Ciężki plecak do szkoły - jak temu zaradzić? [NASZ WYWIAD]

2024-03-20 15:30:18(ost. akt: 2024-03-21 08:34:50)

Autor zdjęcia: pix

W pierwszych trzech klasach szkoły podstawowej dzieci na szczęście nie dźwigają jeszcze ciężarów. Problem zaczyna się później. Dziesięciokilogramowe pakunki pogłębiają wady postawy i są niebezpieczne dla zdrowia.
W klasach I - III dzieci noszą w plecakach i tornistrach kilka książek do nauczania początkowego. Do tego mogą je zostawiać w specjalnie przeznaczonych do tego celu szafkach.

Sytuacja zmienia się, kiedy w IV klasie pojawiają się nowe przedmioty. Wtedy książek też pojawia się więcej, a plecaki mogą ważyć nawet 8-10 kilogramów. Maksymalny dopuszczalny ciężar dla dziecka w tym wieku to 3-4 kilogramy, w zależności od wagi i wzrostu.
Prócz książek i zeszytów uczniowie noszą też śniadaniówki i bidony. Czy Ministerstwo Edukacji Narodowej nie bierze pod uwagę zdrowia dzieci? Edukacja jest ważna, ale co ze zdrowym kręgosłupem? Rozmawiamy na ten temat z Zygmuntem Bartosiewiczem, właścicielem Kliniki Fizjoterapii w Warszawie.

Fot. Zygmunt Bartosiewicz


WAWA.Info: Co może pan poradzić zatroskanym rodzicom, którzy zauważają, że ich pociechy noszą coraz cięższe plecaki?

Zygmunt Bartosiewicz: Jeżeli to możliwe, to uczulajmy dzieci, by część książek zostawiały w szkole.

WAWA.Info: Często nie mają takiej możliwości, ponieważ starze dzieci nie dysponują już specjalnymi szafkami w salach, a jedynie miejscem w szatni lub szafkami na korytarzach szkolnych przeznaczonymi na ubrania i buty. Wielu nauczycieli niepokoi się, że w ten sposób książki się zniszczą czy pobrudzą. Dzieci boją się też, że zapomną zabrać do domu książki, w której została zadana praca domowa.


Zygmunt Bartosiewicz: W takim razie postarajmy się wybrać dla ucznia jak najlepszy plecak. Plecy tornistra powinny być jak najlepiej dopasowane do pleców dziecka. Paski nie mogą wisieć, muszą być szerokie i nie mogą wrzynać się w skórę. Inaczej może się pogłębić ewentualna wada postawy u dziecka. Ale najważniejszą sprawą jest ruch. Dzieci muszą zażywać go jak najwięcej. Chodzi o tak zwany ruch naturalny, swobodną zabawę, jakiej my doświadczaliśmy w dzieciństwie spędzając czas na ulicy, na podwórku.

WAWA.Info: Teraz często rodzice boją się pozwalać dzieciom na taką swobodną zabawę w okolicach własnego domu.

Zygmunt Bartosiewicz: Dziecko trzeba prowadzić na specjalnie do tego przeznaczony plac zabaw, na co rodzice nie zawsze mają czas. Starsze wozić lub prowadzić na zajęcia pozalekcyjne. One są oczywiście pomocne, ale nic nie zastąpi takiego swobodnego ruchu. W efekcie dzieciaki spędzają dużo czasu przed ekranami, siedząc. Ja zamontowałem dzieciom w mieszkaniu drabinki na ścianach, drążek w drzwiach. Trochę się baliśmy z żoną, że mogą spaść, ale nic takiego się nie dzieje. Na podłogach ułożyliśmy miękkie materace, by dodatkowo zapobiec kontuzjom.

Obecnie, gdy większość z nas mieszka w blokach, w mieszkaniach, gdzie nie ma za wiele miejsca, a żeby wyjść na dwór nie wystarczy, jak w dawniejszych czasach, otworzyć drzwi na podwórko, polecam bardzo takie rozwiązania. Gdy już siedzimy, nie musimy tego koniecznie robić na krześle, ale można na przykład pobujać się na piłce do ćwiczeń. W weekendy polecam ruch na świeżym powietrzu, wycieczki rowerowe, a w tygodniu sport po lekcjach: balet, judo, taniec, karate - wybór obecnie jest na szczęście ogromny.

Tak wyćwiczone i zaprawione w aktywności fizycznej dzieci łatwiej udźwigną ciężkie plecaki.
WAWA.Info: Niestety nie zmienia to faktu, że tornistry uczniowskie są wciąż za ciężkie, a zdrowie fizyczne jest ważne tak samo jak to psychiczne czy też dobra forma intelektualna, którą chcą uczniom zapewnić nauczyciele.