Dzielny beniaminek z Ostródy
2020-12-31 11:00:00(ost. akt: 2020-12-30 19:21:29)
- Teraz staramy się studzić niektóre zbyt rozgrzane głowy, ponieważ przed nami jeszcze ciężka runda wiosenna. Wiele rzeczy może się w niej przecież wydarzyć - mówi Jerzy Sarnecki, prezes Sokoła Ostróda, beniaminka II ligi.
- We wrześniu 2008 roku rozmawialiśmy na stadionie w Pasymiu po meczu Błękitni - Sokół Ostróda, w którym gospodarze wygrali 4:3. Był pan wtedy rozczarowany wynikiem, a poza tym, co mnie bardzo zaskoczyło, zazdrościł pan Błękitnym... frekwencji! Minęło 12 lat, Błękitni nadal są w IV lidze, ale w międzyczasie mieli epizod w okręgówce, tymczasem Sokół dokonał największego skoku jakościowego spośród wszystkich klubów Warmii i Mazur. Bo i gracie w II lidze, i macie nowoczesny, najlepszy w naszym województwie, stadion! Jak wam się to wszystko udało zrobić?
- Przede wszystkim jest to efekt konsekwentnej pracy. Najpierw postawiliśmy sobie jakieś cele, po czym staraliśmy się je realizować. A w międzyczasie rzeczywiście olbrzymiej metamorfozie uległa nasza baza treningowa. W efekcie na nasze mecze zaczęli przychodzić kibice, których przyciągnęła pewnie i magia nowego stadionu, i rozgrywane przy sztucznym oświetleniu mecze. A dzięki wsparciu firmy Ostróda Yacht uzyskaliśmy finansową stabilność, która pozwoliła nam myśleć o II lidze, do której pomalutku, krok po kroczu, się zbliżaliśmy. Mogliśmy awansować już wcześniej, ale mieliśmy pecha, bo akurat wtedy po wygraniu III ligi trzeba było jeszcze przejść dwustopniowe baraże. Pierwszy etap przeszliśmy po wygranych rzutach karnych, ale kolejnemu rywalowi już nie daliśmy rady. Nie zrezygnowaliśmy jednak, tylko dalej walczyliśmy. Były w tym czasie u nas różne koncepcje - na przykład staraliśmy się budować zespół w oparciu o piłkarzy z naszego regionu. Niestety, ten pomysł się nie sprawdził, dlatego w innych województwach zaczęliśmy szukać trenerów i doświadczonych zawodników. Tak w Ostródzie pojawili się m.in. trener Jarosław Kotas, Krzysztof Wicki i Paweł Brzuzy. No i w tym roku udało się nam awansować.
- Przede wszystkim jest to efekt konsekwentnej pracy. Najpierw postawiliśmy sobie jakieś cele, po czym staraliśmy się je realizować. A w międzyczasie rzeczywiście olbrzymiej metamorfozie uległa nasza baza treningowa. W efekcie na nasze mecze zaczęli przychodzić kibice, których przyciągnęła pewnie i magia nowego stadionu, i rozgrywane przy sztucznym oświetleniu mecze. A dzięki wsparciu firmy Ostróda Yacht uzyskaliśmy finansową stabilność, która pozwoliła nam myśleć o II lidze, do której pomalutku, krok po kroczu, się zbliżaliśmy. Mogliśmy awansować już wcześniej, ale mieliśmy pecha, bo akurat wtedy po wygraniu III ligi trzeba było jeszcze przejść dwustopniowe baraże. Pierwszy etap przeszliśmy po wygranych rzutach karnych, ale kolejnemu rywalowi już nie daliśmy rady. Nie zrezygnowaliśmy jednak, tylko dalej walczyliśmy. Były w tym czasie u nas różne koncepcje - na przykład staraliśmy się budować zespół w oparciu o piłkarzy z naszego regionu. Niestety, ten pomysł się nie sprawdził, dlatego w innych województwach zaczęliśmy szukać trenerów i doświadczonych zawodników. Tak w Ostródzie pojawili się m.in. trener Jarosław Kotas, Krzysztof Wicki i Paweł Brzuzy. No i w tym roku udało się nam awansować.
Cały wywiad przeczytasz w czwartkowej Gazecie Olsztyńskiej
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez