Koniec z czwartymi miejscami

2017-01-11 12:00:00(ost. akt: 2017-01-11 18:11:36)

Autor zdjęcia: archiwum domowe

Mam nadzieję, że w 2017 roku w końcu przywiozę z imprezy seniorskiej medal — mówi Konrad Bukowiecki z Gwardii Szczytno. Mistrz i rekordzista świata juniorów w pchnięciu kulą od kilku dni jest na zgrupowaniu kadry w RPA.
— Zimowy obóz w ciepłych krajach to stały punkt pana przygotowań do sezonu?
— Właśnie że nie, bo w tym roku pierwszy raz się na to zdecydowaliśmy. Myślę, że to wynika także z tego, że zostałem wpisany do kadry — nie wiem, jak ją nazwać — takiej topowej (dofinansowywanej ze środków budżetowych Ministerstwa Sportu i Turystyki — red.). A to oznacza, że mogę sobie wybierać obozy klimatyczne, z czego skorzystałem. Natomiast po obozie w RPA planujemy jeszcze zgrupowanie w Katarze, tak jak od dwóch lat to robimy przed główną imprezą w hali. No,więc to raczej Doha jest stałym punktem programu niż RPA (uśmiech).
— Czyli najbliższe trzy tygodnie spędzi pan niezły kawał drogi od domu...
— Niestety, ale tak trzeba. Ale podobno tam jest fajnie, więc jestem pozytywnie nastawiony (na obóz kadry w Potchefstroom polecieli jeszcze dwaj inni zawodnicy z Warmii i Mazur: drugi kulomiot Gwardii Szczytno Andrzej Regin oraz czterystumetrowiec AZS UWM Olsztyn Kacper Kozłowski — red.).
— Zakończyć rok rekordem świata to chyba tylko pan tak umie (29 grudnia Bukowiecki pchnął w Spale 22,96 m, poprawiając własny halowy rekord świata juniorów — red.).
— To było tak, że chciałem wystartować w Spale, nawet prosto z treningu, bo wiedziałem, na jaką odległość mnie stać. Przez chwilę pomyślałem też, że dobrze by było komuś coś udowodnić, choć zaraz stwierdziłem, że wcale nie muszę tego robić, a już tym bardziej samemu sobie nie muszę niczego udowadniać. Chciałem przekroczyć 23 metry, nie udało się, zabrakło jak zwykle paru centymetrów... Trudno, zostawiam to za sobą, wiek juniora też jest już za mną, halowy rekord świata został poprawiony, więc to zakończenie raczej na plus.
— A jak by pan ocenił cały zeszły sezon?
— Myślę, że to był taki rok pełen zwrotów akcji. Bo było parę chwil naprawdę pięknych, ale też parę bardzo nieprzyjemnych, na które w większości przypadków nie miałem wpływu. Życzyłbym sobie, żeby w tym roku tych przykrych momentów było jak najmniej, a tych wspaniałych jak najwięcej. Postaram się, żeby tak było i zobaczymy, jak to wyjdzie.
— Kalendarz imprez w 2017 roku obejmuje m.in. halowe mistrzostwa Polski w Toruniu, halowe mistrzostwa Europy w Belgradzie, mistrzostwa kraju w Białymstoku, młodzieżowe ME w Bydgoszczy, mistrzostwa świata w Londynie i uniwersjadę na Tajwanie. Wchodzi pan we wszystko, czy może będzie jakaś selekcja?
— Żadnej selekcji, biorę wszystko to, co pan wymienił (uśmiech). Przede mną kolejny pracowity sezon, ale już chyba przywykłem, że tak to wygląda, i nie zamierzam niczego zmieniać. Planuję wystartować w każdej z tych wymienionych imprez i... nie tylko, bo przecież jest jeszcze Diamentowa Liga, są inne mityngi... Będzie co robić.
— A tymczasem z końcem roku pożegnał pan już juniorską „szóstkę” (kula 6-kilogramowa; młodzieżowcy pchają już seniorskim sprzętem o wadze 7,26 kg — red.).
— Nie miałem wyboru. Czasu nie cofnę, kalendarza też nie — od tego roku jestem w wieku młodzieżowca, więc już nawet nie mogę w oficjalnych zawodach pchać „szóstką”. I dobrze, można będzie się skupić tylko na „siódemce” (17 marca Konrad Bukowiecki skończy 20 lat — red.).
— Wracając do tych licznych startów, to chyba o to chodzi, bo po to się trenuje...
— Powiem tak: im więcej będę miał szans, żeby zdobyć w końcu jakiś seniorski medal, tym lepiej. Może wreszcie się uda, bo w zeszłym roku jakoś zawsze coś mi stawało na przeszkodzie: a to zabrakło paru centymetrów, czasami nawet jednego, a to coś innego nie zagrało... Mam nadzieję, że 2017 rok to już będzie ten czas, kiedy pojadę na imprezę seniorską i w końcu przywiozę z niej medal. Najlepiej złoty, a jeszcze lepiej, żebym tych medali przywiózł jak najwięcej. W każdym razie: limit czwartych miejsc już wykorzystałem (w 2016 r. Bukowiecki był czwarty w halowych MŚ w Portland oraz w ME w Amseterdamie — red.).
— Jedną z imprez sezonu letniego będzie uniwersjada, pod którą już pan „podpada”, bo od niedawna jest pan studentem.
— Dlatego zamierzam też na tę uniwersjadę pojechać. Tym bardziej że będę już po głównej imprezie, którą są w tym roku mistrzostwa świata, więc to nie koliduje z moimi przygotowaniami. A z tego, co słyszałem, uniwersjady to są bardzo ciekawie zorganizowane imprezy, więc czemu nie...
— Co pan studiuje?
— Bezpieczeństwo wewnętrzne w Wyższej Szkole Policji. Tak naprawdę, to jedyna wyższa uczelnia w Szczytnie, więc dużego wyboru nie miałem. Ale też WSPol. ma swoją renomę w całym kraju... Jest ciężko, bo na pierwszym semestrze mam aż 11 przedmiotów. Pięć z nich kończy się zaliczeniem z oceną, pięć kolejnych — egzaminem, a egzamin z angielskiego jest dopiero na piątym semestrze. Na szczęście mam przyznaną indywidualną organizację studiów, więc spróbuję jakoś sobie z tym poradzić. Niestety, ten wyjazd do RPA pokrzyżował mi plany z uczelnią, bo akurat wtedy, gdy mnie nie będzie, zacznie się sesja egzaminacyjna, ale złożyłem już prośbę o przedłużenie terminu sesji. W RPA nie dość że będę musiał ciężko trenować, to jeszcze trzeba będzie posiedzieć w książkach i się pouczyć. No ale taką drogę sobie wybrałem i muszę to pogodzić. pes


Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. To ten sam Bukowiecki #2157958 | 88.156.*.* 12 sty 2017 09:06

    co go złapali na dopingu w Rio???

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Hardkorowy #2157764 | 206.190.*.* 11 sty 2017 22:11

    E spokojnie sobie poradzi, najwyżej odżywki weźmie :) albo mamusia pomoże .

    odpowiedz na ten komentarz