Radosław Król: Wsparcie rodziny jest dla mnie bezcenne
2024-12-31 08:25:00(ost. akt: 2024-12-31 08:23:24)
— Zarówno jako człowiek, jak i jako urzędnik utwierdziłem się w przekonaniu, że współpraca, szacunek i wytrwałość są nieodzowne w rozwiązywaniu problemów — mówi Radosław Król, którego w grudniu 2023 roku premier powołał na stanowisko wojewody warmińsko-mazurskiego.
— Wróćmy do grudnia 2023 roku. 20 grudnia premier RP Donald Tusk mianował pana na stanowisko wojewody warmińsko-mazurskiego. Kiedy odbierał pan nominację, to czuł pan więcej radości czy niepokoju związanego z nowym miejscem pracy?
— Radość i poczucie odpowiedzialności przeplatały się ze sobą. Byłem dumny, że powierzono mi tak ważne zadanie, ale jednocześnie świadomość wyzwań, jakie czekają, budziła pewien respekt. To dla mnie wielki zaszczyt reprezentować rząd w tak wyjątkowym regionie jak Warmińsko-Mazurskie. Każde moje działanie służy dobru jego mieszkańców.
— Radość i poczucie odpowiedzialności przeplatały się ze sobą. Byłem dumny, że powierzono mi tak ważne zadanie, ale jednocześnie świadomość wyzwań, jakie czekają, budziła pewien respekt. To dla mnie wielki zaszczyt reprezentować rząd w tak wyjątkowym regionie jak Warmińsko-Mazurskie. Każde moje działanie służy dobru jego mieszkańców.
— A jak zareagowali najbliżsi, kiedy pan powiedział: chcą, żebym był wojewodą?
— Reakcje były bardzo pozytywne, choć nie zabrakło obaw. Moja rodzina zawsze wspierała mnie w decyzjach zawodowych, choć rozumieli, że w tym przypadku oznacza to jeszcze więcej pracy i odpowiedzialności. Moja rodzina, żona, dzieci, była dumna, a jednocześnie zachęcała mnie, by podejść do tego wyzwania z odwagą i rozwagą. To wsparcie jest dla mnie bezcenne. Żona wiedziała, co się dzieje na bieżąco, bo ustalanie wojewody to był proces, który trochę trwał. Pojawiały się różne nazwiska, spekulacje medialne budowały napięcie. Fakt mianowania uciął je wszystkie, a ja od razu ruszyłem do pracy.
— Reakcje były bardzo pozytywne, choć nie zabrakło obaw. Moja rodzina zawsze wspierała mnie w decyzjach zawodowych, choć rozumieli, że w tym przypadku oznacza to jeszcze więcej pracy i odpowiedzialności. Moja rodzina, żona, dzieci, była dumna, a jednocześnie zachęcała mnie, by podejść do tego wyzwania z odwagą i rozwagą. To wsparcie jest dla mnie bezcenne. Żona wiedziała, co się dzieje na bieżąco, bo ustalanie wojewody to był proces, który trochę trwał. Pojawiały się różne nazwiska, spekulacje medialne budowały napięcie. Fakt mianowania uciął je wszystkie, a ja od razu ruszyłem do pracy.
— Czy z tych pierwszych dni coś szczególnie utkwiło panu w pamięci? Może jakaś decyzja?
— Tak, szczególnie pierwsze spotkania z przedstawicielami lokalnych samorządów i instytucji. Już wtedy wiedziałem, jak ogromne znaczenie ma ta współpraca. To był świąteczny czas, więc siłą rzeczy zdominował charakter tych spotkań. Specyficzny był sam brak przekazania urzędu przez poprzedniego wojewodę, osobiście zrobiłbym to inaczej. Pierwsze decyzje nie były spontaniczne. Byłem przygotowany — jeszcze tego samego dnia powołałem dyrektora generalnego Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego i zabrałem się za usprawnianie pracy urzędu.
— Tak, szczególnie pierwsze spotkania z przedstawicielami lokalnych samorządów i instytucji. Już wtedy wiedziałem, jak ogromne znaczenie ma ta współpraca. To był świąteczny czas, więc siłą rzeczy zdominował charakter tych spotkań. Specyficzny był sam brak przekazania urzędu przez poprzedniego wojewodę, osobiście zrobiłbym to inaczej. Pierwsze decyzje nie były spontaniczne. Byłem przygotowany — jeszcze tego samego dnia powołałem dyrektora generalnego Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego i zabrałem się za usprawnianie pracy urzędu.
— Czego nauczył pana ten rok jako człowieka, samorządowca, urzędnika?
— Utwierdził mnie w przekonaniu, że dialog jest fundamentem sukcesu. Zarówno jako człowiek, jak i jako urzędnik utwierdziłem się w przekonaniu, że współpraca, szacunek i wytrwałość są nieodzowne w rozwiązywaniu problemów. Znałem wcześniej charakter pracy i kompetencje wojewody z perspektywy samorządowca, ale głęboka zmiana optyki przyniosła zrozumienie, jak wiele zależy od splotu różnych przepisów i okoliczności, jak ważna w tym kontekście jest harmonijna koordynacja decyzji i działań.
— Utwierdził mnie w przekonaniu, że dialog jest fundamentem sukcesu. Zarówno jako człowiek, jak i jako urzędnik utwierdziłem się w przekonaniu, że współpraca, szacunek i wytrwałość są nieodzowne w rozwiązywaniu problemów. Znałem wcześniej charakter pracy i kompetencje wojewody z perspektywy samorządowca, ale głęboka zmiana optyki przyniosła zrozumienie, jak wiele zależy od splotu różnych przepisów i okoliczności, jak ważna w tym kontekście jest harmonijna koordynacja decyzji i działań.
— Jak wyglądały pierwsze wyzwania, z którymi musiał się pan zmierzyć jako wojewoda?
— Od początku wpadłem w głęboki wir pracy i trudnych tematów: strajk rolników, kryzys migracyjny i napór na granicę państwa. Nasze służby były mocno zaangażowane w zabezpieczanie granicy i rozwiązywanie problemów, które dostaliśmy w spadku po poprzednikach.
— Od początku wpadłem w głęboki wir pracy i trudnych tematów: strajk rolników, kryzys migracyjny i napór na granicę państwa. Nasze służby były mocno zaangażowane w zabezpieczanie granicy i rozwiązywanie problemów, które dostaliśmy w spadku po poprzednikach.
— Przez ten rok odbył pan wiele spotkań z samorządowcami, biznesmenami, po prostu mieszkańcami naszego regionu. Czego potrzebujemy, żeby się szybciej rozwijać, żeby młodzi ludzie zostawali w regionie i zamiast wyjeżdżać, przyjeżdżali do nas?
— Potrzebujemy przede wszystkim inwestycji w infrastrukturę, edukację i poczucie bezpieczeństwa. Musimy też maksymalnie łagodzić negatywne skutki naszego położenia, co rząd realizuje m.in. programami wsparcia terenów przygranicznych i Tarczą Wschód. Ta wielomiliardowa inwestycja ma zostać wykonana siłami lokalnych przedsiębiorców, co może zniwelować potencjalne straty finansowe wskutek niepewnej sytuacji wynikającej z sąsiedztwa z Rosją. To trochę jak w żeglarstwie — musimy ustawiać żagle tak, by wiatr, nawet trudny, pchał naszą łódź w pożądanym kierunku.
— Potrzebujemy przede wszystkim inwestycji w infrastrukturę, edukację i poczucie bezpieczeństwa. Musimy też maksymalnie łagodzić negatywne skutki naszego położenia, co rząd realizuje m.in. programami wsparcia terenów przygranicznych i Tarczą Wschód. Ta wielomiliardowa inwestycja ma zostać wykonana siłami lokalnych przedsiębiorców, co może zniwelować potencjalne straty finansowe wskutek niepewnej sytuacji wynikającej z sąsiedztwa z Rosją. To trochę jak w żeglarstwie — musimy ustawiać żagle tak, by wiatr, nawet trudny, pchał naszą łódź w pożądanym kierunku.
— Na koniec prywatne pytanie. Rower czy żaglówka?
— Jestem człowiekiem wielu pasji, czym niezmiennie zadziwiam żonę (śmiech). Jazda na rowerze to dla mnie dobry środek komunikacji, z którego korzystam, np. odwożąc syna na treningi czy podczas wspólnych rodzinnych wypadów. Prawdziwą odskocznię od codziennych wyzwań znajduję na wodzie. Korzystam z uroków jachtu motorowego, bo przy ciągłym deficycie czasu ten rodzaj relaksu jest najszybszy do realizacji. Wodowanie, szybkie dopłynięcie do obranego celu i uroki dzikości naszych jezior otwierają się od ręki. Kontakt z przyrodą przynosi mi satysfakcję. To czas, kiedy mogę zebrać myśli i naładować się do dalszej pracy.
Rozmawiał Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez