Nauczyciel, który zasiał ziarno
2017-05-05 09:49:48(ost. akt: 2017-05-05 09:58:18)
Joanna Kamińska liceum skończyła kilkanaście lat temu, jednak swojego nauczycielka polskiego wspomina, jakby była tegoroczną maturzystką. Może na tym polega wielkość pedagoga? Trwa plebiscyt na SuperBelfra, czekamy na zgłoszenia!
Pani Joanna z nostalgią wspomina szkole lata. — Miałam wiele szczęścia, bo w mojej szkole średniej uczyło wielu pasjonatów. Wśród nich człowiek znany chyba wszystkim ludziom, którzy interesują się olsztyńską kulturą, czyli Włodzimierz Kowalewski — opowiada.
Pani Joanna z polskiego zawsze walczyła o czwórkę, co mimo wszystko nie przeszkodziło jej docenić kunsztu nauczyciela i wychowawcy.
— Był nauczycielem, który naprawdę wiedział, o czym mówi. Jego szeroka wiedza na temat literatury, historii, a także muzyki budziła podziw nie tylko tych, którzy z tymi przedmiotami wiązali swoje życie. Zwykłe lekcje zamieniały się w pasjonujące wykłady z pogranicza różnych dziedzin humanistyki — wspomina.
Nie do pomyślenia było „odbębnianie” lekcji. Nie było przepisywania treści książek do zeszytu czy na szybko tworzonych referatów. Oprócz lekcji, ciekawe były też szkolne wycieczki. Pani Joanna do dziś wspomina wyprawę do malborskiego zamku.
— Z jednej strony było to napawające dumą, a z drugiej strony trochę smutne, gdy okazało się, że nasz profesor dysponuje o wiele rozleglejszą wiedzą na temat historii malborskiego zamku niż ich ówczesny przewodnik. Podobnie sprawy się miały, gdy z klasą odwiedziliśmy leśniczówkę Pranie, w której mieszkał i tworzył Konstanty Ildefons Gałczyński — mówi.
— Był nauczycielem, który naprawdę wiedział, o czym mówi. Jego szeroka wiedza na temat literatury, historii, a także muzyki budziła podziw nie tylko tych, którzy z tymi przedmiotami wiązali swoje życie. Zwykłe lekcje zamieniały się w pasjonujące wykłady z pogranicza różnych dziedzin humanistyki — wspomina.
Nie do pomyślenia było „odbębnianie” lekcji. Nie było przepisywania treści książek do zeszytu czy na szybko tworzonych referatów. Oprócz lekcji, ciekawe były też szkolne wycieczki. Pani Joanna do dziś wspomina wyprawę do malborskiego zamku.
— Z jednej strony było to napawające dumą, a z drugiej strony trochę smutne, gdy okazało się, że nasz profesor dysponuje o wiele rozleglejszą wiedzą na temat historii malborskiego zamku niż ich ówczesny przewodnik. Podobnie sprawy się miały, gdy z klasą odwiedziliśmy leśniczówkę Pranie, w której mieszkał i tworzył Konstanty Ildefons Gałczyński — mówi.
Pomijając szeroki zakres teoretycznej wiedzy, jakim dysponował nauczyciel, należy też podkreślić jego nowatorskie podejście do zawodu. Mimo że Włodzimierz Kowalewski sam jest zaliczany raczej do pisarzy klasycznych, którym dalekie są eksperymenty z formą, a pewnego rodzaju „staroświeczczyzna” jest jego znakiem firmowym, nie przeszkadzało mu to otwierać uczniów na nowe prądy w literaturze polskiej.
Osiemnastolatkowie pod jego przewodnictwem czytali kontrowersyjną wtedy „Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną” Doroty Masłowskiej.
— Było to coś tak zupełnie różnego od lektur szkolnych, że aż nie mogłam uwierzyć, że „Kowal” dał nam to do czytania. Ten hip-hopowy rytm, pomieszana składnia i soczysty pełen niecenzuralna składnia to naprawdę robiło wrażenie. W szkole średniej nie było zbyt wiele czasu na czytanie nowości, jednak ziarno zostało zasiane. Od tej pory literatura dla mnie to nie tylko Żeromski czy Mickiewicz — śmieje się pani Joanna.
— Było to coś tak zupełnie różnego od lektur szkolnych, że aż nie mogłam uwierzyć, że „Kowal” dał nam to do czytania. Ten hip-hopowy rytm, pomieszana składnia i soczysty pełen niecenzuralna składnia to naprawdę robiło wrażenie. W szkole średniej nie było zbyt wiele czasu na czytanie nowości, jednak ziarno zostało zasiane. Od tej pory literatura dla mnie to nie tylko Żeromski czy Mickiewicz — śmieje się pani Joanna.
Niecodzienne bywały też lekcje wychowawcze, które przeprowadzał pedagog. Nie polegały na sztampowym, podręcznikowy omawianiu zagadnień dotyczących czyhających na młodego człowieka zagrożeń. — Oczywiście pewnego rodzaju pogadanki dotyczące naszych stopni czy frekwencji były nie do uniknięcia, jednak takie tematy jak np. narkomania omówiliśmy na przykładzie Ryszarda Riedla, z którym z tego co pamiętam z tej lekcji, nasz wychowawca się kolegował. Do dziś pamiętam tę wstrząsającą historię, jaką nam wtedy opowiedział — podkreśla kobieta. — Taka jedna, oparta na faktach lekcja wychowawcza, może zastąpić dziesięć innych, bo najbardziej pouczające są prawdziwe historie...
Jak zgłosić kandydata do tytułu Super Belfer 2017? Wystarczy wysłać e-mail (zgłoszenie powinno zawierać imię i nazwisko nauczyciela, specjalizację oraz nazwę szkoły i miejscowość w której się mieści, mile widziane krótkie uzasadnienie oraz zdjęcie) na adres e-mail stosownie do miejsca zamieszkania (powiatu), np. mragowo@gazetaolsztynska.pl czy nidzica.wm.pl. Adres dla Olsztyna i powiatu olsztyńskiego to: ro@gazetaolsztynska.pl. Kandydatury można zgłaszać do 15 czerwca 2017 do godz. 12.
Kandydatury można zgłaszać do 15 czerwca do godz. 12. Zwycięzcy zostaną przedstawieni na łamach „Gazety Olsztyńskiej”.
Agnieszka Porowska
a.porowska@gazetaolsztynska.pl
a.porowska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
DONPEDRO #2238699 | 89.228.*.* 6 maj 2017 15:49
Kowal pamiętam jak szedł to podskakiwał jak kangur
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
bob #2238567 | 83.23.*.* 6 maj 2017 11:22
Nie bierz wszystkiego w czarnych barwach.Inicjatywa fakt jest z zewnątrz ale są jeszcze nauczyciele z powołania. Kto wie może nawet ktoś uzna że klecha sie nadaje nie tylko do brania pensji za nic...
odpowiedz na ten komentarz
miotła #2238468 | 93.105.*.* 6 maj 2017 08:07
Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby obecnym uczniom sp i gimnazjum chciało się usiąść i zgłaszać takie kandydatury. Te dzieciaki mają szkołę generalnie w nosie i uważają, że im się wszystko należy. Jakiż by mieli interes w tym, żeby pochwalić swoich nauczycieli? I to publicznie? Naraziliby się na śmieszność wśród swoich kolegów, otrzymaliby stosowne "ksywki" (lizus i kujon to te łagodniejsze nazwy). Nie wiem więc, kto niby miałby zgłaszać te kandydatury. No, chyba, że ktoś z rodziny. Bo przecież nie dyrektor ani kolega z pracy. Jakaś dziwna ta inicjatywa.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Chłop z Mazur #2238130 | 89.228.*.* 5 maj 2017 16:09
"pomieszana składnia i soczysty pełen niecenzuralna składnia" - to dopiero pomieszana składnia...
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
bob #2238031 | 83.21.*.* 5 maj 2017 12:23
Jest i ciemna strona mocy o której mało sie oficjalnie mówi.....we fromborku za moich czasów jedwn nauczyciel walił w tube na zapleczu ,rzucał kluczami w uczniów ,a drugi molestował dziewczynki i bił uczniów skórzaną skakanką .Byli uczniowie z Fromborka doskonale wiedza o kim piszę ...
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)