Ta droga to wstyd dla powiatu

W ostatnich latach prowadzone są intensywne prace związane z budową nowych dróg, jak też z remontami tych już istniejących. Inwestycje prowadzą Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad odpowiadająca za drogi krajowe, Zarząd Dróg Wojewódzkich, starostwa powiatowe jak też poszczególne gminy. O ile wiele jest tras, po których z przyjemnością się podróżuje, gdyż w ich nawierzchniach trudno znaleźć jakąkolwiek dziurę czy koleinę, nie brakuje tras, które wymagają remontu, gdyż pełne są nierówności. Są też jednak takie drogi, które okoliczni mieszkańcy oraz osoby, muszące z nich korzystać, określają mianem zapomnianych przez wszystkich lub też wstydem dla powiatu.
O ile mogłoby się wydawać, że w najlepszym stanie są drogi krajowe, w najgorszym zaś te gminne, z racji tego, że gminy mogą tylko pomarzyć o takich środkach finansowych jakie mają na ten cel zarządy powiatów czy województw, to jednak często jest odwrotnie. Wielu kierowców przyznaje wprost, że często zdarza się, iż drogi gminne są w o wiele lepszym stanie, niż te powiatowe czy wojewódzkie.
Kierowcy mówią wprost, gorszej drogi powiatowej nie widzieli w całym regionie.Jest ona w tak fatalnym stanie, że dla bezpieczeństwa już dawno powinna zostać zamknięta dla ruchu. Wygląda jak po bombardowaniu, a omijając jedną dziurę, wpada się w inne.
Jak wyjaśnia pani Iza, która przysłał do nas zdjęcia obrazujące stan owej drogi, na odcinku Waplewo - Grom jest wiele takich miejsc, gdzie przejechać się nie da. Mieszkańcy od kilkunastu lat skazani są na pokonywanie błotnistego bagniska. Podczas wiosennych roztopów wjechanie tam jakimkolwiek pojazdem staje się niemożliwe, a pokonanie sprawia trudność nie tylko kierowcom, lecz nawet pieszym.
- To droga powiatowa biegnąca w tym jej najgorszym odcinku na odcinku od Waplewa w gminie Jedwabno przez Dźwiersztyny i Jurgi w gminie Pasym - mówi pani Iza mieszkanka jednej z miejscowości, w której przebiega droga.- Sytuacja wygląda tak, że są takie dziury, że samochody szorują maską, koleiny na całej długości, pobocza na pół metra do góry zamiast równe z drogą, a obecnie błoto i kałuże takie, że kto nie zobaczy to nie wierzy o czym ja mówię. Sołtys Waplewa ma ciągle przygotowany ciągnik bo nie ma dnia, żeby ktoś nie prosił o wyciągnięcie z błota. Autobus szkolny do dzieci nie chce przyjeżdżać, listonosz powiedział, że nie będzie przyjeżdżał tylko zostawi listy w Jedwabnie, bo nie da się dojechać, karetka zakopała się w błocie. Mieszkańcy proszą i Wójta Jedwabna i Burmistrza Pasymia, radny wnioskuje do Wójta, pisane są ciągle pisma od kilku lat o zajęcie się sprawą do Powiatu. To droga rangi powiatowej ciągle bez asfaltu, więc zamiast tym bardziej zadbać o taką drogę "starostwo", stara się tutaj nie bywać. Ja mieszkam tutaj krótko, przeniosłam się z miasta. Wie Pani co dostałam jako pierwszy hmmm prezent od nażyczonego? Gumaki!!!! I tak sobie pomyślałam wtedy rany po co mi one... Teraz nie zastanawiam się tylko zakładam i idę na spacer. Bo w adidasach się nie da. Bez gumaków ani rusz... - tłumaczy.
Jak zapewniają mieszkańcy walczą o tą drogę od ponad 20 lat. Pisali pisma do urzędów, do starostwa, radni i sołtysi zgłaszali wielokrotnie problem z drogą na sesjach. Jednak bez rezultatu.
- Tylko przed wyborami mamią nas obietnicami, że zrobią drogę. Po wyborach nikt nawet palcem nie kiwnie - skarżą się mieszkańcy Waplewa i Dźwiersztyn. - Jedynie jak woda opadnie przyjedzie równarka... Niestaty droga po tym równaniu jest jeszcze gorsza niż przed. Mmay plac zabaw, ale rzadko puszczamy dzieci, bo przecież przejście do niego to jedna wielka i niekończąca się kałuża i breja - tłumaczą.
Problem z przejazdem mają nie tylko kierowcy aut osobowych ale i autobusu przewożącego dzieci i młodzież do szkoły a nawet karetka.
- Kiedy jedno z dzieci w naszej wsi połknęło korek i wezwano karetkę, ta miała problem z dojazdem. Musiałem ciągnikiem pomóc im przejechać - opowiada Adam Szewczyk sołtys Waplewa i radny gminy Jedwabno. - Nie ma praktycznie dnia, żebym nie musiał jakiegoś samochodu traktorem wyciągać. Auta się zawieszają, a żeby ominąć te dziury i koleiny trzeba nadłożyć ponad 15 kilometrów. Wielokrotnie interweniowałem, zgłaszałem interpelacje. Bez odzewu. Teraz też napisaliśmy petycję, zbieramy podpisy. Czy to coś da? Nie wiemy, szukamy pomocy, zrozumienia, żeby w końcu ta gehenna się skończyła. Czy musi dojść do tragedii, żeby w końcu ktoś pochylił się nad naszym problemem?