestępcze nie potrafiły powstrzymać swoich rosnących apetytów i same się pogrążyły. W Kisielicach koło Iławy mafii oczywiście nie było, był za to Jan R. „Kulawy”, bandzior, który już trafił do prawniczych książek, a dla Sądu Okręgowego w Elblągu od lat jest „najdroższym” podsądnym. O nim w ostatnim odcinku „Mafii po olsztyńsku”.
Można powiedzieć, że olsztyńskie grupy przestępcze nie potrafiły powstrzymać swoich rosnących apetytów i same się pogrążyły. W Kisielicach koło Iławy mafii oczywiście nie było, był za to Jan R. „Kulawy”, bandzior, który już trafił do prawniczych książek, a dla Sądu Okręgowego w Elblągu od lat jest „najdroższym” podsądnym. O nim w ostatnim odcinku „Mafii po olsztyńsku”.
Komentarze (26) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
mafia po olsztyńsku #2466348 | 188.182.*.* 19 mar 2018 19:29
arbuz, centuś, kostropaty
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
Do bolca #2466261 | 88.128.*.* 19 mar 2018 17:33
-siądż bolcu na stolcu i nie plugaw forum.
odpowiedz na ten komentarz
1000 125 #2463205 | 88.156.*.* 15 mar 2018 13:48
Jasiek ! Taki bystry poprawiasz kogoś ,a sam nie wiesz na jakiej ulicy . Myśl gdzie to było ...
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Był taki kmentarz o Radzie Nadzorczej #2463131 | 78.88.*.* 15 mar 2018 12:01
w PZU ..... i dlaczego został usunięty ?? Coś w tym jest... cd.....
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-4) odpowiedz na ten komentarz
Zorro #2463100 | 2.247.*.* 15 mar 2018 11:10
Cikawe co oni robia, dzisiaj?
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz