Nie zabierajmy narządów do nieba
2019-02-10 17:10:57(ost. akt: 2019-02-10 17:16:15)
Pan Henryk nie miał wątpliwości, że powinien to zrobić. Jego syn potrzebował nerki, więc mu ją podarował.Teraz jest już po drugim przeszczepie i może żyć normalnie. Nie zabierajmy narządów do nieba, one są potrzebne tutaj - apeluje pan Kamil.
Minęło 20 lat od chwili, kiedy 71-letni obecnie pan Henryk z miejscowości Piecki, oddał synowi nerkę.
— Życie i zdrowie dziecka jest najważniejsze chyba dla każdego rodzica — mówi. — Jak człowiek dowiaduje się, że dziecko jest chore, to człowiek w pierwszym momencie panikuje, potem zaczyna się zastanawiać, co może zrobić, by je ratować. Kiedy lekarze zasugerowali, że jest możliwy przeszczep rodzinny, nie namyślałem się, tylko poddałem się badaniom. Nadzieje wstąpiła we mnie, gdy dowiedziałem się, że mogę oddać mu nerkę.
— Życie i zdrowie dziecka jest najważniejsze chyba dla każdego rodzica — mówi. — Jak człowiek dowiaduje się, że dziecko jest chore, to człowiek w pierwszym momencie panikuje, potem zaczyna się zastanawiać, co może zrobić, by je ratować. Kiedy lekarze zasugerowali, że jest możliwy przeszczep rodzinny, nie namyślałem się, tylko poddałem się badaniom. Nadzieje wstąpiła we mnie, gdy dowiedziałem się, że mogę oddać mu nerkę.
Badania, którym został poddany w klinice transplantologii były nieinwazyjne. — Niech to wiedzą ci wszyscy, którzy boją się bólu — dodaje.
— W klinice mogłem zobaczyć ludzi, którzy byli już po przeszczepieniu nerki. Radość na ich twarzach była nie do opisania.
— W klinice mogłem zobaczyć ludzi, którzy byli już po przeszczepieniu nerki. Radość na ich twarzach była nie do opisania.
Syn pana Henryka, Kamil studiował wtedy w Gdańsku. Prawie dwa lata poddawany był dializom. Trzy razy w tygodniu po pięć godzin spędzał podłączona do maszyny. Bardzo źle je znosił. Wciąż pojawiały się jakieś komplikacje. Miał wtedy 26 lat i wiele planów i marzeń.
— Nie każdy może być biorcą — mówi pan Kamil. — Są regulacje prawne i procedury postępowania przy kwalifikowaniu biorców i dawców do przeszczepu.
— Nie każdy może być biorcą — mówi pan Kamil. — Są regulacje prawne i procedury postępowania przy kwalifikowaniu biorców i dawców do przeszczepu.
Przeszczepiona nerka funkcjonowała 9 lat,
— Nasze relacje zawsze były bliskie, a po przeszczepie ta więź jeszcze się wzmocniła — mówi pan Henryk. I dodaje: — Żyję normalnie, jakbym miał dwie nerki. Nie ma się czego obawiać.
— Nasze relacje zawsze były bliskie, a po przeszczepie ta więź jeszcze się wzmocniła — mówi pan Henryk. I dodaje: — Żyję normalnie, jakbym miał dwie nerki. Nie ma się czego obawiać.
Po 9 latach od rodzinnego przeszczepu, jego syn musiał poddać się po raz drugi transplantacji nerki. Drugi przeszczep odbył się w Poznaniu w 2007 roku. Dzięki kolejnej transplantacji pan Kamil wrócił do rodziny oraz normalnej aktywności. Lubił zawsze sport. Choroba bardzo ograniczała jego uprawianie. Po transplantacji realizuje swoje zainteresowania, pływa, ogólnie cieszy się życiem.
— Ja też staram się żyć normalnie. Przeszczep to dla mnie był powrót do normalności — zapewnia. — Gdybym nie powiedział kolegom, to większość by nie wiedziała, że mam taki problem. Nie traktowano mnie jak chorego. W moim przypadku leczenie okazało się na tyle skuteczne, że funkcjonuję prawie tak, jak osoba zupełnie zdrowa. Muszę tylko przyjmować regularnie lekarstwa. Dobre samopoczucie powoduje, że nie myślę o chorobie i muszę się pilnować, aby nie zapomnieć o zażywaniu lekarstw. Zdarza się czasami, że osoby po przeszczepieniu narządu na skutek słabszej odporności organizmu spowodowanej zażywaniem leków, trochę częściej zapadają na różnego rodzaju infekcje. Sam do tej pory nie miałem z tym większego problemu.
— Ja też staram się żyć normalnie. Przeszczep to dla mnie był powrót do normalności — zapewnia. — Gdybym nie powiedział kolegom, to większość by nie wiedziała, że mam taki problem. Nie traktowano mnie jak chorego. W moim przypadku leczenie okazało się na tyle skuteczne, że funkcjonuję prawie tak, jak osoba zupełnie zdrowa. Muszę tylko przyjmować regularnie lekarstwa. Dobre samopoczucie powoduje, że nie myślę o chorobie i muszę się pilnować, aby nie zapomnieć o zażywaniu lekarstw. Zdarza się czasami, że osoby po przeszczepieniu narządu na skutek słabszej odporności organizmu spowodowanej zażywaniem leków, trochę częściej zapadają na różnego rodzaju infekcje. Sam do tej pory nie miałem z tym większego problemu.
— Szkoda, że tak rzadko ludzie poddają się przeszczepom rodzinnym — przekonuje pan Kamil. — Myślę, że problemem jest chyba niedostateczna wiedza. A gdy ludzie nie posiadają wiedzy, nie potrafią poprawnie ocenić poziomu ryzyka, z jakim wiąże się oddanie organu, i zwyczajnie boją się podjęcia decyzji, aby zostać dawcą. A przecież takie właśnie, od spokrewnionego dawcy są najlepsze.
Pan Henryk apeluje do wszystkich, którzy mają taki problem w rodzinie, by się przebadali i oddali nerkę, bo to naprawdę "nic szczególnego".
— Dzięki temu, że podzieliłem się z synem nerką, czuję się dowartościowany i silniejszy psychicznie. I bardzo szczęśliwy, że mogłem mu pomóc — zapewnia. — Gdybym mógł zrobiłbym to po raz drugi.
— Dzięki temu, że podzieliłem się z synem nerką, czuję się dowartościowany i silniejszy psychicznie. I bardzo szczęśliwy, że mogłem mu pomóc — zapewnia. — Gdybym mógł zrobiłbym to po raz drugi.
Podobnie uważa syn pana Henryka. Dziś, po prawie wielu latach życia z cudzą nerką, o przeszczepie przypominają mu tylko okresowe kontrole i leki, które musi zażywać do końca życia. Nigdy nie miał myśli, że operacja może się nie udać. Zawsze myślał pozytywnie.
Joanna Karzyńska
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
kasia #2680558 | 213.127.*.* 12 lut 2019 23:05
Namolna propaganda. Szkoda tylko, że nikt nie nagłaśnia i tak mało ludzi orientuje się , w jak bestialski sposób narządy są pobierane. Powiem tylko tyle- na żywca, ciało dawcy wykazuje takie objawy jak przy zbyt malej dawce narkozy, dlatego podawane są środki zwiotczające. Ale pacjent-dawca, odczuwa niewyobrażalne cierpienie. Wyobraźcie sobie, że teraz ktoś kroi wasze ciało... Dlatego obecnie większość lekarzy w Wielkiej Brytanii podaje dawcom narkozę, ponieważ już wiedzą, że człowiek ten nadal żyje W Polsce jedynie zwiotczają. A naiwni ludzie trąbią dumnie, że chcą byc dawcami, nie wiedząc co sami sobie szykują. Resztę sobie doczytajcie.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
wpolityce.pl #2679817 | 31.212.*.* 11 lut 2019 19:09
"...Kluczowe dla sprawy wydaje się pytanie: dlaczego szpital, który nieomal stwierdził ŚMIERĆ dziecka i chciał odłączyć je od aparatury podtrzymującej życie, dotychczas nie wypełnił swego prawnego obowiązku zgłoszenia ciężkiego niepożądanego odczynu poszczepiennego? Co ma wpływ na decyzję szpitala, by go nie zgłaszać? Prawo mówi o 4 tygodniach po szczepieniu, Szymek zapadł na zdrowiu w czwartej dobie, a szpital chciał stwierdzić jego śmierć. Lekarze /władze szpitala na Niekłańskiej uznają, że śmierć dziecka to nie jest ciężki przypadek? Czy ktoś wywiera presję na lekarzy, by ciężkiego niepożądanego odczynu poszczepiennego nie zgłaszać? Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP informuje o zgłoszonych kolejnych dwóch ciężkich przypadkach (padaczka i udar) u dzieci po podaniu szczepionki z tej samej serii. Oraz około 30 przypadkach lżejszych. Szczepionka Synflorix nr serii ASPNB005AE nie została wycofana ani wstrzymana, codziennie szczepione są nią nasze dzieci.... https://wpolityc e.pl/spoleczenstwo/433479-szymek-polski- alfie-evans-walczy-o-zycie
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
olsztynianka #2679721 | 94.254.*.* 11 lut 2019 15:57
Z jakiego powodu nie propaguje się donacji?.Za życia możliwość oddania swoich zwłok do celów naukowych.
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Mam pytanie #2679321 | 37.8.*.* 10 lut 2019 19:19
czy jakiś ksiądz oddał swoje organy?
Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)