Ślinik luzytański – genderowy, nagi szkodnik, pogromca karmy dla kotów

2014-07-07 10:45:10(ost. akt: 2014-07-07 10:46:45)

Autor zdjęcia: Stanisław Czachorowski

Coś małego, oślinionego, powolnego i wyjada z ogrodowej miski karmę dla kotów? To najpewniej ślinik luzytański. Pomarańczowe ślimaki sieją spustoszenie w ogródkach i panikę wśród działkowców. W tym roku pojawiły się i na moim osiedlu (dwa lata wcześniej widziałem je w Parku Centralnym). Wyglądają na ślinika luzytańskiego ale może to być także ślinik wielki. Oba gatunki są do siebie bardzo podobne a pewnie odróżnić je można tylko po cechach anatomicznych.
Podobno śluz ślimaków wykorzystuje się do różnych kosmetycznych preparatów. W tym roku, ze względu na ochronę przetrzebionej populacji ślimaka winniczka w naszym regionie zakazany jest (na rok) zbiór. Może więc przemysłowe zainteresowanie znajdzie ślinik? I da podwaliny dla lokalnej biogospodarki? Już nie jako karma ale jako bioprodukt.

Zacznijmy od gatunku inwazyjnego, śliniaka luzytańskiego (Arion lusitanicus lub Arion vulgaris – nawet biolodzy-taksonomowie nie są jednego zdania co to tego ślimaka). Należy do rodziny ślinikowatych (Arionidae). To ślimak lądowym, bezmuszlowy (nagi) należący do ślimaków płucodysznych.
Należy do tzw. kompleksu ARVC, obejmującego trudne w identyfikacji, podobne do siebie morfologicznie gatunki: Arion rufus (ślinik wielki, o nim nieco dalej będzie) A. ater i A. lusitanicus. Trudno będzie więc łatwo i jednoznacznie ustalić co za gatunek czynnik nam szkody.
Jak znalazłem w opisie gatunku na Wikipedii, A. lusitanicus jest endemitem Półwyspu Iberyjskiego, a gatunkiem inwazyjnym w Europie jest pochodzący z zachodniej Francji A. vulgaris. Takie stanowisko nie jest wśród malakologów (biologów, zajmujących się mięczakami) powszechne. Wszystko przez to, że duża jest zmienność genetyczna tego slimaka. Spory więc trwają o to jak potraktować tę zmienność i jak ewentualnie wydzielić granice między taksonami. Taki trochę scholastyczny spór ile diabłów zmieści się na łebku od szpilki. Paradygmat genetyczny mocno nami zawładnął, a tymczasem ślimaki zjadają rośliny w ogródku. Duża zmienność genetyczna typowa jest dla gatunków inwazyjnych, jak i ich zdolność do hybrydyzacji międzygatunkowej.

Zostawmy jednak te dywagacje biologom. Dorosły ślinik luzytański mierzy od 7 do 15 cm długości, ubarwiony jest w kolorze pastelowo-pomarańczowym z lekko szarawo ubarwioną głową i czułkami. Jest wszystkożerny. Zjada głównie rośliny ale skorzysta także z drobnej padliny czy martwej materii organicznej. Cechą sprzyjającą inwazyjności jest także jego hermafrodyczność (obupłciowość). Możnaby powiedzieć – nawiązując do popkultury – że jest bardzo gender. Jeden osobnik może złożyć w ciągu roku do 400 jaj. Dojrzałość płciową osiąga po roku a jaja składane są jesienią. Jak podaje literatura, większość osobników ginie zaraz po złożeniu jaj. Mała to dla nas pociecha, bo potomstwo jest liczne.

Dlaczego ptaki go nie jedzą? Albo ropuchy? Jaskrawy kolor wskazuje, że chyba jest niesmaczny (zawiera rufinę). Trochę czasu minie, zanim pojawi się wyspecjalizowany drapieżnik, ograniczający liczebność śliników.

Najprawdopodobniej ślinik luzytański został rozwleczony z materiałem roślinnym lub różnymi odpadkami. W Europie jest gatunkiem inwazyjnym. Dotarł do Islandii i Skandynawii. Sam się na pewno tam nie przedostał, raczej jako pasażer na gapę. Przewozimy w czasie podróży dużo gatunków, część z nich potrafi się zaaklimatyzować i potem sprawdziac duży kłopot. Na przykład cuchnący grzyb – okratek australijski – dostał d]się do Europy w czasie pierwszej wojny światowej na bucie jednego z żołnierzy z Australii. A my z wakacji w Egipcie przywieść możemy niechcacy bakterie czy wirysy lub pierwotniaki albo inne pasozytnicze organizmu. Ocieplenia klimatu sprzyja aklimatyzacji ciepłolubnych gatunków.

Wróćmy do ślinika luzytańskiego. W Polsce po raz pierwszy odnotowany został w 1993 roku. Może był i wcześniej, tylko świat naukowy o tym jeszcze nie wiedział (a że trudno gatunek rozpoznać wizualnie, to trudno ocenic amatorskie doniesienia). Jest zaliczany do 100 najbardziej inwazyjnych gatunków w Europie. Dotarł także do USA. Biolodzy (taksonomowie) spierać się będą o jego pozycję taksonomiczna a on w tym czasie podbija świat, jako szkodnik ogrodów i pól uprawnych oraz roznosiciel patogenów roślin.

Ale w Polsce występuje także ślinik wielki (Arion rufus), bezmuszlowy (nagi) ślimak lądowy, gatunek synantropijny na Warmii i Mazurach. Zmienny w ubarwieniu, od czarnego do rudego. Dawniej formy barwne uważane były za osobne gatunki. Odmiany barwne łatwe były do odróznienia (nie licząc daltonictów).

Tak czy siak pomarańczowy ślimak u nas jest gatunkiem inwazyjnym, czy to ślinik wielki czy ślinik luzytański. Pozostaje pytanie jak sobie z nim radzicć. Czekać na reakcję ekosystenową czy juz teraz zbierac do butelek, tak jak kiedyś zbierano stonkę?

Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: StCzachorowski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Basiula #3082716 | 46.204.*.* 29 lis 2021 01:29

    Mieszkajac w uk z 2 dzieci kilkakrotnie sciagalam dziadostwo z corki ktora miala czerwone plamy po ugryzieniu, natomiast syna omijały tak jak mnie i meza, tylko corka byla gryziona.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. face42 #1744774 | 83.10.*.* 30 maj 2015 22:24

    zechciałby pan objaśnić co to jest ta rufina?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz