Kierowca nigdy sam rajdu nie wygra

2022-06-15 14:00:00(ost. akt: 2022-06-15 12:10:59)
Załoga Grzegorz Grzyb-Adam Binięda zajęła trzecie miejsce eliminacjach mistrzostw Polski

Załoga Grzegorz Grzyb-Adam Binięda zajęła trzecie miejsce eliminacjach mistrzostw Polski

Autor zdjęcia: Przemysław Getka

SPORTY MOTOROWE\\\ Sobiesław Zasada, Krzysztof Hołowczyc, Kajetan Kajetanowicz i... Miko Marczyk. 26-latek dołączył do grona legend polskiej motoryzacji wygrywając 78. Rajd Polski, jeden z najstarszych i największych rajdów w Europie..
Mikołajki i okolica przez kilka dni żyły rykiem rajdowych silników. Zawodnicy już na kilka dni przez startem jeździli po okolicy zapoznając się z trasą. Do pierwszej rywalizacji stanęli natomiast 10 czerwca.
O godz. 12.30 rozpoczął się odcinek kwalifikacyjny Baranowo. Zawodnicy mieli do pokonania dystans na szutrze między Baranowem a Cudnochami.

Kwalifikacje pokazały, że w znakomitej formie są faworyci, bo najszybszy czas przejazdu zanotował hiszpański duet Nil Solans-Marc Marti - 1.59,8. O dwie sekundy wolniejsi byli Polacy Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk, a trzecie miejsce zajął olsztynianin Adrian Chwietczuk, którego pilotem był Damian Syty.
Następnie na rynku w Mikołajkach odbyła się oficjalna ceremonia startu. 17 kierowców wybrało swoje pozycje startowe - oczywiście faworyci wybrali końcowe numery:

Pierwszy dzień zakończyła widowiskowa próba na torze w Mikołajkach w ramach pierwszego odcinka specjalnego. Zawodnicy zmierzyli się w równoległych pojedynkach - po dwie załogi. Tu również bezkonkurencyjni byli Solans i Marti - 1.49,8 min, a o zaledwie 0,2 sek wolniejsi byli Szwedzi Tom Kristensson-Andreas Johansson. Trzecie miejsce zajęli Włosi Simone Tempestini-Seri Itu, natomiast Marczyk i Gospodarczyk ze stratą 0,9 sek zostali sklasyfikowani na czwartej pozycji.
W sobotę na oesach Krzywe, Wojnasy i Wieliczki zwycięstwami podzielili się Marczyk i Solans. Na otwierającej drugi dzień próbie Krzywe (15,2 km) najlepszy czas odnotował Miko, wyprzedzając Solansa o 0,7 sek i Kristenssona o 1,9 sek. Drugim najszybszym Polakiem był olsztynianin Chwietczuk, zajmując siódme miejsce. Pierwsza trójka podobnie wyglądała na odcinku Wojnasy (12,87 km). Do zmian doszło za to na najdłuższym oesie Wieliczki (24,36 km). Solans i Marti byli najszybsi, wyprzedzając kolejno Estończyków Kena Torna i Kauriego Pannasa oraz Szwedów Kristenssona i Johanssona. Do przełomu doszło w popołudniowej sesji. Na odcinkach Krzywe 2 i Wojnasy 2 Solans i Marczyk wymieniali się ciosami. Za to przekleństwem dla Hiszpana okazała się druga pętla oesu Wieliczki. To właśnie tam Solans uszkodził przednie lewe zawieszenie swojego Huundaia i wypadł z trasy. Wspólnie ze swoim pilotem naprawili pojazd i dokończyli odcinek, ale ponieśli ponad 22-minutową stratę. Tym samym Marczyk i Gospodarczyk objęli fotel lidera, a Kristensson i Johansson awansowali na drugie miejsce. Na trzecią pozycję wskoczył włoski duet Efren Llarena-Sara Fernandez. Wieczorem zawodnicy powrócili na tor w Mikołajkach, gdzie ponownie ścigali się w podwójnych próbach. Polacy i Szwedzi utrzymali swoje pozycje, a to na trzecie miejsce powrócili Estończycy Torn i Pannas.

Niedziela to była gonitwa Szwedów za Polakami. Zawodnicy rywalizowali na trzech dwukrotnie pokonywanych odcinkach Mikołajki Max (9,34 km), Świętajno (18,61 km) i Miłki (11,17 km). Rano na torze w Mikołajkach taki sam czas uzyskali Marczyk i Llarena. To pozwoliło Włochowi ponownie wjechać na podium. Kristensson i Johansson rozpoczęli niwelowanie czasowej straty do Polaków. Wygrali najdłuższy niedzielny oes Świętajno, wyprzedzając na tym odcinku Węgrów Csomosa i Nagyego oraz Marczyka i Gospodarczyka. W klasyfikacji generalnej na trzecie miejsce powrócił Torn. Na oesie Miłki najszybszy czas zanotował litewsko-austriacki duet Vaidotas Zala-Ilka Minor (Skoda Fabia Rally2 evo). Wyprzedzili o pół sekundy rumuński tandem Simone Tempestini-Sergio Itu (Skoda Fabia Rally2 evo). Trzeci czas uzyskali Kristensson i Johansson.
Niedzielne popołudnie przyniosło zagęszczenie emocji. Pozycja lidera wciąż była zagrożona. Na 12. oesie (Mikołajki Max 2) Polacy byli o krok od jej utraty. Powodem było błoto i piach, które zalepiły wlot powietrza do chłodnicy. Silnik zaczął się przegrzewać. Na szczęście szybka interwencja pozwoliła na kontynuowanie jazdy. Mimo takich problemów na kolejnych oesach udało się dowieźć wynik do końca.
W ten sposób Miko Marczyk zapisał się w historii rajdu oraz polskiego sportu jako kolejny zwycięzca Rajdu Polski. Wcześniej takie sukcesy odnieśli m.in. Sobiesław Zasada, Krzysztof Hołowczyc i Kajetan Kajetanowicz.

- Przez te dwa dni wydarzyło się bardzo dużo. Przyjechaliśmy prosto z rajdów w Portugalii i Sardynii. Tam uczyliśmy się, jak przetrwać na trudnych trasach. Tutaj na krótkich testach musieliśmy sobie szybko przypomnieć, o co chodzi w Rajdzie Polski - powiedział tuż po przejechaniu mety Marczyk.

A o co chodzi w tym rajdzie? - Trzymać prawą nogę cały czas wyprostowaną, jechać długimi poślizgami i po prostu nie odpuszczać. Prędkość przyszła w odpowiednim momencie, czyli w sobotę rano. Rajdy są przewrotne jak życie, o czym mogliśmy się tu przekonać. Nils i Marko byli w świetnej formie, jednak wypadki to element rywalizacji. Całe szczęście, że chłopakom nic się nie stało - dodał zwycięzca Rajdu Polski. Marczyk przyznał, że od tego momentu razem z pilotem starali się kontrolować swoją pozycję. Chwile niepewności pojawiły się na początku drugiej pętli Mikołajki Max, czyli trzy odcinki specjalne przed końcem rajdu. - Nasza chłodnica została zasłonięta mokrym błotem. Za mocno zanurkowałem przy hamowaniu do jednego z zakrętów z koleinami. Uratowaliśmy auto i zachowaliśmy zimne głowy. Pokazaliśmy tym samym, że jesteśmy kompletną załogą. Możemy wygrywać rajdy na poziomie mistrzostw Europy. Szymon (Gospodarczyk, pilot Marczyka - red.) jest wspaniałym mechanikiem. Kierowca nigdy sam nie wygra. To jest walka całego zespołu i my takim zespołem jesteśmy - podsumował rajdowiec.

Drugie miejsce zajęli Kristensson i Johansson, a trzecie Torn i Pannas. Najwyżej notowanym (na 6. miejscu) warmińsko-mazurskim akcentem był pochodzący z Bartoszyc Adam Binięda, który pilotował Grzegorza Grzyba. Natomiast 12. miejsce zajął olsztyński kierowca Adrian Chwietczuk. Po Rajdzie Polski w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Europy ERC prowadzą Llarena/Fernandez przed Solansem/Martim i Tempestinim/Itu.
Impreza w Mikołajkach była także eliminacją Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, no i tu olbrzymi sukces odniosła załoga Grzyb-Binięda, którą na mecie wyprzedzili jedynie Marczyk/Gospodarczyk i Kristensson/Johansson!

- To był fantastyczny weekend - przyznał Adam Binięda. - Zajęliśmy przecież trzecie miejsce w RSMP i szóstą pozycję w Mistrzostwach Europy ERC. Wykonaliśmy naprawdę ciężka pracę, aby się tam znaleźć. Byliśmy też zupełnie inną załogą z inną szybkością niż podczas ostatniego Rajdu Podlaskiego. Przed startem w Mikołajkach nie mieliśmy sprecyzowanych celów co do miejsca na koniec. Wiedzieliśmy, że przyjdzie nam się zmierzyć z naprawdę szybkimi załogami. Przyjechała przecież europejska czołówka plus mocna konkurencja ze strony polskich zawodników. Chłopaki z ERC są piekielnie szybcy, a my chcieliśmy na ich tle być po prostu konkurencyjni. Sami chcieliśmy zobaczyć, w jakim miejscu będziemy. Było to moje pierwsze podium w klasyfikacji generalnej, więc tym bardziej ten sukces smakuje lepiej. Przez cały weekend jechaliśmy bardzo szybkim, ale i równym tempem, unikając błędów i przygód na trasie, oprócz dwukrotnego uderzenia w baloty słomy i urwanego zderzaka.
Już na odcinku kwalifikacyjnym osiągnęliśmy dobry rezultat i wybraliśmy ósmą pozycje startową, unikając wątpliwej przyjemności jechania jako pierwsza załoga i czyszczenia drogi z luźnej warstwy szutru. To pokazało nam, że mamy dobre tempo. Choć ja przez cały rajd raczej skupiałem się na swoim zadaniu i poprowadzenia Grześka przez kolejne oesy do samej mety niż o jakimś miejscu na podium. Pierwszy etap zakończyliśmy na ósmej pozycji ERC i czwartym miejscu w RSMP. Tu do samego końca toczyliśmy walkę o miejsce na podium. Przez drugi etap pomału odrabialiśmy cenne sekundy, choć jeszcze przed ostatnim oesem traciliśmy niewiele ponad dwie sekundy do trzeciego miejsca. Ostatecznie to my wjechaliśmy na najniższy stopień pudła, choć brawa należą się także Adrianowi i Damianowi (załoga Chwietczuk/Syty - red.) za ostre tempo i piękną walkę do końca - zakończył Adam Binięda.

Często można się spotkać z opinią, że czwarte miejsce jest dla sportowca najgorsze, ale kompletnie się z tym nie zgadza Adrian Chwietczuk. - Nasz sport jest dosyć skomplikowany, więc wiele się w nim może zdarzyć, ale na pewno nie rozpaczam z powodu miejsca obok podium, bo uważam, że cała czołówka ma powody do dumy i radości. Oczywiście najważniejsze jest miejsce pierwsze, do którego jednak trochę jeszcze brakuje nam prędkości. Mam nadzieję, że wkrótce ją poprawimy i na przyszłorocznym Radzie Polski zdołamy uzyskać jeszcze lepszy rezultat. Cieszę się, że kolejny raz udowodniliśmy, że jesteśmy obecnie najszybszą załogą z Warmii i Mazur. Na Rajdzie Podlaskim byliśmy szybsi od Radka Typy i Krzyśka Bubika, w pewnym momencie byliśmy na drugim miejscu w generalce, niestety, ostatecznie rajdu wtedy nie ukończyliśmy. No i teraz ponownie mieliśmy sporą przewagę nad Radkiem, który ostatecznie z powodu wypadku do mety nie dojechał - dodał Chwietczuk, który z powodu awarii na Podlaskim nie ma już szans w rywalizacji o tytuł szutrowego mistrza Polski (cykl składa się tylko z trzech rajdów, ostatni zostanie rozegrany na Litwie).
W ramach rajdu rozegrano również czwartą rundę Motul HRSMP z udziałem samochodów zabytkowych. Zwycięzcami zostali Robert Luty i Marcin Celiński w Subaru Legacy 4WD.
* Klasyfikacja generalna Rajdu Polski: 1. Marczyk-Gospodarczyk 1:38.05,4; 2. Kristensson-Johansson +10,0; 3. Torn-Pannas +18,1; 4. E. LLarena-S. Fernandez (Hiszpania, Fabia Rally2 EVO) +34,7; 5. S. Tempestini-S. Itu (Rumunia, Fabia Rally2 EVO) +35,9; 6. Grzyb-Binięda (Fabia Rally2 EVO) +1.48,0.
Wojciech Caruk, dryh