Koniec marzeń o olimpijskim medalu

2021-08-05 17:31:59(ost. akt: 2021-08-05 17:33:33)
Koniec marzeń o olimpijskim medalu...

Koniec marzeń o olimpijskim medalu...

Autor zdjęcia: facebook

IGRZYSKA\\\ Marcin Lewandowski z powodu kontuzji nie ukończył półfinałowego biegu na 1500 m. Polak podejrzewa, że urazu nabawił się przez... nowe superbuty.
Lewandowski to aktualny brązowy medalista mistrzostw świata z 2019 roku, a do Tokio przyjechał w świetnej formie, o czym świadczył pobity niedawno rekord kraju. W swojej bogatej kolekcji ma medale mistrzostw Polski, MŚ, ME, HME i HMŚ, ale brakuje w niej tego najważniejszego olimpijskiego krążka. Miał nadzieję, że w Tokio uzupełni ten brak, niestety, los chciał inaczej. W biegu eliminacyjnym miał jeszcze szczęście, bo chociaż upadł i zajął ostatnie miejsce, to po odwołaniu złożonym przez polską ekipę ostatecznie został dokooptowany do półfinału, ponieważ upadek był wynikiem błędu jednego z rywali.
Niestety, w czwartek lepiej nie było, bo chociaż długo biegł w czołówce, to w pewnym momencie stanął, złapał się za łydkę i zszedł z bieżni. Okazało się, że odezwała się kontuzja, której 7 lipca doznał w Monako, kiedy bił rekord kraju.

- Do Japonii przyjechałem z drobnym urazem łydki. Badanie pokazało jedynie, że jest blizna i mogę odczuwać dyskomfort, ale to nic poważnego - przed kamerami TVP wyjaśnił Marcin Lewandowski. - Powiedziałem sobie, że dopóki noga mi nie odpadnie, będę ryzykował i dam z siebie wszystko. W trakcie biegu dwa razy bardzo mocny prąd przeszedł mi przez łydkę, mimo że jestem na silnych lekach przeciwbólowych, to bardzo mocno poczułem. Nie byłem w stanie biec. Tym bardziej jest to przykre, że to tempo biegu było bardzo wolne. Mógłbym w trakcie biegu czytać książkę, nieskromnie mówiąc. Nie wiem, jak wielkiej próbie poddaje mnie Pan Bóg, ale nie pozostaje mi nic innego, jak robić swoje.

Powodem kontuzji są prawdopodobnie superkolce z karbonową płytką w podeszwie, których używała także polska sztafeta mieszana 4x400 metrów. Nasi mistrzowie olimpijscy zgodnie twierdzili, że superbuty pomagają im szybciej biegać. Jednak wielu ekspertów uważa, że kolce te powinny być używane tylko na zawodach, a nie na treningach, bo są kontuzjogenne. - Nowe buty rzeczywiście są rewelacyjne, mówi się, że w nich biega się 1,5 sekundy szybciej - przyznał Lewandowski. - Mimo to w eliminacjach pobiegłem w starych kolcach. W półfinale też miałem ich użyć, a nowe chciałem założyć tylko na finał. Niestety, stare całkowicie się rozleciały, musiałem więc zaryzykować, no i zapłaciłem za to bardzo wysoką cenę.
Gdy emocje opadły Marcin Lewandowski przed grupą dziennikarzy zapowiedział, że był to jego ostatni olimpijski start. W 2024 roku w Paryżu na pewno już go nie zobaczymy: - Nie ma co oszukiwać siebie, kibiców, sponsorów. Ewentualnie w Paryżu będę w roli działacza - przyznał ze śmiechem. - Zbliża się moment, w którym zacznę spędzać czas ze swoimi najbliższymi. Bardzo mi żal, że nie zdobędę olimpijskiego medalu, bo zasuwałem na to 10 lat. Jednak nie udało się, a ja podkreślałem, że bieganie to nie jest całe moje życie. Nie będę się załamywał, nie będę płakał, bo są rzeczy dla mnie ważniejsze niż bieganie. Tu się realizowałem, spełniałem marzenia, ale największe szczęście czeka na mnie w domu. Jeśli ktoś w tym momencie mówi, że mam wielkiego pecha, to przesadza. Ludzie tracą najbliższych, tracą zdrowie, tracą domy - to jest prawdziwe nieszczęście, a nie brak awansu do finału igrzysk olimpijskich. W tym krótkim momencie jestem pechowcem, ale ogólnie jestem szczęśliwym mężem, ojcem, przyjacielem. Jestem szczęśliwym człowiekiem. A że noga mi odpadała i nie byłem w stanie ukończyć biegu? No trudno, jeszcze raz mówię: wezmę to na klatę - zakończył Marcin Lewandowski.
Problem z butami, a właściwie z jednym butem, miał wczoraj także Michał Rozmys, nasz drugi reprezentant w półfinałowym biegu na 1500 m. Już na początku rywalizacji Polak został zahaczony przez rywala, w efekcie jeden z jego butów został na bieżni. Mimo beznadziejnej sytuacji Rozmus w jednym bucie i skarpecie dobiegł do mety, tracąc do najlepszych ponad 20 sekund. Tuż po biegu jego sztab zgłosili protest, który został przyjęty! W efekcie Polak pobiegnie w finale.
Najszybszy w półfinałach był Kenijczyk Abel Kipsang, który ustanowił nowy rekord olimpijski - 3.31,65.
Finał zaplanowano na sobotę o godzinie 13:40.