Ewa idealnie trafiła ze swoją formą

2019-12-21 12:00:00(ost. akt: 2019-12-20 23:55:12)

Autor zdjęcia: archiwum klubu

W końcówce roku zawodnicy Kyokushin Karate Szczytno sprawili sobie świąteczne prezenty w postaci kolejnych medali z zawodów rangi mistrzowskiej. Do swojej i tak już imponującej kolekcji dołożyli trzy krążki Puchar Polski PZK.
Puchar Polski PZK przyciągnął rekordową liczbę zawodników i klubów. Na czterech matach w Hali Mistrzów we Włocławku walczyło 560 zawodników z 112 klubów z całego kraju, w tym dziewięcioosobowa ekipa ze Szczytna.
Najdalej ze szczycieńskiego klubu dotarła młodziczka Ewa Gołaszewska, która stoczyła aż pięć walk w swojej kategorii. To był popis wspaniałych umiejętności techniczno-taktycznych w wykonaniu tej wojowniczki. Cztery pierwsze walki Gołaszewska gładko wygrała przed czasem i dopiero w finale przez niejednomyślną decyzję sędziów uległa zawodniczce z Lądka Zdrój. Jednak to nie wszystkie jej wyczyny, bowiem nieco wcześniej rywalizowała z 49 zawodniczkami w konkurencji Kata, ostatecznie zajmując najbardziej pechowe czwarte miejsce. Równie pechowo w tej samej konkurencji zakończył swoją przygodę Jan Rogala, który na 40 zawodników zajął piąte miejsce.
- Ewa idealnie wstrzeliła się ze swoją formą fizyczną i psychiczną - mówi Piotr Zembrzuski, trener Kyokushin Karate Szczytno. - Była pewna siebie i wszystkie moje podpowiedzi realizowała natychmiast, tylko w finale nie pokonała sędziów, ale na sędziowanie w tej imprezie spuszę kurtynę milczenia.
Na trzecim stopniu podium zameldowało się jeszcze dwoje zawodników ze Szczytna. Emilia Gwiazda, która po raz pierwszy ale za to bez kompleksów rywalizowała z seniorkami, w półfinale nieznacznie uległa późniejszej zwyciężczyni i musiała zadowolić się brązowym medalem. Ostatni ze szczęśliwców to młodzik Norbert Kocak, który z czwartego turnieju z rzędu wrócił z medalem na szyi. We Włocławku Norbert stoczył trzy zacięte pojedynki i gdyby nie kontuzja w walce półfinałowej, to mogło się na brązie nie skończyć.
- Pozostali nasi zawodnicy wygrywali pierwszą lub drugą swoją walkę, lecz w kolejnych odpadali - komentuje Zembrzuski. - Nie muszą jednak chować głowy w piasek, ponieważ wszystkie walki stały na bardzo wysokim poziomie, a ogromna liczba zawodników w poszczególnych kategoriach sprawiła, że niezwykle trudno było przedrzeć się do strefy medalowej.
EM