Staniszewski drugi w Słomczynie
2021-05-16 12:15:51(ost. akt: 2021-05-16 19:54:41)
SPORTY MOTOROWE\\\ Zbigniew Staniszewski w Fordzie Fiesta RX zajął drugie miejsce podczas pierwszej eliminacji tegorocznego sezonu rallycrossu, która odbyła się na torze w Słomczynie.
Była to jednocześnie eliminacja mistrzostw Polski i mistrzostw Europy strefy centralnej. W wielkim finale olsztyński kierowca musiał uznać wyższość Węgra Lajosa Gyula (Peugeot 208 RX), a trzeci na linię mety wjechał Marcin Wicik (Ford Focus RX). Staniszewski nie bez przeszkód wygrał wszystkie cztery biegi eliminacyjne, ale drobne problemy techniczne w biegu półfinałowym kosztowały go dobre miejsce startowe w wielkim finale.
Zbigniew Staniszewski: - Lajos Gyula to niesamowicie szybki kierowca, a jego starty to prawdziwe petardy. Wszystkie z nami wygrał, ale doświadczenie, pedantyczna jazda i piekielnie mocny samochód pozwalały mi odrabiać straty i wygrać z nim biegi eliminacyjne, jednak w wielkim finale Węgier pokazał klasę. Tam nie miałem już takiej możliwości, co było pokłosiem słabszego półfinału, w którym wystąpiły problemy z szybą i wentylatorem. Dlatego w finale byłem na gorszej pozycji startowej, a potem zakotłowało się w pierwszym zakręcie i Węgier odjechał tak, że nie dałem rady go wyprzedzić. Dojechałem na dobrym drugim miejscu. Prowadzimy w mistrzostwach Polski z dużą przewagą nad konkurencją. I to jest wielki plus. Natomiast w mistrzostwach Europy strefy centralnej tracimy jeden punkt do Lajosa. Jest dobrze, a będzie tylko lepiej, bo mamy mnóstwo pomysłów na przyspieszenie auta. W poniedziałek rano w Olsztynie przystępujemy do kolejnych testów. Diabeł tkwi w szczegółach, a my musimy nasze ustawienia jeszcze precyzyjniej dopracować, bo w przyszły weekend eliminacja CEZ-u na torze na Węgrzech.
Zbigniew Staniszewski: - Lajos Gyula to niesamowicie szybki kierowca, a jego starty to prawdziwe petardy. Wszystkie z nami wygrał, ale doświadczenie, pedantyczna jazda i piekielnie mocny samochód pozwalały mi odrabiać straty i wygrać z nim biegi eliminacyjne, jednak w wielkim finale Węgier pokazał klasę. Tam nie miałem już takiej możliwości, co było pokłosiem słabszego półfinału, w którym wystąpiły problemy z szybą i wentylatorem. Dlatego w finale byłem na gorszej pozycji startowej, a potem zakotłowało się w pierwszym zakręcie i Węgier odjechał tak, że nie dałem rady go wyprzedzić. Dojechałem na dobrym drugim miejscu. Prowadzimy w mistrzostwach Polski z dużą przewagą nad konkurencją. I to jest wielki plus. Natomiast w mistrzostwach Europy strefy centralnej tracimy jeden punkt do Lajosa. Jest dobrze, a będzie tylko lepiej, bo mamy mnóstwo pomysłów na przyspieszenie auta. W poniedziałek rano w Olsztynie przystępujemy do kolejnych testów. Diabeł tkwi w szczegółach, a my musimy nasze ustawienia jeszcze precyzyjniej dopracować, bo w przyszły weekend eliminacja CEZ-u na torze na Węgrzech.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez